W niedzielę ukraińskie władze i dziennikarze opublikowali wstrząsające zdjęcia i nagrania z przedmieść Kijowa, z których wyparto rosyjskie wojska. Na filmach widać olbrzymie zniszczenia i liczne ciała ofiar, leżące na ulicach bez broni i w cywilnych ubraniach. Ukraińskie ministerstwo obrony podało, że miejscowi cywile byli poddawani arbitralnym egzekucjom, niektórzy z rękami związanymi na plecach, a ich ciała rozrzucone są na ulicach miasta.
"To są rzeczywiście wstrząsające obrazki, wstrząsające informacje, przypominające najgorsze wydarzenia z poprzednich lat z XX wieku. Pamiętajmy, że jesteśmy w kwietniu, właśnie w tych dniach w latach 40. została przeprowadzona operacja wymordowania polskich oficerów, polskiej inteligencji w Katyniu" - powiedział Przydacz w poniedziałek w TVP1.
Według niego, "pokazuje to, z jak bestialskim reżimem mamy do czynienia". "Bo, to nie byli żołnierze, to byli zwykli ludzie, jadący gdzieś rowerem przez swoją własną wioskę, zastrzeleni zupełnie nie wiadomo dlaczego, pewnie tylko dlatego, że po prostu byli Ukraińcami" - powiedział wiceszef MSZ.
W jego ocenie, "pokazuje to, że z takim sąsiadem na Wschód od naszych granic, nie możemy czuć się bezpieczni". "I dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby wspierać Ukraińców w tej walce, bo to Ukraińcy są po dobrej stronie świata, a po drugiej stronie mamy bestialski reżim, który po prostu morduje" - powiedział Przydacz.
Na pytanie czy uda się te zbrodnie osądzić i jaki Trybunał powinien się tym zająć wiceminister powiedział, że na tym etapie najważniejsze jest zbieranie dowodów. "I tutaj Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze już jakiś czas temu rozpoczął śledztwo. Chodzi o to, aby go wesprzeć w udostępnianiu konkretnych dowodów" - powiedział Przydacz.
"My - jako Polska - mamy też pewnego rodzaju tutaj pomysły i plany w kontakcie oczywiście ze stroną ukraińską, bo to się dzieje na terytorium państwa ukraińskiego" - dodał. (PAP)
autor: Edyta Roś
kw/