„Trela to zjawisko […] to człowiek dotknięty palcem Bożym, nieświadomy wartości swego talentu. Korzysta z niego podobnie jak Aztekowie, którzy złota używali do wyrobu najprostszych narzędzi. Jest szalenie skromny i pokorny. Jurek to zwyczajność przy nadzwyczajności" – powiedział niegdyś o Jerzym Treli aktor Jerzy Bińczycki. Jeszcze dobitniej podsumowała jego talent Zofia Rysiówna, mówiąc, że „tam, gdzie jest Jerzy Trela, jest teatr narodowy”.
Aktor, z właściwym sobie bagatelizowaniem gestów uwielbienia, do słów wypowiedzianych przez kolegów odnosił się w wywiadach z dystansem. Ale każdy, komu teatr jest lub chociaż bywa bliski, zrozumie, że w obu cytatach tkwi więcej niż ziarno prawdy. Jerzy Trela to aktor totalny. Uważny, choć czasem niepokorny, uczeń wielkich mistrzów, geniusz, którego obsadzali najwięksi reżyserzy teatralni i filmowi. Mówi się, że gra, jakby gesty mimiczne chciał zredukować do minimum, a jednak ów minimalizm kryje w sobie nieprzebraną wielość emocji, którą widzowie zawsze odczytują głęboko i nadzwyczaj trafnie.
Miejsce swoich narodzin wspomina jako idylliczną, pełną pagórków wieś
Niewielu znakomitych aktorów jego pokolenia planowało wybór swojego zawodu od najmłodszych lat. Czasy były niepewne, ludzkie losy również. Podobnie było z Jerzym Trelą. Przyszły odtwórca Konrada w legendarnej inscenizacji „Dziadów” Konrada Swinarskiego (1973) urodził się 14 marca 1942 r. w Leńczach na południu Polski. Dziś wspomina miejsce swoich narodzin jako idylliczną, pełną pagórków i wzniesień wieś, gdzie rodziła się jego artystyczna wrażliwość. Jego ojciec był maszynistą. Rodzinie początkowo nie wiodło się źle, ale zdarzenia historyczne kazały wielokrotnie zaczynać wszystko od nowa. Jerzy w latach nastoletnich opuścił rodzinne strony. Jako uczeń spędził pewien czas u wujostwa we Wrocławiu, potem trafił do domu dziecka. Cały czas jednak pielęgnował swoją wielką pasję – a były nią sztuki plastyczne. Jeszcze w Leńczach lubił rysować i rzeźbić w glinie.
„Interesowała mnie iluzja teatru” – powiedział w jednym z wywiadów – „Jego wizualność”. Bo kiedy chodził na pierwsze w swoim życiu spektakle, przede wszystkim bacznie przyglądał się scenografii. O tym marzył – zostać scenografem, współtworzyć iluzoryczny świat, który ożywa na scenie. Zamierzał zdawać na ASP. Ukończywszy liceum plastyczne, musiał jednak zarabiać. Rozpoczął pracę w teatrze lalek. Robił tam drobne dekoracje i rekwizyty. Zatrudniono go w Teatrze Miś w krakowskiej Nowej Hucie. W wielodzietnych rodzinach powojennej dzielnicy hutników nie brakowało potencjalnej młodej widowni. Czasem jednak, obok dziecięcego, wystawiano poważniejszy repertuar, a gdy zdarzały się problemy z obsadą, bywało, że na scenę w czyimś zastępstwie wychodził on – Jerzy Trela.
"Jego karierze patronował Mikołaj Gogol"
Dziś mówi, że całej jego karierze patronował Mikołaj Gogol. Jakaś prawda w tym tkwi, bo kiedy Zofia Jaremowa z Teatru Groteska wypatrzyła młodego Trelę na scenie, zaczęła proponować mu pomniejsze role u siebie. Los sprawił, że wystawiany w Grotesce „Płaszcz” Gogola z udziałem Jerzego Treli został pokazany za granicą, a spektakl obsypano gradem nagród. Grający dotąd amatorsko Trela, otrzymał regularny angaż w profesjonalnym teatrze. Po czterech latach od zdania matury absolwent liceum plastycznego wiedział już, co chce robić w życiu. ASP poszło w zapomnienie, Trela zdał na krakowską PWST. Dostał się z drugą lokatą (pierwszy w punktacji miał być Leszek Teleszyński), na jego roku znaleźli się m.in. Andrzej Grabowski i Marian Dziędziel. Szkołę ukończył w 1969 r.
Jak później mówił w wywiadach, czuł szacunek wobec profesorów i wielkich mistrzów dawnego teatru, ale był też w nim bunt przeciwko skostniałym regułom wpajanym studentom krakowskiej szkoły teatralnej. Należał do nowego pokolenia, które chciało ustanawiać zasady od nowa. „Dziekan [Eugeniusz Fulde – przyp. red.] był wyrozumiały, choć udawał surowego” – wspominał żartobliwie Jerzy Trela, mówiąc o próbach studenckiej niesubordynacji i kabaretowych występach w krakowskim Klubie pod Jaszczurami bez przyzwolenia władz uczelni. Już wtedy tworzyły się zalążki Krakowskiego Teatru Scena STU, którego Trela był współzałożycielem.
Odtwórca Konrada w legendarnej inscenizacji „Dziadów”
W filmie zadebiutował w 1967 r. rolą partyzanta Romka w serialu telewizyjnym "Stawka większa niż życie". Ale choć udział w jednym z najpopularniejszych seriali tamtych czasów musiał mieć niebagatelne znaczenie, drogę do dalszej kariery znów utorowali Jerzemu Treli teatr i Mikołaj Gogol. Główna rola w „Nosie” w Teatrze Rozmaitości sprawiła, że absolwenta krakowskiej PWST dostrzegł obecny na widowni Konrad Swinarski. Ten nie tylko przyszedł do jego garderoby z gratulacjami („Przyszedł do mnie mit” – opowiadał po latach Trela), ale i zaprosił później do krakowskiego Starego Teatru. To było ówczesne spełnienie marzeń Treli, a jego rola Konrada w „Dziadach” zyskała status legendarnej w historii polskiego teatru.
„Bałem się jego wielkości, a on był cudowny, normalny, ze wspaniałym poczuciem humoru” – mówił Jerzy Trela o Swinarskim. Nie ukrywał jednak, że propozycja roli Mickiewiczowskiego Konrada napawała go lękiem. Premiera odbyła się 18 lutego 1973 r. Aktor pamiętał zamieszki sprzed pięciu lat w Warszawie przed Teatrem Narodowym i bał się porównań z Gustawem Holoubkiem, który wówczas poruszył tłumy. Swinarski chciał jednak pokazać „Dziady” na swój sposób, widział Konrada inaczej niż Kazimierz Dejmek, a sukces przedstawienia w Starym Teatrze okazał się ogromny.
„360 razy musiałem padać na deski i przerzucać Jerzego Stuhra przez swój kark” – wspominał Trela po latach. „Swinarski krzyczał: dajcież mu jakieś nakolanniki, bo nie będzie mógł chodzić na stare lata! I między innymi dlatego z biegiem lat coraz bardziej odczuwam swój kręgosłup” – podsumował żartobliwie tamte lata z "Dziadami" (spektakl był w repertuarze do 1984 r.) Jerzy Trela w rozmowie z teatralnego cyklu rozmów „Moja historia”.
"Konrad Jerzego Treli zdaje się mówić: buntuję się, więc jestem. To nie jest bunt historyczny w tym znaczeniu, jaki temu pojęciu nadawali egzystencjaliści, bunt o odzyskanie wolności w społeczeństwie, ale raczej bunt metafizyczny. Wyzwanie skierowane przeciwko Bogu, który dopuścił w świecie zło, skazał człowieka na cierpienie i śmierć" - pisał o roli Treli Bronisław Mamoń ("Tygodnik Powszechny", 4 marca 1973, nr 9).
Najważniejsze role teatralne Jerzego Treli to m.in. - w Starym Teatrze: Piotr w "Żegnaj, Judaszu" Iredyńskiego, w reż. Swinarskiego (1971); Gustaw-Konrad w "Dziadach" Mickiewicza, w reż. Swinarskiego (1973); Konrad w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego, w reż. Swinarskiego (1974); Jasza w "Wiśniowym sadzie" Czechowa, w reż. Jerzego Jarockiego (1975); Raskolnikow w "Zbrodni i karze" wg Dostojewskiego, w reż. Macieja Prusa (1977); Klaudiusz w "Hamlecie" Szekspira w reż. Andrzeja Wajdy (1981); Anatol w "Portrecie" Mrożka w reż. Jarockiego (1988); Ignacy (Ojciec i Król) w "Ślubie" Gombrowicza (1991) w reż. Jarockiego; Mefistofeles w "Fauście" wg Goethego w reż. Jarockiego (1997); w Teatrze Narodowym: Samuel w "Sędziach" Wyspiańskiego w reż. Jerzego Grzegorzewskiego (1999); Prospero w "Morzu i zwierciadle" wg Audena w reż. Grzegorzewskiego (2002); w Teatrze Słowackiego: Lear w "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" wg Szekspira w reż. Pawła Miśkiewicza (2015).
Współpraca aktora z Andrzejem Wajdą zaowocowała m.in. postacią Klaudiusza w inscenizacji "Hamleta" Szekspira, Rejenta Milczka w "Zemście" Fredry oraz Poety w "Weselu" Wyspiańskiego.
Wśród swoich teatralnych mistrzów Jerzy Trela wymienia przede wszystkim Konrada Swinarskiego i Jerzego Jarockiego (zagrał w 12 spektaklach Jarockiego).
W Teatrze TV stworzył wybitne role m.in w realizacjach Kazimierza Kutza.
Wśród ważniejszych ról filmowych aktor wymienia m.in. Jagiełłę w "Kolumbach" w reż. Janusza Morgensterna (1970); Radziwiłła Czarnego w "Królowej Bonie" i "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", w reż. Janusza Majewskiego (1982) oraz Podkomorzego w "Panu Tadeuszu" w reż. Wajdy (1999).
Uhonorowany Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski
Jerzy Trela od wielu lat uczy aktorskiego rzemiosła studentów PWST w Krakowie, w latach 1984-1990 był rektorem tej uczelni. W 2011 r. został uhonorowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Obecnie aktora można zobaczyć w przedstawieniu "Trąbka do słuchania" L. Carrington w reż. Agnieszki Glińskiej na Scenie Kameralnej Narodowego Starego Teatru.
Celebrując uroczystość 80. urodzin i 60-lecia pracy na scenie Jerzego Treli, Teatr Stu zaprasza do uczestnictwa w mszy świętej dziękczynnej, która odbędzie się 14 marca o godz. 17.00 w Bazylice Świętego Michała Archanioła na Skałce (ul. Skałeczna 15) w Krakowie. Homilię wygłosi ks. prof. Alfred Wierzbicki. (PAP)
Autorka: Malwina Wapińska
mj/