"W sklepach nie ma mleka i produktów mlecznych, świeżych warzyw, produktów codziennej higieny; zostały płatki owsiane i makaron" - wymieniła rozmówczyni PAP.
Olha Ołtarzewska mieszka obecnie w piwnicy swojego domu, w której razem z jej najbliższą rodziną przebywają sąsiedzi i zwierzęta. Jej dom jest jedynym w okolicy, który posiada - względnie bezpieczną - podziemną piwnice. "Mieszkamy tu już od ponad tygodnia, od ponad tygodnia też nie wzięłam prysznica ani nie spałam w sypialni. Mamy to szczęście, że znajdujemy się w dzielnicy mieszkalnej, to daje pewne złudzenie bezpieczeństwa... chociaż wybuchy słyszymy codziennie" - powiedziała 22-latka, która przez ostatnie cztery lata zajmowała się PR i komunikacją z mediami.
Mieszkanka Kijowa: opuszczając moje państwo w czasie wojny, czułabym się jak zdrajca
Zapytana o to, jaki rozwój wydarzeń skłoniłby ją i jej rodzinę do wyjazdu z Kijowa powiedziała, że "w tej chwili jest to bardzo niebezpieczne". "Wprowadzili się do nas sąsiedzi ze swoimi dziećmi i zwierzętami, musimy zostać z nimi" - wskazała. "Opuszczając moje państwo w czasie wojny, czułabym się jak zdrajca" - dodała mieszkanka Kijowa.
Ołtarzewska opowiedziała PAP o swojej rozmowie z przyjaciółką, której matka jest teraz w okrążonym przez Rosjan Mariupolu. "Prosiła mnie, żebym opowiedziała każdemu, komu mogę, o tragicznej sytuacji mieszkańców tego miasta. Nie ma tam wody, jedzenia, ludzie nie wychodzą ze schronów, wymiotują i umierają z odwodnienia. To, co się tam dzieje, to ludobójstwo" - powiedziała.
"Trudno przewidzieć, co się wydarzy. Niektórzy mówią, że Rosjanie wyczerpią niedługo swoje środki i nie będą w stanie walczyć. Jestem optymistką i naprawdę chcę wierzyć, że wszystko skończy się do 24 maja - urodzin mojego taty, których nie możemy przecież spędzić w piwnicy" - powiedziała PAP 22-latka.
Rozmawiał: Jakub Bawołek(PAP)
dsk/