Rok temu Hubert Hurkacz wygrał wszystkie sześć spotkań w Miami Open i sięgnął po swój pierwszy tytuł Masters 1000 w karierze. W tegorocznej edycji nie był stawiany w gronie faworytów, ale po czterech kolejnych zwycięstwach - w tym nad najwyżej rozstawionym Daniiłem Miedwiediewem z Rosji - i awansie do półfinału można było zacząć głośno mówić o obronie tytułu.
Piątą przeszkodą był rewelacyjny Hiszpan Carlos Alcaraz. 18-latek z El Palmar dwa tygodnie temu był w półfinale w Indian Wells, a w poprzednich meczach w Miami stracił tylko jednego seta. Hurkacz wiedział, że będący na fali rywal będzie ciężkim orzechem do zgryzienia. "Carlos w tym sezonie rozegrał wiele świetnych meczów, jest w doskonałej formie" - zapowiadał.
Mecz na głównej arenie turnieju - Hard Rock Stadium - rozpoczął się o godzinie 19 czasu lokalnego. I zgodnie z zapowiedz"Mój backhand nie funkcjonuje"iami było to szalenie wyrównane i zacięte widowisko. W pierwszym secie nie zanotowano choćby jednego przełamania, a w tie-breaku minimalnie lepszy okazał się Alcaraz. Ta sama sytuacja powtórzyła się w drugim secie - zero przełamań i tie-break, po którym znów rękę w geście triumfu podniósł w górę Hiszpan.
"Carlos zagrał dzisiaj naprawdę dobre spotkanie. Brawa dla niego. Niesamowite, co prezentuje jak na jego wiek. Przed nim wielka kariera. Jeśli chodzi o mnie, to walczyłem jak mogłem. Z pewnością nie był to mój najlepszy mecz. Ale cóż, zdarza się. Następnym razem spróbuję zagrać lepiej" - zaznaczył Hurkacz, któremu statystykę 13 asów i 23 uderzeń wygrywając psuje aż 37 niewymuszonych błędów. "Mój backhand nie funkcjonuje" - krzyczał wyraźnie sfrustrowany na początku drugiej partii.
Na pocieszenie Polakowi pozostaje sobotni występ w finale gry podwójnej. Hurkacz w parze z Johnem Isnerem z USA zmierzą się z Wesley Koolhofem z Holandii i Nealem Skupskim z Wielkiej Brytanii. Wrocławianin stanie przed szansą na swój trzeci triumf w tej specjalności.
"Będę walczył i wraz z Johnem damy z siebie wszystko. Przy okazji dziękuję wszystkim za niesamowite wsparcie" - podsumował 25-letni podopieczny Craiga Boyntona.
Hiszpańskie media: Hurkacz przegrał z fenomenem
Hiszpańskie media oceniając półfinał turnieju tenisowego ATP w Miami podkreślają, że Hurkacz został pokonany przez fenomen. Odnotowują, że zaledwie 18-letni Alcaraz dowiódł, że czeka go wielka i mistrzowska kariera.
Dzienniki sportowe "Marca" i "As" zgodnie uważają, że Alcaraz powinien w przyszłości godnie zastąpić na światowych kortach innego pochodzącego z Hiszpanii tenisistę Rafaela Nadala.
"Alcaraz zabrał Hurkaczowi koronę" - napisała "Marca" przypominając, że Polak bronił tytułu sprzed roku.
Madryckie gazety odnotowują też, że półfinał z udziałem Alcaraza był zacięty, a młody Hiszpan wyniesie ze starcia z Hurkaczem również cenne doświadczenie.
Z kolei wydawany w Katalonii dziennik "Sport" przypomina, że Norweg Casper Ruud, z którym Alcaraz zagra w finale, znany jest już nastolatkowi z Murcji. Hiszpan pokonał go w minionym roku w turnieju w Marbelli.
Alcaraz w finale. "Emocje będą olbrzymie"
Hiszpan, który w niedzielnym finale zmierzy się z Norwegiem Casperem Ruudem jest o krok od zostanie najmłodszym zwycięzcą w 37-letniej historii turnieju.
"Cudowne doświadczenie grać tutaj, publiczność jest wspaniała. Spróbuję podejść do finału, jak do meczu pierwszej rundy, żeby zamaskować nerwy. Ale emocje będą olbrzymie" - zaznaczył Hiszpan, który poprawił tegoroczny bilans na 17-2 i stanie przed szansą na czwarty tytuł w karierze.
Przyznał, że od początku nastawił się na długą batalię z Polakiem.
"Wiedziałem, że mam kłopot z odbiorem serwisu, nie wychodziły mi returny, co zapowiadało długi mecz. Spodziewałem się tie-breaków. Wszystko ułożyło się po mojej myśli i cieszę się bardzo, bo to ważne zwycięstwo" - dodał.
Alcaraz popisał się także gestem fair play. Po jednym z jego skrótów Hurkacz dobiegł do piłki i zdołał ją przebić zanim dotknęła kortu, ale siedzący tuż obok sędzia ogłosił błąd i przerwał akcję, która i tak dała punkt Hiszpanowi. Zdenerwowało to Polaka, który tłumaczył arbitrowi, że popełnił błąd. Wtedy do akcji wkroczył rywal, który poparł Hurkacza i poprosił arbitra o powtórzenie punktu.
Z USA dla PAP - Tomasz Moczerniuk
mmi/