Stowarzyszenie opowiada się też za pozbawieniem Mugabego stanowiska pierwszego sekretarza rządzącej krajem partii Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF).
Matemadanda wypowiadał się w związku z przejęciem w nocy z wtorku na środę przez armię kontroli nad stolicą kraju Harare i operacją wojskową, która wywołuje obawy, iż w Zimbabwe trwa zamach stanu.
Według rzecznika ZANU-PF powinna powołać komisję śledczą w sprawie Mugabego, która miałaby ustalić, dlaczego pozwalał on żonie, Grace Mugabe, obrażać weteranów i siły zbrojne.
Rzecznik stowarzyszenia weteranów podkreślił, że armia "nie przejęła władzy" w Zimbabwe i że "kraj funkcjonuje normalnie".
Wojsko już rano dementowało w państwowym radiu i telewizji ZBC pogłoski, jakoby dokonało zamachu stanu. Rzecznik sił zbrojnych Sibusiso Moyo podkreślił, że celem akcji są "kryminaliści" w otoczeniu prezydenta Mugabego, którzy "dokonują przestępstw powodujących cierpienia społeczne i gospodarcze w kraju". "Spodziewamy się, że sytuacja unormuje się, jak tylko wykonamy naszą misję" - zapewnił.
Mimo tych zapewnień prezydent RPA Jacob Zuma poinformował w środę, że rozmawiał z Mugabem i dowiedział się, iż jest on przetrzymywany w swym domu.
W nocy wojsko Zimbabwe zajęło gmach państwowego radia i telewizji w Harare. W stolicy słychać było odgłosy co najmniej trzech wybuchów. W środę armia patroluje ulice Harare.
Według ekspertów frakcja ZANU-PF o nazwie G40, której przewodniczy Pierwsza Dama, stała za zdymisjonowaniem w ub. tygodniu wiceprezydenta i bohatera wojennego Emmersona Mnangagwy. Uciekł on do RPA, ale zapowiedział, że wróci, by stanąć na czele kraju. Mnangagwa był wcześniej postrzegany jako następca Mugabego na najwyższym stanowisku w państwie, ale ostatnio najmocniejszą kandydatką stała się Grace Mugabe.
Armia zatrzymała w środę członków frakcji G40, w tym kilku ministrów, a także szef młodzieżówki ZANU-PF i numer dwa służb wywiadowczych - podaje agencja EFE.
Weterani skrytykowali wpływy młodzieżówki ZANU-PF, której lider jest jednym z największych zwolenników Pierwszej Damy.
Jak pisze agencja AP, po raz pierwszy armia w Zimbabwe sprzeciwia się 93-letniemu Mugabemu, najstarszemu szefowi państwa na świecie. Rządzi on twardą ręką swym krajem od uzyskania przez Zimbabwe niepodległości w 1980 roku.
Już w poniedziałek dowódca sił zbrojnych Zimbabwe gen. Constantino Chiwenga zagroził interwencją wojskową, motywując ją koniecznością położenia kresu czystkom w ZANU-PF, których ofiarami mieli padać sojusznicy generała i wiceprezydenta Mnangagwy.
Unia Europejska wyraziła zaniepokojenie sytuacją w Zimbabwe i wezwała do dialogu w celu znalezienia pokojowego rozwiązania. Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, Catherine Ray, zapewniła, że UE z bliska śledzi sytuację w tym kraju i zaapelowała o poszanowanie praw obywateli i porządku konstytucyjnego.
Z podobnym apelem wystąpiła Francja. "Podkreślamy nasze przywiązanie do prawa konstytucyjnego i poszanowania uzasadnionych aspiracji obywateli Zimbabwe" - powiedziała rzeczniczka MSZ w Paryżu Agnes Romatet-Espagne.
Szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson wezwał wszystkie strony konfliktu do powstrzymania się od przemocy. Resort radzi Brytyjczykom mieszkającym w Zimbabwe, by nie wychodzili z domów lub hoteli i czekali, aż sytuacja się uspokoi. (PAP)
jhp/ kar/