Stowarzyszenie weteranów za odwołaniem prezydenta Zimbabwe

2017-11-15 16:30 aktualizacja: 2018-10-05, 20:52
epa06330383 An army tanker blocks the main road to Parliament building in Harare, Zimbabwe, 15 November 2017, to prevent members of the public from passing through. The Zimbabwe National Army (ZNA) has reportedly taken control over the government of President Robert Mugabe. The army seized the national broadcaster's headquarters (ZBC) on 14 November night, to announce that President Mugabe and his family were safe but without citing their whereabouts. The military denied it staged a coup d'etat.  EPA/AARON UFUMELI 
Dostawca: PAP/EPA. PAP/EPA © 2017 / AARON UFUMELI
epa06330383 An army tanker blocks the main road to Parliament building in Harare, Zimbabwe, 15 November 2017, to prevent members of the public from passing through. The Zimbabwe National Army (ZNA) has reportedly taken control over the government of President Robert Mugabe. The army seized the national broadcaster's headquarters (ZBC) on 14 November night, to announce that President Mugabe and his family were safe but without citing their whereabouts. The military denied it staged a coup d'etat. EPA/AARON UFUMELI Dostawca: PAP/EPA. PAP/EPA © 2017 / AARON UFUMELI
Rzecznik wpływowego stowarzyszenia weteranów wojny o niepodległość Zimbabwe Victor Matemadanda oznajmił w środę, że jego organizacja popiera działania podjęte przez armię i domaga się odwołania Roberta Mugabego ze stanowiska prezydenta.

Stowarzyszenie opowiada się też za pozbawieniem Mugabego stanowiska pierwszego sekretarza rządzącej krajem partii Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF).

Matemadanda wypowiadał się w związku z przejęciem w nocy z wtorku na środę przez armię kontroli nad stolicą kraju Harare i operacją wojskową, która wywołuje obawy, iż w Zimbabwe trwa zamach stanu.

Według rzecznika ZANU-PF powinna powołać komisję śledczą w sprawie Mugabego, która miałaby ustalić, dlaczego pozwalał on żonie, Grace Mugabe, obrażać weteranów i siły zbrojne.

Rzecznik stowarzyszenia weteranów podkreślił, że armia "nie przejęła władzy" w Zimbabwe i że "kraj funkcjonuje normalnie".

Wojsko już rano dementowało w państwowym radiu i telewizji ZBC pogłoski, jakoby dokonało zamachu stanu. Rzecznik sił zbrojnych Sibusiso Moyo podkreślił, że celem akcji są "kryminaliści" w otoczeniu prezydenta Mugabego, którzy "dokonują przestępstw powodujących cierpienia społeczne i gospodarcze w kraju". "Spodziewamy się, że sytuacja unormuje się, jak tylko wykonamy naszą misję" - zapewnił.

Mimo tych zapewnień prezydent RPA Jacob Zuma poinformował w środę, że rozmawiał z Mugabem i dowiedział się, iż jest on przetrzymywany w swym domu.

W nocy wojsko Zimbabwe zajęło gmach państwowego radia i telewizji w Harare. W stolicy słychać było odgłosy co najmniej trzech wybuchów. W środę armia patroluje ulice Harare.

Według ekspertów frakcja ZANU-PF o nazwie G40, której przewodniczy Pierwsza Dama, stała za zdymisjonowaniem w ub. tygodniu wiceprezydenta i bohatera wojennego Emmersona Mnangagwy. Uciekł on do RPA, ale zapowiedział, że wróci, by stanąć na czele kraju. Mnangagwa był wcześniej postrzegany jako następca Mugabego na najwyższym stanowisku w państwie, ale ostatnio najmocniejszą kandydatką stała się Grace Mugabe.

Armia zatrzymała w środę członków frakcji G40, w tym kilku ministrów, a także szef młodzieżówki ZANU-PF i numer dwa służb wywiadowczych - podaje agencja EFE.

Weterani skrytykowali wpływy młodzieżówki ZANU-PF, której lider jest jednym z największych zwolenników Pierwszej Damy.

Jak pisze agencja AP, po raz pierwszy armia w Zimbabwe sprzeciwia się 93-letniemu Mugabemu, najstarszemu szefowi państwa na świecie. Rządzi on twardą ręką swym krajem od uzyskania przez Zimbabwe niepodległości w 1980 roku.

Już w poniedziałek dowódca sił zbrojnych Zimbabwe gen. Constantino Chiwenga zagroził interwencją wojskową, motywując ją koniecznością położenia kresu czystkom w ZANU-PF, których ofiarami mieli padać sojusznicy generała i wiceprezydenta Mnangagwy.

Unia Europejska wyraziła zaniepokojenie sytuacją w Zimbabwe i wezwała do dialogu w celu znalezienia pokojowego rozwiązania. Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, Catherine Ray, zapewniła, że UE z bliska śledzi sytuację w tym kraju i zaapelowała o poszanowanie praw obywateli i porządku konstytucyjnego.

Z podobnym apelem wystąpiła Francja. "Podkreślamy nasze przywiązanie do prawa konstytucyjnego i poszanowania uzasadnionych aspiracji obywateli Zimbabwe" - powiedziała rzeczniczka MSZ w Paryżu Agnes Romatet-Espagne.

Szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson wezwał wszystkie strony konfliktu do powstrzymania się od przemocy. Resort radzi Brytyjczykom mieszkającym w Zimbabwe, by nie wychodzili z domów lub hoteli i czekali, aż sytuacja się uspokoi. (PAP)

jhp/ kar/

TEMATY: