Autor reportażu zaznacza na wstępie, że wszystkie doniesienia o brakach towarów w sklepach zdementował w dwie, trzy godziny.
"Idę do sieciówki na ulicy Zoya i Aleksandra Kosmodemyansky. Kasza gryczana i ryż - pełne lady. [...] Na półkach jest też cukier – zarówno cukier rafinowany, jak i piasek. Emerytowana Maria Gennadievna zabiera na raz trzy paczki. Pytam, dlaczego tak wiele - napisał rosyjski dziennikarz. "To nie wystarczy! Wziąłbym więcej, ale nie się nie zabiorę. Przed nami lato, domek letni, jagody. Dżem powinien być przygotowany na zimę" - odpowiada reporterowi kobieta.
"Sklepy sieciowe na ulicy Nowopietrowskiej mają również kaszę gryczaną i ryż. Ale cukier - nie ziarno! Pracownik sklepu wyjaśnia: nie ma przerw w dostawach. Cukier, jak poprzednio, dostarczany jest co 3-4 dni. Po dostawie rozkładamy 200 paczek" - mówi jeden z pracowników sklepu. I ubolewa, że cukier znika z półek w ciągu 2-3 godzin. Dlatego - jak tłumaczy - wprowadzono limity na cukier. Jeden klient może kupić tylko trzy opakowania. "Żeby nie było pchlego targu" - wyjaśnia.
Reporter znalazł też cukierki krówki, W prawdzie nie w tym samym sklepie, co cukier i kaszę, ale w pawilonie na rynku Koptewskiego.
"Biorę dwa kilogramy na raz. Mówię sprzedawczyni, że nie znalazłam go w innych sklepach. Dziewczyna jest naprawdę zaskoczona" - opisuje. "Mamy dużo krówek. I cały czas są dostawy. I nie ma też przerw z innymi słodyczami" - odpowiedziała dziennikarzowi kobieta.
W sąsiednim pawilonie sprzedawane są zboża. "Jest też cukier – zarówno cukier rafinowany, jak i piasek. A ceny trochę niższe niż w sklepie. Starszy sprzedawca mówi, że zapotrzebowanie na cukier oczywiście wzrosło: przecież przed nami sezon letni, zbiory". "Sprzedaję kilka kilogramów więcej cukru dziennie niż zwykle. Jednocześnie mamy rezerwy – zapewnia dziennikarza.
Kamila Wronowska (PAP)