W środę w szpitalu ok. 100 lekarzy wzięło urlop na żądanie. Odłożono planowe zabiegi i przyjęcia; szpital pracuje w trybie dyżurowym.
"Każda akcja obliczona na pogorszenie opieki nad pacjentami jest czymś, co mi się po prostu w głowie nie mieści. To jest skandaliczne łamanie podstawowych zasad etyki lekarskiej" - powiedział PAP Radziwiłł. Według ministra zdrowia, można mieć zasadnicze wątpliwości co do legalności takiej akcji.
"To jest uderzenie w zbiorowe prawa pacjenta. Jeśli mogę tą drogą prosić, żeby tego nie robić, zaapelować do lekarzy, którzy mają taki pomysł, by przestać pracować, mniej pracować, ograniczyć swoje wysiłki w leczeniu pacjentów, to to robię" - powiedział.
Minister zwrócił uwagę, że protest odbywa się w dniu, gdy pierwsze czytanie na sejmowej komisji zdrowia miał projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej przewidujący stopniowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r.
"Muszę powiedzieć, zwłaszcza w kontekście dzisiejszej decyzji - jesteśmy po pierwszym czytaniu ustawy, która zwiększa nakłady na ochronę zdrowia, w ciągu 10 lat to będzie ponad 500 mld zł dodatkowych pieniędzy do systemu ochrony zdrowia - jakiekolwiek protesty są niezrozumiałe" - powiedział Radziwiłł.
"Jeśli komukolwiek przychodzi do głowy, że chciałby wziąć udział w dyskusji to nie ma problemu, ja do tej dyskusji zapraszam. Mogę potwierdzić to, co już powiedziałem, że w momencie, kiedy ustawa wejdzie w życie, rozpocznę szerokie konsultacje, w jaki sposób te dodatkowe, zwiększające się z każdym rokiem środki wykorzystać najlepiej w służbie zdrowia" - zaznaczył minister.
"Chciałbym, żeby to był szeroko zakrojony dialog ze wszystkimi, także z tymi, którzy teraz protestują. Niezależnie od tego uważam, że jakikolwiek protest, który jest obliczony na pogorszenie jakości albo dostępu pacjentów do leczenia, uważam po prostu za skandal. Jeśli to dotyczy chorych dzieci, ciężko chorych dzieci, a takie dzieci są leczone na przykład w szpitalu pediatrycznym na Trojdena w Warszawie, to to jest po prostu nie do przyjęcia, nie mieści mi się to w głowie" - podkreślił szef resortu zdrowia.
Radziwiłł pytany był, czy prawdą jest, że ministerstwo wystąpiło o listę nazwisk lekarzy, którzy nie stawili się w środę w pracy. "Żadnej takiej prośby nie kierowałem. Do kogo miałbym ją kierować? Minister zdrowia nie jest pracodawcą dla lekarzy. Nie zamierzam podejmować takich akcji, ale jeszcze raz zwracam uwagę na to, żeby się opamiętać. W tych akcjach protestacyjnych pacjenci nie mogą być zakładnikami jakichkolwiek sporów" - odpowiedział.
W szpitalu pediatrycznym w klinikach na etatach zatrudnionych jest 189 lekarzy i 187 rezydentów. W środę ok. 100 osób wzięło urlop na żądanie.
Dyrektor szpitala Robert Krawczyk w rozmowie z PAP zapewnił, że wszyscy pacjenci, którzy trafią do placówki w stanie zagrożenia zdrowia lub życia, będą przyjęci, zaopatrzeni i hospitalizowani. Zaplanowane na środę przyjęcia pacjentów zostały przełożone na inne terminy. "Przy czym większość z nich została przyjęta wczoraj, czyli w taki sposób, by nie powodować jakichkolwiek niepokojów u pacjentów" – powiedział. Pozostali pacjenci mają być przyjęci w czwartek lub piątek.
Jedna z protestujących lekarek Natalia Bilińska powiedziała PAP, że lekarze ze szpitala pediatrycznego w pełni utożsamiają się postulatami medyków, którzy w październiku prowadzili protest głodowy. "Chodzi nam głównie o poprawę finansowania w ochronie zdrowia, poprawę warunków pracy i płacy wszystkich zawodów medycznych" – powiedziała. Zapewniła także, że chorzy w stanie zagrożenia zdrowia lub życia mogą liczyć na pomoc. "Nie chcemy, żeby ktokolwiek z pacjentów ucierpiał" – podkreśliła.
Poinformowała, że na podobne formy protestu w środę zdecydowali się także pracownicy szpitali w Łodzi i w Grudziądzu.
Pod koniec października zakończył się prowadzony przez 4 tygodnie, m.in. w tym szpitalu, protest głodowy pracowników medycznych. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out, która pozwala im pracować dłużej, niż przewidują obowiązujące normy.
Protest jest obecnie prowadzony przez Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM), które skupia kilkanaście związków zawodowych i organizacji. PZM zbiera podpisy pod projektem obywatelskim, który ma zwiększyć poziom finansowania ochrony zdrowia; docelowy poziom wyznaczono w nim na nie mniej niż 6,8 proc. PKB od 2021 r. (w 2018 r. na ten cel miałoby być przeznaczone 5,2 proc. PKB). Protestujący domagają się także m.in. nowelizacji ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia.(PAP)
autor: Danuta Starzyńska-Rosiecka
edytor: Olga Zakolska