AP oceniła oskarżenie jako jedno z największych i najpoważniejszych w USA, jeśli chodzi o zachowanie funkcjonariuszy podczas tłumienia protestów społecznych. W 2020 roku po zabiciu przez policjanta w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda doszło do demonstracji w wielu miastach. Doprowadziło to do rezygnacji lub odwołania w Ameryce kilku szefów policji.
Informacje o oskarżeniach pod adresem policji pojawiły się już po zatwierdzeniu przez władze Austin odszkodowania w wysokości 10 mln dolarów dwóm osobom zranionym przez funkcjonariuszy podczas protestów. Najwyższą kwotę 8 mln dolarów otrzymał w ramach ugody 20-letni wówczas Justin Howell. Według rodziny doznał on pęknięcia czaszki i uszkodzenia mózgu. 26-letniemu Anthony’emu Evansowi zranionemu w szczękę miasto zapłaciło 2 miliony dolarów. Obydwaj zostali postrzeleni pociskami gumowymi. Wcześniej, w lutym 150 tys. dolarów przyznano Arianie Chavez. Trafienie w głowę mniej groźnym pociskiem wywołało u niej wstrząs mózgu.
Zarazem, na początku lutego, prokuratora postawiła zarzuty dwóm policjantom z Dallas oskarżonym o zranienie demonstrantów przy użyciu mniej śmiercionośnej amunicji.
"Oznacza to podjęcie przez liberalną stolicę Teksasu walki z brutalnością policji w obliczu narastającej krytyki. Wciąż nie milknie ona w związku z reakcją na protesty, co wzmogło presję na ówczesnego szefa policji Briana Manleya, by w końcu ustąpił ze stanowiska" – pisze Associated Press.
Agencja przytacza wypowiedź dr. Kristofora Olsona, który w trakcie demonstracji był na dyżurze w pogotowiu ratunkowym Dell Seton Medical Center w Austin. Mówił, że był zszokowany liczbą osób z obrażeniami. Zdaniem prokuratora okręgowego hrabstwa Travis José Garzy wielu nigdy nie odzyska zdrowia.
"Wielu zranionych przez funkcjonariuszy organów ścigania podczas protestów było niewinnymi przechodniami" – twierdził.
Latem za niewłaściwe postępowanie w czasie protestów 11 funkcjonariuszy otrzymało kary dyscyplinarne. Siedmiu innych przeniesiono do służby administracyjnej.
W czwartek szef policji w Austin Joseph Chacon wyraził rozczarowanie oskarżeniem 19 funkcjonariuszy. Stanął w ich obronie na konferencji prasowej. Argumentował, że nikt nie przewidział skali protestów w których brały udział nie setki lecz tysiące ludzi. Przekonywał, że policjanci byli atakowani dużymi kamieniami, butelkami, a nawet koktajlem Mołotowa i musieli sie bronić.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
mmi/