Jak poinformował PAP w środę prokurator rejonowy w Braniewie Rajmund Kobiela, akt oskarżenia w tej sprawie przesłano do tamtejszego sądu. "Czekamy, kiedy sprawa trafi na wokandę. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności" - dodał.
Stanisława H. oskarżono o zabicie ze szczególnym okrucieństwem niespełna rocznego kundelka o imieniu Pimpek. Przestępstwa miał dokonać za zlecenie właścicielki, która zapłaciła mu za to 50 zł. Trzymanego na łańcuchu psa uderzał sztachetą w głowę, a potem jeszcze żywego wrzucił do stawu - ustalili śledczy.
O podżeganie do uśmiercenia Pimpka oskarżono Agnieszkę J. Z wyjaśnień kobiety, która jest matką trojga małych dzieci, wynika, że psiak był uciążliwy i utrudniał jej życie. Podobno sąsiedzi skarżyli się, że gania i zagryza ptactwo hodowlane.
Nikt nie pomógł psu
Do zdarzenia doszło na początku roku w jednej z wsi koło Braniewa. Mężczyznę, który prowadził psa w kierunku zagajnika i po drodze wyrwał z płotu sztachetę, zauważyła grupa młodych ludzi. Poszli za nim i słyszeli odgłosy uderzeń. Powiadomili policję. Mężczyzna uciekł przed przyjazdem patrolu. Zatrzymano go następnego dnia, przyznał się do winy.
"Psa zabito niedaleko zabudowań. Nikt mu nie pomógł. Czego ludzie się boją? Tej tragedii można było zapobiec, gdyby świadkowie zareagowaliby wcześniej" - powiedziała PAP Monika Hyńko z braniewskiego inspektoratu OTOZ Animals.
Podczas procesu w sprawie zabicia psa OTOS Animal będzie występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego.(PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mar/