Ukraiński historyk o sytuacji w Chersoniu: 300-tysięczne miasto jest skazane na głód
300-tysięczne miasto jest skazane na głód - mówi PAP o sytuacji w położonym na południu Ukrainy Chersoniu historyk Roman Kabaczij. Oprócz braków na sklepowych półkach zwrócił też uwagę na możliwą katastrofę ekologiczną związaną z jedną z największą w Europie ferm drobiu. Już teraz z głodu zdychają niektóre z 3 mln hodowanych tam ptaków.
Kabaczij powiedział w rozmowie PAP, że rodzina jego znajomego mieszka w miejscowości Aleszki naprzeciwko Chersonia. "Z ich relacji wynika, że w mieście nie ma Rosjan, oni kontrolują tylko most przez Dniepr i tyle" - przekazał. Jak dodał, we wtorek w Aleszkach oraz w innych miastach obwodu chersońskiego odbyły się wiece antywojenne i proukraińskie.
Stolica obwodu, Chersoń, jest zupełnie odcięta od świata. "Wczoraj jedna dziennikarka próbowała pytać za pośrednictwem moich znajomych w Chersoniu, czy można wydostać się z miasta, wywieźć stamtąd dwóch młodych chłopców. W odpowiedzi usłyszała, że to praktycznie niemożliwe, bo na posterunkach kontrolnych (Rosjanie) strzelają i przeganiają z nich" - powiedział PAP Kabaczij.
"Z tego, co wiem, w niektórych sklepach zostały jeszcze jakeś zapasy. Ludzie przekazują sobie informacje, gdzie można jeszcze cos kupić, ale to szybko się skończy. 300-tysięczne miasto jest po prostu skazane na głód" - podkreślił.
Jak zaznaczył, są też inne zagrożenia związane z tą sytuacją - w okolicy Chersonia znajduje się bowiem jedna z największych w Europie ferm drobiu z trzema milionami ptaków. "Ta ferma została odcięta od dostępu do żywności. Kilka dni temu za darmo rozdawali jajka. Kury w tym momencie już zdychają. Grozi to ekologiczną katastrofą" - powiedział Kabaczij.(PAP)
kgr/