Akcja w Zofiówce. Ratownicy namierzyli sygnały z lamp poszukiwanych górników

2022-04-25 22:45 aktualizacja: 2022-04-26, 14:06
Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Ratownicy, którzy starają się dotrzeć do czterech górników wciąż poszukiwanych po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka namierzyli sygnały z ich lamp. Aby dojść do poszkodowanych, konieczne jest pompowanie wody, która zalała końcową część wyrobiska.

Autor: PAP/Adam Ziemienowicz

Dotychczas potwierdzono, że śmierć w tym wypadku poniosło sześciu górników; trwa akcja ratownicza, której celem jest dotarcie do czterech pozostających w wyrobisku poszkodowanych.

Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny w poniedziałek podczas wieczornej konferencji prasowej przed kopalnią przypomniał, że zastępy ratowników w ostatnich godzinach zjechały pod ziemię ze sprzętem do lokalizacji nadajników, które są zamontowane w lampach górniczych.

Aby przewietrzać wyrobisko i móc posuwać się naprzód ratownicy ciągle rozbudowują tzw. lutniociąg doprowadzający powietrze, dokładając kolejne, 10-metrowe odcinki. Drugim ich zadaniem jest odwodnienie fragmentu wyrobiska – jego ostatni odcinek, 55-metrowy, jest zatopiony. W rejon zalewiska ratownicy transportują dwie wydajne pompy, które są zasilane sprężonym powietrzem. W akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych.

Sygnały z lamp górników

Jak wynika z informacji JSW, lokalizator wskazał, że lampy górników znajdują się właśnie w zalewisku, w odległości od dwunastu do piętnastu metrów od ostatniej zabudowanej lutni, 56 metrów od czoła przodka. "Odebraliśmy cztery sygnały. Mamy pewne zaburzenia (...) Dwa sygnały praktycznie nakładają się na siebie" – powiedział prezes i dodał, że lokalizacja lamp zostanie potwierdzona po dołożeniu kolejnego, 10-metrowego odcinka lutniociągu i wejściu dalej w wyrobisko.

Według obliczeń, w wyrobisku nagromadziło się ponad 500 m sześciennych wody. Prawdopodobnie nie trzeba jej całej wypompować, a jedynie obniżyć jej poziom w taki sposób, by sprzęt używany przez ratowników nie był zanurzony – wyjaśnił prezes. Nie wiadomo jak dużo czasu zajmą te prace. Cudny ocenił, że tempo akcji jest "bardzo wysokie".

Pytany o przyczyny powstania rozlewiska prezes opisywał, że w wyrobisku były wykonywane roboty wiertnicze, przy takich pracach używa się wody do płukania otworów. W wyrobisku był też ponad kilometrowy rurociąg przeciwpożarowy, który rozszczelnił się po wstrząsie.

Dyrektor ds. pracy w kopalni Marcin Gołębiowski powiedział podczas spotkania z dziennikarzami, że rodziny poszkodowanych czekające na terenie kopalni są na bieżąco informowane o sytuacji. "Jest taki apel ze strony zarządu JSW o uszanowanie tego trudnego dla nich czasu, ponieważ otrzymujemy od nich informacje, że są nagabywani, nawet w miejscu zamieszkania, przez różnego rodzaju dziennikarzy i redakcje" – dodał.

Ratownicy w kopalni Zofiówka wypompowują wodę z zalewiska

Ratownicy w nocy dołożyli kolejny odcinek lutni i rozpoczęli wypompowywanie wody z zalewiska w chodniku w kopalni Zofiówka, gdzie w poniedziałek wieczorem zlokalizowano sygnały pochodzące z lamp czterech poszukiwanych górników – podała Jastrzębska Spółka Węglowa.

"W rejon zalewiska przetransportowano dwie pompy" – zakomunikowała we wtorek rano na twitterze spółka.

Prezes JSW Tomasz Cudny powiedział, że ratownicy zjechali pod ziemię ze sprzętem do lokalizacji nadajników, które są zamontowane w lampach górniczych. JSW oznajmiła wczoraj wieczorem, ze lokalizator wskazał, iż lampy górników znajdują się w zalewisku, w odległości od 12 do 15 m od ostatniej zabudowanej lutni, 56 metrów od czoła przodka. Prezes Tomasz Cudny mówił, że odebrano cztery sygnały. Dwa praktycznie nakładają się na siebie.

Spółka podała, że według obliczeń, w wyrobisku nagromadziło się ponad 500 m sześc. wody.

Do wstrząsu doszło w sobotę

W sobotę ok. godz. 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu.

Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych. Grupę czterech z dziesięciu poszukiwanych górników znaleziono w sobotę wieczorem ok. 220 metrów od czoła przodka, nie dawali oznak życia, lekarz wkrótce potwierdził ich zgon. W poniedziałek rano ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników, także już nieżyjących. Nadal poszukiwanych jest czterech górników.

Autorzy: Krzysztof Konopka, Aleksander Główczewski, Marek Szafrański

mj/ kgr/