Borodzianka - miasto zrównane z ziemią. Władze: liczba ofiar śmiertelnych może być większa niż w Buczy

2022-04-07 14:58 aktualizacja: 2022-04-07, 19:39
Fot. Twitter/ Euromaidan Press
Fot. Twitter/ Euromaidan Press
Liczba cywilów, którzy zginęli w rosyjskich atakach na Borodziankę w obwodzie kijowskim Ukrainy może być większa niż tych, którzy zostali zabicie w pobliskiej Buczy - informują ukraińskie władze. Pod gruzami zawalonych bloków mogą znajdować się ciała setek osób. Mieszkańcy, którzy przeżyli rosyjską okupację mówią o morderstwach, grabieżach i torturach.

Położona kilkadziesiąt kilometrów na północny zachód od Kijowa Borodzianka leżała na jednej z głównych linii natarcia sił rosyjskich, starających się podejść pod ukraińską stolicę od strony Białorusi. W początkowej fazie rozpoczętej 24 lutego rosyjskiej inwazji licząca ok. 12,5 tys. mieszkańców Borodzianka była wielokrotnie ostrzeliwana i bombardowana. Później zajęły ją wojska rosyjskie, po ich wycofaniu się siły ukraińskie 1 kwietnia odzyskały kontrolę nad miasteczkiem.

Od tego czasu media i władze ukraińskie informują o ogromnej skali zniszczeń w wyzwolonym mieście, wypalonych ruinach bloków, całkowicie zburzonych domach, ogromnych gruzowiskach, pod którymi wciąż mogą znajdować się ciała setek ofiar rosyjskich ataków.

Zełenski: liczba cywilnych ofiar śmiertelnych w Borodziance może być nawet wyższa niż ta w Buczy

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił w opublikowanym w nocy z poniedziałku na wtorek nagraniu, że liczba cywilnych ofiar śmiertelnych w Borodziance może być nawet wyższa niż ta w Buczy. Według ukraińskich władz w leżącej miedzy Borodzianką a Kijowem Buczy siły rosyjskie zamordowały kilkaset cywilów.

Portal Kyiv Independent zaznacza, że ukraińscy cywile, którzy zginęli w Borodziance zostali w większości zabici podczas nalotów, część z nich pogrzebana żywcem w piwnicach zbombardowanych bloków. Sytuacja w Buczy była inna - większość zabitych tam osób była torturowana i zastrzelona - zaznacza portal.

Również ukraińska prokurator generalna Iryna Wenediktowa ocenia, że ostateczna liczba cywilnych ofiar w Borodziance będzie wyższa niż w innych wyzwolonych miejscowościach obwodu kijowskiego. Doradca mera miasta Anatolij Rudniczenko szacował w środę, że w zbombardowanych blokach mogło zginąć ok. 200 osób.

Pojawiają się także liczne relacje o mordach, grabieżach i torturach zadawanych przez rosyjskich okupantów w mieście.

16-letnia Nikita: niektórzy zostali uprowadzeni, przesłuchiwani i przewiezieni na Białoruś

"Oni porywali ludzi, torturowali naszego przyjaciela. Niektórzy zostali uprowadzeni, przesłuchiwani i przewiezieni na Białoruś" - mówiła reporterce "The Daily Telegraph" 16-letnia Nikita. Inny mieszkaniec Borodzianki opowiada dziennikarce, że pod gruzami zawalonych budynków zginęło 20-30 jego sąsiadów. Miasto jest całkowicie zniszczone i nie nadaje się do życia; podczas rosyjskiej okupacji ludzie mieszkali w ruinach i głodowali, bo okupant blokował dostęp do Borodzianki, w mieście cały czas jest niebezpiecznie z powodu pozostawionych min i niewypałów - relacjonuje brytyjski dziennik.

Widziałem jak rosyjscy snajperzy strzelali do cywilów - opowiadał z kolei reporterowi BBC ojciec Dmytro, z lokalnej cerkwi Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Dodał, że większość mieszkańców Borodzianki wciąż nie ma dostępu do energii elektrycznej i ogrzewania.

Według mieszkańców Borodzianki, z którymi rozmawiał dziennikarz BBC, rosyjscy żołnierze nie pozwalali również na ratowanie osób, które znajdowały się pod gruzami zbombardowanych budynków.

Wielu mieszkańców miasta zostało również ograbionych przez wojska rosyjskie. "Rosjanie kradli wszystko, co błyszczało (...) zabrali nawet moją bieliznę, rozwalili wszystko, rozbebeszyli (...) wszystko jest zniszczone" - powiedziała BBC Maria.

"Obrazy, krzesła, wózki dziecięce, czajniki, łopaty, siekiery" - mieszkanka okolic Borodzianki wymieniała kradzione przez Rosjan przedmioty w rozmowie z reporterką Kyiv Independent.

"Zabrali wszystko z naszych piwnic, pościele, telewizory. To wyglądało, jakby widzieli telewizor pierwszy raz w życiu (...) po prostu splądrowali całą wieś. Zabrali nam wszystko" - opowiadała inna. (PAP)

dsk/