Rada Polityki Pieniężnej podniosła we wtorek wszystkie stopy procentowe o 50 pkt bazowych. Główna stopa NBP, referencyjna, wzrosła do 2,75 proc. Była to piąta z rzędu podwyżka stóp procentowych w Polsce.
Bartkiewicz podkreślił, że popyt na nieruchomości będzie się zmniejszał, bo część osób finansuje zakup kredytem. "Według różnych szacunków, zakupy na kredyt to jest połowa albo nawet dwie trzecie wszystkich zakupów nieruchomości. Podwyżki stóp procentowych spowodowały znaczącą zmianę kalkulacji po stronie klientów, głównie tych, którzy kupowali inwestycyjnie i na kredyt, ale też tych, którzy kupowali dla siebie" - powiedział ekonomista.
Dodał, że ostatnie dane o sprzedaży nieruchomości, wnioskach kredytowych i sprzedaży nowych kredytów wskazują jednoznacznie, że mamy do czynienia ze schłodzeniem popytu na nieruchomości i kredyty.
"Ostatnie dane za styczeń pokazują, że wzrost cen materiałów budowlanych nie zatrzymał się, a wręcz trochę przyspieszył"
Ekspert zauważył, że w pierwszej połowie 2021 r. deweloperzy zaczęli budowę bardzo wielu mieszkań, wszystko więc wskazuje na to, że mamy przed sobą dalsze wzrosty liczby lokali wprowadzanych do użytku. Jednocześnie rosnące koszty budowy nadal będą wpływać na cenniki deweloperów.
"Ostatnie dane za styczeń pokazują, że wzrost cen materiałów budowlanych nie zatrzymał się, a wręcz trochę przyspieszył w porównaniu z poprzednim rokiem. Koszty budowy, wykańczania, remontów znacząco wzrosły. To z jednej strony wpływa na podnoszenie przez deweloperów cen, a z drugiej strony na mniejsze zainteresowanie kupujących, którzy zmieniają swoje kalkulacje albo całkowicie odwołują decyzje zakupowe, jak w przypadku tzw. flipperów (nabywający mieszkania do remontu w celu szybkiej ich odsprzedaży - przyp. PAP)" - stwierdził Bartkiewicz.
Zwrócił uwagę, że wpływ na ceny nieruchomości na rynku pierwotnym będzie miała też sytuacja finansowa deweloperów, która była bardzo dobra w 2021 r. "Deweloperzy mają dużo wolnych środków, co daje im przestrzeń, by kształtować ceny. Nawet przy niższej sprzedaży, mogą nie być skłonni do obniżek" - ocenił ekspert.
„W tym roku możemy liczyć na mniejszy wzrost cen nieruchomości niż w 2021 r., ale to w dalszym ciągu będzie wzrost. Pewnie zwiększy się zróżnicowanie skali wzrostu w zależności od tego, czy jest to rynek pierwotny czy wtórny, małe czy duże mieszkania, segment luksusowy czy masowy. Na poziomie zagregowanym trzeba się jednak spodziewać dalszego wzrostu cen" - przewiduje ekspert.
Pytany o możliwą skalę wzrostu, zaznaczył, że nie ma jednego indeksu cenowego, do którego można by się odnieść. „Jeśli przyjąć, że w ubiegłym roku ceny wzrosły średnio o 10 proc., to w tym roku będzie raczej 5 niż 10 proc.” – szacuje Bartkiewicz.(PAP)
Autorka: Karolina Mózgowiec
dsk/