W rozmowie z "DGP" Woś był pytany o zapowiadaną w czerwcu ub.r. reformę przepisów o nieletnich. Jak przypomniał, obecna ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich "pochodzi z czasów stanu wojennego".
"Siatka instytucjonalna była dostosowana do innego charakteru czynów karalnych i do wyżu demograficznego. Dziś widzimy postępującą brutalizację czynów, przybywa tych na tle seksualnym i związanych z przestępczością narkotykową. W naszych propozycjach zachowujemy podział na czyny stanowiące przejawy demoralizacji i karalne. Ustanawiamy jednocześnie minimalną granicę wieku odpowiedzialności na poziomie 10 lat" - wyjaśnił.
Dopytywany, czy ważniejsze jest zaostrzanie przepisów czy resocjalizacja, wiceminister sprawiedliwości odparł: "szukaliśmy złotego środka". "Dotąd z jednej strony państwo było zbyt surowe, machina sądownicza ruszała od razu, nawet gdy chodziło o sytuacje, z którymi można było poradzić sobie w inny sposób. Z drugiej strony - mieliśmy do czynienia ze zbyt łagodnym traktowaniem sprawców poważnych zbrodni, zbyt wielką wiarą w ich szybką poprawę" - zwrócił uwagę.
Według Wosia, resocjalizacja "zawsze może działać lepiej". "Problemem jest m.in. wrzucanie wszystkich do młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Stąd karygodne sytuacje, do których tam dochodzi. Choćby zabójstwa w 2020 r. w Łańcucie, Wałbrzychu. W jednym przypadku 15-latek, a w drugim 16-latek zabili swoich kolegów w brutalny sposób. Dlatego wprowadzamy element pośredni: między MOW-ami a zakładem poprawczym. W tych pierwszych obok siebie są dziś np. notoryczni wagarowicze oraz osoby, które zabiły i z trudnych do uzasadnienia przyczyn nie trafiły do zakładu poprawczego" - powiedział.
Wiceszef MS wyraził przekonanie, że "nowe rozwiązania spotkają się z przychylnością nie tylko zaplecza parlamentarnego rządu, lecz także opozycji". "Chcielibyśmy, by reforma weszła w życie 1 września tego roku. Ale część rozwiązań musi zadziać się wcześniej. Chociażby weryfikacja przez sędziów wszystkich akt spraw nieletnich przebywających w MOW pod kątem tego, czy nie powinni być umieszczeni w okręgowych ośrodkach wychowawczych" - stwierdził. (PAP)
mmi/