"Rosja chce utopić Ukrainę we krwi". Ekspert przewiduje dalsze losy wojny

2022-03-04 09:52 aktualizacja: 2022-03-04, 23:10
Władimir Putin. Fot. PAP/EPA
Władimir Putin. Fot. PAP/EPA
Rosja chce utopić Ukrainę we krwi. Co pewien czas będzie składana oferta: przerwiemy to mordowanie, jeżeli się poddacie - ocenił w rozmowie z PAP prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. I dodał, że jeśli Putin ugrzęźnie na Ukrainie, dojdzie do pałacowego przewrotu na Kremlu i poleci jego głowa.

Polska Agencja Prasowa: W wielu polskich domach pada w ostatnich dniach pytanie, o co jest ta wojna, którą Rosja wywołała na Ukrainie?

Piotr Grochmalski: O zniszczenie obecnego świata i jego zasad w imię nowego globalnego porządku. A więc to, co kierowało Hitlerem i Stalinem, gdy zawierali Pakt Ribbentrop-Mołotow, który rozpoczął największą dotąd wojnę w dziejach ludzkości. Putin domaga się powrotu do XIX wiecznego świata "koncertu mocarstw". Miejsce prawa międzynarodowego ma zastąpić deal potęg, które wspólnie podzielą naszą planetę na swoje wyłączne strefy wpływów. W takiej strefie – stosując brutalną siłę i zastraszanie wobec państw – będą sprawować nad nimi pełną władzę. Nie istnieją w tej wizji instrumenty prawa międzynarodowego, tylko logika filozofii darwinowskiej: kto silniejszy, ten dominuje, włącznie z prawem do eliminacji słabszego.

Tę filozofię prezydent Rosji Władimir Putin przedstawił tuż po agresji na Ukrainę w 2014 roku, w swoim wystąpieniu 24 października 2014 r. na Forum Wałdajskim. Zaproponował wówczas USA nowy podział świata na strefy wpływów. Gorbaczow, pierwszy i ostatni prezydent Związku Sowieckiego, uznał wówczas, że było to najlepsze wystąpienie Putina. Zresztą obecny przywódca Rosji już wcześniej otwarcie deklarował, że jego celem jest zniszczenie obecnego porządku świata i ustanowienie nowego. Pierwszy raz otwarcie stwierdził to w lutym 2007 roku na dorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, a już w 2007 r. dokonał cyberataku na Estonię. Kilka miesięcy później, w lipcu 2007 r. zawiesił udział Rosji w Traktacie CFE, filarze bezpieczeństwa europejskiego w obszarze broni konwencjonalnej i rozpoczął program wielkich zbrojeń.

PAP: Czy Rosja — z szeregiem problemów wewnętrznych — dezintegracyjnych, gospodarczych, społecznych — jest, zdaniem Putina, w takim momencie, w którym jest w stanie swoją siłą narzucać nowy porządek światowy? Wielu obserwatorów zwraca uwagę na to, że być może władca Rosji przeszacował swoją potęgę.

P.G.: Siergiej Karaganow, taki kremlowski ideolog imperialnej Rosji, który doradzał jeszcze Jelcynowi, twierdzi, iż dzięki zbliżeniu się Pekinu i Moskwy, Rosja dostała silny lewar radykalnie zwiększający jej potencjał potęgi. Rosja jest dziś państwem zmilitaryzowanym. To siła, w tym atomowy arsenał, ma być tym czynnikiem, który zastrasza innych. Rosja wie, że nie jest w stanie przyciągać innych państw atrakcyjnością jej modelu gospodarki, potencjałem ekonomicznym, czy szczególną wartością ich kultury. W wizji Putina decydującym czynnikiem ma być brutalna siła. Jej uzupełnieniem ma być uzależnienie Europy od ropy i gazu — zgodnie z doktryną Fallina-Kwicińskiego. Mówiła ona, że Rosja zamiast czołgami podporządkuje sobie Stary Kontynent uzależnieniem surowcowym. Gazprom ma być takim pistoletem przystawionym do skroni Europie. Zbigniew Brzeziński powiedział przed laty, że Rosja ma najsilniejszy w świecie pęd do agresji, do podbojów. Wskazywał, że początek tej agresji historycznie sięgał 1654 r., a więc wchłonięcia przez Moskwę Ukrainy naddnieprzańskiej.

PAP: Gdy widzi pan postępy wojsk rosyjskich na Ukrainie, obecne linie frontu, to jak one się mają do tego, co w pierwszych dniach wojny Putin zakładał?

P.G.: Gierasimow, szef sztabu FR, zakładał szybką operację z wykorzystaniem desantu helikopterami formacji z 31. samodzielnej brygady desantowo-szturmowej. To taki związek taktyczny, który posługuje się bandyckimi metodami. Uczestniczyła we wszystkich operacjach - w pierwszej i drugiej wojnie czeczeńskiej, w ataku na Gruzję, w agresji na Ukrainę w 2014. Wówczas rozpoczęli operację krymską, opanowując - w przebraniu - tamtejszy parlament. Z tej formacji tworzono, na potrzeby różnych operacji, grupy zadaniowe – do uderzeń terrorystycznych. Mieli opanować lotnisko w Hostomelu pod Kijowem i przyjąć przerzut jednej z brygad pskowskiej dywizji powietrzno-desantowej. Potem miało nastąpić zaskakujące uderzenie na dzielnicę rządową. Cel: przechwycenie i likwidacja przywódców ukraińskiego państwa. Potem ustawiony zostałby rząd kolaborantów, który ogłosiłby formę sojuszu ukraińsko-rosyjskiego. Całość operacji miała trwać dwie-trzy doby.

PAP: To się nie udało. Jaki jest więc plan B prezydenta Rosji?

P.G.: Tuż przed agresją Ministerstwo Obrony Wlk. Brytanii opublikowało mapę, która dokładnie przedstawia realizowany obecnie przez Rosję plan wojny. Głównym celem jest okrążenie, a potem opanowanie Kijowa, a także silne uderzenie z Krymu na północ, wschód i zachód. Pomocnicze uderzenia wyszły na kierunku Kursk - Kijów i Chabarowsk – Połtawa oraz z Doniecka na Dniepr. Te pomocnicze operacje miały związać siły ukraińskie, ograniczyć ich manewrowość i możliwość wsparcia dla obrony Kijowa. Wczoraj media społecznościowe obiegł, chyba kontrolowany, przeciek z narady Łukaszenki z białoruskim sztabem i gen. Chreninem, ich ministrem obrony. W tle było widać mapę, z której wynikało, że Ukraina ma być podzielona na cztery obszary. To przypomina istotne elementy strategicznych ćwiczeń Zapad 2021 i realizowanych w ich trakcie scenariuszy. Obecnie kluczem dla Rosjan jest odcięcie Kijowa, opanowanie elektrowni, odcięcie miasta od zasilania. Dlatego tak kluczową kwestią jest przyjęta w poniedziałek decyzja o przyjęciu Ukrainy do Europejskiego Systemu Energetycznego. Trwa teraz sprawdzanie warunków technicznych tego procesu. Ukraina odcięła się już od systemu energetycznego Rosji i Białorusi. Strona ukraińska przeprowadziła test techniczny po swojej stronie.

Teraz trwa walka z czasem, aby podpiąć ją, na polskiej granicy, do europejskiego systemu. Bez energii elektrycznej ludność miast nie jest w stanie długo funkcjonować w warunkach niskich temperatur. Mróz, odcięcie od żywności i wody, a także używanie broni przeciw ludności, ma złamać ich ducha. Rosjanie użyli już, zakazanej konwencjami, broni kasetowej. Wykorzystali też głowice termobaryczne. Ukraińcy przechwycili od wojsk rosyjskich jedną z wyrzutni rakietowych TOS 1A, która wykorzystuje ten rodzaj amunicji. Salwa z tej wyrzutni użyta na ludność miast byłoby skrajną formą ludobójstwa. Nie będę opisywał skutków jej działania.

PAP: Pana, jako osoby, która była chociażby obecna jako korespondent wojenny w trakcie wojny czeczeńskiej, brutalność Rosjan nie dziwi. Zaskakuje pana za to zwrot w polityce Zachodu? Czy może jest on na tyle spóźniony, że nie da się dzięki niemu uniknąć bezpośrednich skutków tej wojny?

P.G.: Ludzie już giną, śmierć jest faktem. W tej chwili opinia publiczna Zachodu ma świadomość tego, co dzieje się na naszych oczach. Wygrana Rosji w tej wojnie oznaczałaby zwycięstwo barbarzyństwa. Pamiętajmy, że armia ukraińska szkolona była od lat według procedur NATO. To dobry, odważny żołnierz. Jeśli rosyjska armia zmiotłaby ukraińską, to byłaby to też katastrofa wizerunkowa NATO - tak się jednak nie stało. Ta armia pokazuje swoją wyższość operacyjno-taktyczną. Rosja ugrzęzła i dlatego musi zabijać na masową skalę cywili - wykorzystując swoją przewagę w ilości sprzętu. Będzie to robiła coraz bardziej brutalnie. To są już czystki etniczne. NATO zareagowało zdecydowanie. W tej chwili przyjęta logika szybkiego wzmocnienia wschodniej flanki NATO znacząco podnosi strategiczne znaczenie Polski, jako kluczowego elementu europejskiego bezpieczeństwa - nie tylko regionalnego.

PAP: Obecny przebieg wojny na Ukrainie może doprowadzić do swoistego pata, czyli problemów Ukrainy z zachowaniem suwerenności i integralności terytorialnej, ale również nieosiągnięcia przez Rosję wielu ze swoich celów?

P.G.: My nie wiemy, czym ta wojna się skończy. Możemy przyjmować pewne scenariusze, jako analitycy. Rosja zaangażowała 85 procent sił zgromadzonych przy granicy z Ukrainą. Można przypuszczać, że część celów Rosji jednak uda się zrealizować przy znaczącej przewadze wojskowej - artyleryjskiej, technicznej, osobowej. Wojna tego rodzaju - jak prowadzony obecnie ostrzał artyleryjski - generuje zdecydowanie więcej ofiar wśród ludności cywilnej. Pytanie, gdzie jest granica odporności rządu i prezydenta Ukrainy na liczbę ofiar. A przecież Rosja robi to świadomie - chce utopić Ukrainę we krwi. Co pewien czas będzie składana oferta – przerwiemy to mordowanie, jeżeli się poddacie. Trwa walka z czasem. Chodzi o to, aby zapewnić wsparcie ukraińskiej infrastruktury wojskowej, a więc dostawy broni, utrzymanie zaplecza energetycznego. Ciągle jednak wisi w powietrzu groźba uderzenia przecinającego, odcinającego dostawy na wysokości Lwowa. Dwadzieścia pięć tysięcy wojsk rosyjsko-białoruskich już czeka na sygnał. Wiele zależy od tego, czy Północne Dowództwo Operacyjne będzie miało dalej zdolność do dyslokacji sił i możliwość współdziałania ze zgrupowaniami ze wschodu i południa. Poruszył pan ważną kwestię, której nie sposób zamknąć krótką analizą – możliwe warianty rozwoju dalszej sytuacji, ale analitycy już nad tym intensywnie pracują. W mojej ocenie jednak agresja Rosji na Ukrainę to konflikt o skutkach globalnych i nie ma już powrotu do świata sprzed rozpoczęcia inwazji rosyjskiej.

PAP: Chiny w tym układzie wykorzystują Putina jako "pożytecznego bandytę"?

P.G.: Dał się do tej roli wykorzystać. Pekin obserwuje. Jeżeli jemu by się udało, to otwiera to strategiczne możliwości dla Chin. Jeżeli mu się nie uda, to otwiera to przestrzeń do dezintegracji Rosji. Klęska FR w tej wojnie oznacza tak naprawdę utratę Syberii. To też będzie miało ogromne znaczenie. Będzie groziła Rosji implozja. Jedyne, co będzie ich chroniło, to to samo, co nie doprowadziło do jej dezintegracji po rozpadzie ZSRR, czyli straszak arsenału atomowego.

PAP: Jest, pana zdaniem, szansa na to, że oligarchowie rosyjscy, rosyjski biznes dojdą do przekonania, że Putin odkleił się zbyt mocno od rzeczywistości, zagraża ich interesom i musi zostać odsunięty od władzy? W ten czy w inny sposób?

P.G.: 11 procent mężczyzn w Rosji służy w sektorach siłowych. Splątanie mechanizmów korupcyjnych i wszechpotęgi służb to istota ustroju tego państwa. Rosja realizuje swoje cele trzema kanałami - dyplomatycznym, służb specjalnych i mechanizmami korupcyjnymi realizowanych przez oligarchów. Dla nich ten wielki biznes się załamał. Jeśli Putin ugrzęźnie na Ukrainie, dojdzie do pałacowego przewrotu na Kremlu i poleci jego głowa. W imię ocalenia Imperium Zła. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski
gn/