We wtorek nad ranem czasu polskiego odbyło się nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z podpisaniem przez prezydenta Rosji Władimira Putina dekretu o uznaniu separatystycznych "republik ludowych" w Donbasie. Putin i przywódcy separatystów w Donbasie podpisali też umowy o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy z Rosją. Jak podał Reuters, Putin wydał wojskom rosyjskim rozkaz wkroczenia na terytorium wschodniej Ukrainy.
"Wniosek po Radzie Bezpieczeństwa ONZ: działania Rosji cofają nas do czasów, gdy w polityce międzynarodowej nie obowiązywały normy lecz siła; dziś część państw jest gotowa bronić wspólnych norm, niektóre chcą skorzystać z ich zniszczenia, a inni próbują trzymać się z boku; daleko do konsensusu" - napisał ambasador Polski przy ONZ w Nowym Jorku Krzysztof Szczerski.
Ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa oceniła, że uznanie "republik" w Donbasie jest próbą stworzenia pretekstu do inwazji. Dodała, że Putin rości sobie prawa do terytoriów byłego imperium, w tym części Polski.
Przedstawicielka USA nie była jedyną, która potępiła poniedziałkowe działania Rosji. W krytycznym wobec Rosji tonie wypowiadali się dyplomaci z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Brazylii, Kenii, Gabonu, Irlandii, Norwegii, Albanii, Meksyku i Ghany. Wielu z nich przywołało fakt, że jeszcze w czwartek Rosja zapewniała na forum Rady o konieczności realizacji porozumień mińskich, podczas gdy jej poniedziałkowe działania stanowiły pogwałcenie postanowień. Ambasador Wielkiej Brytanii Barbara Woodward zapowiedziała nałożenie dotkliwych sankcji ekonomicznych we wtorek.
Chiny i Indie wyraziły zaniepokojenie eskalacją i wezwały do dyplomatycznego rozwiązania sporu.
W najbardziej emocjonalnym wystąpieniu posiedzenia ambasador Ukrainy Serhij Kysłyca oskarżył Rosję o rozsiewanie "wirusa", który zagraża systemowi międzynarodowemu i samemu ONZ. Zaznaczył, że Ukraina chce pokoju i politycznego rozwiązania kryzysu. "Jesteśmy na naszej ziemi. Nie boimy się nikogo i niczego. Nikomu nie jesteśmy nic winni. I nie oddamy nikomu niczego" - dodał.
W odpowiedzi na oskarżenia kierowane pod adresem Moskwy, rosyjski ambasador Wasilij Nebenzia - który prowadził obrady ze względu na przewodnictwo Rosji w Radzie - obarczył winą za kryzys ukraińskie władze i państwa zachodnie. Stwierdził, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zawiódł pokładane w nim nadzieje, że doprowadzi do pokoju w Donbasie i przyjął "wojenną postawę".(PAP)
Autorka: Aleksandra Rebelińska
mmi/