Lekarze już od sześciu dni nie opuszczają szpitala i zaczęli też przyjmować osoby dorosłe z ranami postrzałowymi.
Wraz z dziećmi w piwnicy przebywają też przebrani za klaunów dorośli, którzy na wszelkie sposoby usiłują odwrócić uwagę małych pacjentów od huku eksplozji i alarmów przeciwlotniczych.
Oprócz ciągłej bieganiny pomiędzy salami operacyjnymi a schronami, personel medyczny sprawdza też teren przyszpitalny i dachy, gdyż już w sobotę (26 lutego) został wykryty namalowany znak na jednym z gmachów szpitala, który może służyć wojskom rosyjskim jako wskazówka do zbombardowania celu.
Miejscowy Oddział Obrony Tertorianej wziął szpital pod swą opiekę, a działające na terenie Kijowa ośrodki pomocy zaopatrzeniowej objęły go szczególną troską i dostarczają do niego jedzenie i niezbędne artykuły drogeryjne.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)
js/