Zełenski dla "Economista": sankcje dotyczące systemu SWIFT ominęły największy rosyjski bank

2022-03-28 03:33 aktualizacja: 2022-03-28, 13:18
Wołodymir Zełenski. Fot. Twitter/ Mirosław Różański
Wołodymir Zełenski. Fot. Twitter/ Mirosław Różański
W wywiadzie dla "Economist", który ukazał się w internetowym wydaniu tygodnika w niedzielę, prezydent Wołodymyr Zełenski mówi, że wierzy w zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją, ale zwycięstwo oznacza dla niego uratowanie tak wielu ludzi, jak to możliwe.

"Zwycięstwo to możliwość uratowania tak wielu ludzkich istnień, jak to możliwe (...), ponieważ bez tego nic nie ma sensu. Nasza ziemia jest ważna, tak, ale to tylko terytorium" - ocenia prezydent w wywiadzie, który przeprowadziło w Kijowie troje dziennikarzy "Economista", w tym jego redaktor naczelna Zanny Minton Beddoes.

Zełenski jest sfrustrowany "reaktywną naturą sankcji, które są tak skonstruowane, że mają raczej ukarać Rosję za to, co zrobiła, niż zapobiec temu, by poszła dalej" - relacjonuje tygodnik.

Zełenski: Zachód nie może mówić 'pomożemy wam w najbliższych tygodniach'

Zachód "nie może mówić 'pomożemy wam w najbliższych tygodniach'. (...) To nie pozwoli nam na odblokowanie okupowanych przez Rosjan miast, na dostarczenie żywności ich mieszkańcom, na przejęcie inicjatywy w działaniach wojskowych" - mówi Zełenski i przypomina, że jakkolwiek dzielni są Ukraińcy, to Rosja dysponuje jednak większym potencjałem militarnym.

Prezydent zwraca uwagę, że sankcje polegające na odcięciu instytucji finansowych Rosji od systemu SWIFT ominęły Sbierbank, największy rosyjski bank, ponieważ przechodzą przez niego płatności zachodnich państw za rosyjski gaz.

Embargo na rosyjskie surowce energetyczne było omawiane, ale nie zostało nałożone. "Słyszymy, że decyzja (w tej sprawie) zależy od tego, czy Rosja wykorzysta przeciw nam broń chemiczną. To nie jest właściwe podejście. Nie jesteśmy królikami doświadczalnymi" - podkreśla Zełenski.

Prezydent Ukrainy "nie wie jak, ani kiedy to się skończy, ale wie, że 'skończy się to tym, że będziemy wciąż tu stać i bronić' życia na Ukrainie" - konkluduje "Economist". (PAP)

Zełenski: Wielka Brytania naprawdę jest po stronie Ukrainy, a Francja boi się Rosji

Wielka Brytania, w odróżnieniu od kilku innych krajów europejskich, zdecydowanie jest po stronie Ukrainy i chce, żeby Ukraina wygrała wojnę - ocenił prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Economist". Z kolei Francja obawia się Rosji - dodał.

Ukraiński prezydent podzielił państwa na kilka kategorii, od takich, które faktycznie chcą, by Ukraina wygrała, przez takie, które nie mają nic przeciwko długiej wojnie, bo oznacza ona wyczerpywanie się Rosji, po te zainteresowane zakończeniem wojny ze względu na rosyjski rynek oraz chcące jak najszybszego zakończenia wojny, bo - jak określił Zełenski - są "biurami Federacji Rosyjskiej w Europie".

"Wielka Brytania jest zdecydowanie po naszej stronie. Nie jest to szukanie równowagi. Wielka Brytania nie widzi alternatywy dla wyjścia z sytuacji. Wielka Brytania chce, aby Ukraina wygrała, a Rosja przegrała, ale nie jestem gotowy, aby powiedzieć, czy Wielka Brytania chce, aby wojna się przeciągała, czy nie" - odparł Zełenski, zapytany, do której kategorii zalicza Wielką Brytanię.

Odnosząc się to tego, że brytyjski premier Boris Johnson jest bardziej skłonny wysyłać broń dla Ukrainy niż prezydent Francji Emmannuel Macron, Zełenski powiedział: "Szczerze mówiąc, Johnson jest przywódcą, który bardziej pomaga. Przywódcy państw reagują w zależności od tego, jak zachowują się ich wyborcy. W tym przypadku Johnson jest tego przykładem". Natomiast francuską niechęć do pomocy wyjaśnił, mówiąc: "Bo boją się Rosji. Tak właśnie jest".

Ukraiński prezydent dość krytycznie określił też wyważoną postawę Niemiec. "Starają się zachować równowagę. Mają długie stosunki z Rosją i patrzą na sytuację przez pryzmat gospodarki. Czasami pomagają. Myślę, że starają się dostosować do rozwoju sytuacji. Patrzą również na to, jak sytuacja wpływa na ich własny kraj. Mogą pomagać, jeśli w kraju jest presja, by to robić, i mogą przestać, gdy uznają, że to, co zrobiły, wystarczy. Myślę, że wśród krajów, które mogą naprawdę pomóc, Niemcy są bardziej pragmatyczne niż ktokolwiek inny (...)" - ocenił Zełenski.

dsk/