Miał zaledwie 11 lat, gdy po raz pierwszy nagrał świergot ptaka. Już wtedy rejestrowanie odgłosów przyrody stało się jego pasją. Kilka lat później stało się też życiową misją i zawodem. Gdy Martyn Stewart skończył 19 lat, zaczął systematycznie poszerzać swoją kolekcję dźwięków natury. Dziś w jego zbiorach jest 97 tysięcy nagrań różnych odgłosów natury z całego świata, w tym dźwięków ponad 3500 gatunków ptaków. Przesłuchanie całej bazy nagrań zajęłoby 30 tys. godzin.
Jego nagrania zostały wykorzystane w ponad 150 filmach i niezliczonej liczbie przyrodniczych programów. Teraz chce, żeby jego praca przyczyniła się do budowania większej świadomości ekologicznej. Najpierw zdecydował się założyć fundację non profit The Listening Planet, a swoją kolekcję nagrań zamieścił na platformach streamingowych. Od czterech miesięcy systematycznie swoje zbiory udostępnia również na bezpłatnej platformie SoundCloud. Zamierza też wydać swoje nagrania z pomocą Apple Music Platoon Records.
Martyn Stewart podkreśla, że to przedsięwzięcie ma na celu uświadomienie jak kruche jest to, co nas otacza. W swoich zbiorach zgromadził bowiem nagrania gatunków zwierząt, ptaków, siedlisk, które już nie istnieją lub zostały wyraźnie zdegradowane. Podkreślił, że trudno jest chronić coś, czego się nie zna, nie rozumie, bądź nie słyszy. Dlatego za cel postawił sobie przybliżenie słuchaczom tego świata. „Kiedyś nagrywałem gołębia skalnego w Puget Sound, dwa tygodnie zajęło mi nagranie 20 sekund czystego dźwięku - rywalizowałem z samolotami, quadami, dmuchawami do liści, motocyklami, autobusami, samochodami” - wyjaśnia.
Za tą determinacją przekazania ludziom tego, co kruche i ulotne kryje się jeszcze jeden powód. Stewart w 2020 roku dowiedział się, że ma raka kości i zostało mu maksymalnie pięć lat życia. Stwierdził, że nie zamierza marnować tego czasu na rzeczy banalne. Przyznaje, że ludzie często nie rozumieli, jak może poświęcać sześć godzin na nagranie 20-sekundowego materiału. Zachęca jednak wszystkich do tego, by zatrzymali się choć na chwilę i wsłuchali w to, co często bywa zagłuszone codziennym zgiełkiem. I choć nigdy nie miał problemu z usłyszeniem piękna tego świata, gdy dowiedział się o swojej chorobie jeszcze bardziej je docenił. Wyznał, że ceni ten moment, kiedy może iść na plażę, usiąść na piasku i posłuchać szumu fal, które są tak kojące. Dzieląc się swoją pracą z innymi, ma nadzieję, że przyniosą one komuś ulgę lub skłonią do refleksji. (PAP Life)