"Głównie do tej pory w klinice zajmowaliśmy się dziećmi, którym nie wyrosły mleczne zęby i pacjentami onkologicznymi. Ale kiedy w 2012 roku zaczęła się wojna, to zajmujemy się również wojną" - powiedział Ugrin, który we Lwowie prowadzi klinikę chirurgii twarzowo-szczękowej, w której zorganizował też magazyn pomocy humanitarnej.
"Najwięcej ran jest teraz w okolicach twarzy, ponieważ przy współczesnej wojnie się nie strzela, tylko zrzuca bomby"
"Znam i rozumiem kwestie logistyczne, zapotrzebowanie lekarzy pod kątem środków medycznych i operacyjnych, dlatego udzielając pomocy rannym skupiliśmy się na kwestiach szczękowo-twarzowych i pod tym kątem prowadzimy ten magazyn środków medycznych" - wyjaśnił i dodał, że "najwięcej ran jest teraz w okolicach twarzy, ponieważ przy współczesnej wojnie się nie strzela, tylko zrzuca bomby. Dlatego najbardziej zagrożone są ręce, nogi i twarz".
"Dla mnie wojna nie zaczęła się w tym roku, ona trwa już osiem lat. Swój pierwszy wojenny zabieg operacyjny wykonałem na Majdanie. Teraz opiekujemy się rannymi żołnierzami ze zbombardowanego poligonu w Jaworowie, którzy przebywają na oddziale ratunkowym i w Szpitalu Wojskowym we Lwowie" - dodał.
"To, co robi i jak pomaga Polska, jest niesamowite"
Prof. Ugrin od ośmiu lat jeździ na wschód Ukrainy i operuje w specjalnym samochodzie ciężarowym przerobionym z telewizyjnego wozu w salę operacyjną. "Mam dwa takie samochody. Duży, telewizyjny samochód to Słoń. Mniejszy to ambulans i nazywam go Słonikiem. To moje miejsce pracy" - powiedział.
"To, co robi i jak pomaga Polska, to jest niesamowite. Od ponad 30 lat współpracuję z Polakami, między innymi z Polską Misją Medyczną i wiem, że za nami nie jest Białoruś, tylko Polska, to jest bardzo ważne" - podsumował. (PAP)
Ze Lwowa Agnieszka Gorczyca
dsk/