Uchodźcy, którzy zostali na dworcu, otrzymują ciepłą kawę i herbatę, posiłek. Wielu z nich chce wyjechać z Krakowa do innych miast, niektórzy szukają informacji, jak dostać się do innych państw - chcą dotrzeć tam, gdzie mają przyjaciół lub rodzinę. Jedna z rodzin pyta o drogę do Niemiec, inna próbuje się dowiedzieć, jak polecieć na Cypr. Wolontariusze pomagają w tłumaczeniach. Sporo osób spędzi noc w pomieszczeniach przygotowanych specjalnie dla nich na dworcu.
Uchodźców przywitał marszałek Małopolski Witold Kozłowski. To pierwszy taki pociąg podstawiony przez ten urząd dla tak wielu uchodźców. Marszałek zapowiedział, że będą kolejne, a pomoc województwa ma być wielotorowa i długoterminowa.
"Wszyscy cały świat współczuje narodowi ukraińskiemu. Skala tej tragedii jest tak olbrzymia. Każdy na ich miejscu by uciekał. Szczególnej troski wymagają dzieci i osoby starsze. Solidaryzujemy się z uchodźcami i robimy, co w naszej mocy, aby im pomóc" - powiedział PAP marszałek. Dodał, że uchodźcy docierający do Krakowa pierwszymi falami często mają tu znajomych lub rodzinę.
"Po przyjeździe najczęściej pytają o tranzyt. Zwykle wiedzą, gdzie chcą się ostatecznie dostać, ale nie wiedzą jak?" - powiedział PAP wolontariusz Krzysztof. W jego ocenie codziennie przez punkt informacyjny na dworcu kolejowym przechodzą tysiące uchodźców z Ukrainy.
Liczba osób, które z powodu wojny uciekły do Polski zza wschodniej granicy, przekroczyła pół miliona.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
kgr/