W Kijowie w stosunku do pierwszych dni wojny sytuacja się znacznie uspokoiła. Na ulicach jest już znacznie więcej ludzi i pojazdów, choć nie zniknęły jeszcze liczne, obsadzone przez wojskowych z obrony terytorialnej posterunki kontrolne (blok-posty).
Ale nie tylko te posterunki są miejscem, gdzie życie miasta jest kontrolowane pod kątem zagrożenia wojennego. Na osiedlach działają utworzone przez mieszkańców patrole obywatelskie, których zadaniem jest sprawdzanie, czy na ich osiedlu nie dzieje się nic podejrzanego.
Taki patrol utworzyły m.in. Tatiana z dwiema dorosłymi córkami. Niemal od początku wojny codziennie przez kilka godzin obchodzą one rejon swojego osiedla.
"Do obrony terytorialnej zgłosiłyśmy się 25 lutego i powiedziałyśmy, co umiemy. Dyżurny powiedział, że najlepsze, co w tej chwili możemy zrobić, to chodzić po naszej okolicy i ją kontrolować. Wszystko tutaj znamy, wiemy jak wygląda na co dzień i jak coś się zmieni, od razu zauważymy. Zaczęliśmy to robić. Przez trzy godziny codziennie obchodzimy całą okolice" - opowiada PAP Tatiana.
Przyznaje, że ich patrol ma już trzy sukcesy - wykrył trzy przedmioty, najwyraźniej podrzucone przez dywersantów. "Najpierw zauważyliśmy leżący na ziemi telefon komórkowy. Od razu daliśmy znać, wysłaliśmy zdjęcie i lokalizację. W takich sytuacjach przyjeżdżają odpowiednie służby i biorą taki przedmiot do badania" - mówi Tatiana.
Okazało się, jak dodaje, że w telefonie był materiał wybuchowy. Podobnie jak w drugim znalezionym przez nich przedmiocie - pięknym etui, a także w trzecim - małym żółtym samochodziku. "Aż się chciało dotknąć ten samochodzik" - przyznaje rozmówczyni PAP.
Czwarty znaleziony przez nich przedmiot to biała figurka, przypominająca figurkę szachową, włożona do ziemi. Ale wyników badania tego przedmiotu jeszcze nie ma.
Tatiana tłumaczy dużą - jak wskazują znalezione przedmioty - aktywność rosyjskich dywersantów tym, że w rejonie jej zamieszkania są liczne, pochodzące jeszcze z czasów carskich fortyfikacje, które najprawdopodobniej są dziś obsadzone przez jednostki ukraińskiego wojska. Zresztą na ten rejon na początku marca spadły trzy rosyjskie rakiety.
Podobne patrole działają także w innych dzielnicach Kijowa i tam również często znajdowane są podobne przedmioty. Bo, jak przekonuje, choć wojska rosyjskie wycofały się z rejonu Kijowa, dywersanci nadal działają. "Nawet wczoraj była informacja, że w ciągu dwóch dni wykrytych i złapanych zostało 16 grup dywersyjnych" - mówi Tatiana.
Z Kijowa Piotr Śmiłowicz (PAP)
kw/