Po godzinie 18 informacje o kolejnym ataku na Lwów potwierdził mer miasta Andrij Sadowy. "W wyniku nowych ataków rakietowych na Lwów doszło do znacznych szkód w obiektach infrastrukturalnych. Budynki mieszkalne nie zostały uszkodzone. Pożary nadal są gaszone" - napisał na Twitterze.
⚡️⚡️ As a result of the new missile strikes on Lviv, significant damage was caused to infrastructure facilities. Residential buildings were not damaged.
— Андрій Садовий (@AndriySadovyi) March 26, 2022
The fires continue to be extinguished.
The appropriate services are working on the ground.
Do pierwszego ataku doszło po godz. 16. Poprzedził go alarm bombowy. Mieszkańcy ukryli się w schronach. Dziennikarze PAP, przebywający w tamtejszym centrum prasowym, także musieli zejść do podziemi. Według niepotwierdzonych informacji zbombardowany został skład paliwowy i jednostka wojskowa, znajdujące się w okolicach ulicy Łyczakowskiej. Nad północną częścią miasta można było zobaczyć gęsty dym, a w powietrzu wyczuwalny był charakterystyczny zapach spalenizny. W centrum Lwowa nie słychać było eksplozji.
Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki poinformował, że doszło do dwóch ataków rakietowych w granicach miasta i według wstępnych ustaleń poszkodowanych zostało pięć osób. Ostrzegł, że nadal istnieje zagrożenie podobnego ataku.
"W granicach Lwowa doszło do dwóch uderzeń rakietowych. Informacja o trafieniu w budynek mieszkalny bądź inne obiekty infrastruktury nie potwierdziła się. Według wstępnych danych poszkodowanych zostało pięć osób" - napisał Kozycki na swoim kanale na komunikatorze Telegram. Ostrzegł następnie: "wciąż istnieje zagrożenie ataku rakietowego". Zaapelował do mieszkańców, by pozostawali w schronach i by nie rozpowszechniali niepotwierdzonych informacji. (PAP)
Lviev #WarinUkraine pic.twitter.com/vPy93esExR
— Mi(che)l guevara (@cheguev11273542) March 18, 2022
Agnieszka Gorczyca, Piotr Śmiłowicz,
kw/