Argumenty resortu zdrowia za zmianami to wyhamowanie epidemii, obciążenie Polski finansowaniem opieki medycznej uchodźców z Ukrainy szukających w Polsce schronienia po inwazji Rosji, a także fakt, iż producenci mieli dostarczać od początku tego roku coraz nowsze, zmodyfikowane szczepienia multiwariantowe – wskazał szef MZ.
Ze strony Moderny – jak przekazał - widać chęć poszukiwania kompromisu, z Pfizerem resort przygotowuje się do wejścia na drogę sadową, choć – jak mówi minister – wolałby jej uniknąć.
W rozmowie z PAP Niedzielski zapowiedział, że w kolejnych latach szczepionka przeciw grypie będzie dostępna na podobnych do dotychczasowych zasad z finansowaniem na poziomie województw.
Podał też m.in., że NFZ kontraktuje mobilne zespoły szczepień uchodźców z Ukrainy, by można było wysyłać je w konkretne miejsca, gdzie jest taka potrzeba.
PAP: Koncerny dostarczyły do Polski blisko 110 mln dawek szczepionek przeciw COVID-19. Polski rząd podnosi, że nie potrzebuje na razie kolejnych i chce uelastycznienia dostaw. Na jakim etapie są negocjacje z koncernami?
Minister Adam Niedzielski: Zamówiliśmy w granicach 180 mln dawek, przed nami jeszcze 80 mln do dostawy.
Premier Mateusz Morawiecki skierował pismo do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, trafiło ono także do producentów szczepionek, w którym zawnioskował o uelastycznienie dostaw, polegające na wydłużeniu horyzontu obowiązywania kontraktów.
COVID-19 będzie nam prawdopodobnie towarzyszył już stale, nie będąc jednak takim zagrożeniem, jakim był do tej pory. Sytuacja z naszego punktu widzenia jest taka, że chcemy mieć zabezpieczenie w postaci szczepionek, ale elastycznie dostarczanych. Zaproponowaliśmy by dostawy były rozłożone nie na najbliższe półtora roku, bo o takiej perspektywie mówimy, tylko na ok. dziesięć lat.
Po drugie zaproponowaliśmy, by płatności następowały po wykorzystaniu danej partii, czyli niekoniecznie po jej dostarczeniu, ale wykorzystaniu realnym, gdy dokonujemy szczepień.
Po trzecie wreszcie, stoimy na stanowisku, i motyw ten przewija się od początku dyskusji, że w przypadku, gdy mamy drastyczną zmianę sytuacji epidemicznej, to powinno mieć odzwierciedlenie w harmonogramie dostaw.
Ostatnim elementem, który przeważył i jest w tym momencie decydującym, jest to, że mamy taką, a nie inną sytuację za wschodnią granicą. Mamy do czynienia z agresją rosyjską na Ukrainę i napływem uchodźców z tego kraju. Wiąże się to z określonymi wydatkami, także w obszarze systemu opieki zdrowotnej. I tu z naszej strony jest sygnał do koncernów farmaceutycznych, ale i Komisji Europejskiej.
PAP: W Polsce dostępne są dwudawkowe szczepionki firm Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca i Novavax oraz jednodawkowa szczepionka Johnson & Johnson. Z informacji docierających do mediów wynika, że nieco inaczej przebiegają rozmowy z Pfizerem, nieco inaczej z Moderną. Czy mógłby je pan zrecenzować.
A.N.: Dyskusje koncentrują się na tych dwóch dostawcach, pozostali już zrealizowali dostawy, albo są one obecnie nad wyraz małe.
Faktycznie, mamy nieco inne podejście ze strony Moderny, a nieco inne ze strony Pfizera. Widzimy o wiele większą elastyczność po stronie Moderny. Mamy poczucie, że po stronie tej firmy jest poszukiwanie rozwiązania, które byłoby optymalne, kompromisowe dla obu stron.
Natomiast po naszej propozycji skierowanej do firmy Pfizer niestety nie mieliśmy żadnych kroków, które z naszego punktu widzenia były wystarczającym uelastycznieniem kontraktu. Dlatego, niestety, musimy wejść w spór prawny, którego celem jest rewizja warunków kontraktu.
W tej chwili jesteśmy obciążeni finansowaniem opieki zdrowotnej dla uchodźców z Ukrainy, a dodatkowo jesteśmy w sytuacji epidemicznej, która nie wymaga prowadzenia szerokiej skali szczepień, bo i nie ma do kolejnych dawek rekomendacji.
Poza tym, chcę zwrócić uwagę, gdyż niektórzy o tym zapominają, że producenci zadeklarowali dostarczać na początku tego roku zmodyfikowane szczepienia, multiwariantowe, na różne warianty koronawirusa, a cały czas otrzymywaliśmy i otrzymujemy te przeznaczone na pierwotny wariant.
To są nasze argumenty. Na ich podstawie złożyliśmy wniosek o zaprzestanie dostaw i płatności. Firma Pfizer ma 60 dni, czyli jeszcze ok. 40, by się ustosunkować do naszego ruchu formalnego. Finalizujemy wybór kancelarii, która będzie mogła na prawie belgijskim nas reprezentować, jednej bądź dwóch. Jesteśmy przygotowani do sporu prawnego.
PAP: Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ma w magazynach ponad 25 mln dawek. Mówi pan, że "jesteśmy w sytuacji epidemicznej, która nie wymaga prowadzenia szerokiej skali szczepień”. Uprzedzając komentarze antyszczepionkowców i koronasceptyków, dopytam": resort wciąż do szczepień zachęca?
A.N.: Niezmiennie zachęcamy, by wszyscy przeszli podstawowy schemat szczepień – dwie dawki plus booster, a w przypadku osób z obniżoną odpornością i seniorów powyżej 80 lat - dwie dawki podstawowe i dwie przypominające. Szczepienia chcemy kontynuować i dlatego też mówimy o uelastycznieniu kontraktu, a nie o jego zrywaniu.
PAP: Kiedy spodziewacie się państwo rekomendacji ws. drugiego boostera, czyli drugiej dawki przypominającej dla osób w wieku 18-80?
A.N.: Podstawą podejmowania decyzji przez Europejską Agencję Leków są badania kliniczne prowadzone przez producentów. Na razie wyników tych badań nie ma i nie ma precyzyjnej perspektywy, kiedy mogą być. Mówi się, że najwcześniej za miesiąc, czyli pod koniec maja. Nasi eksperci są na bieżąco w kontakcie z EMA i producentami, będziemy nad tym dyskutowali, ale jest to perspektywa nie wcześniej niż czerwcowa.
PAP: Pozostając w temacie szczepień, ale tym razem przeciwko grypie, bo sporo na ten temat kontrowersji w mediach. Co z dawkami w RARS, którym kończy się ponoć termin ważności? Będą zutylizowane?
A.N.: Biorąc pod uwagę opinie lekarzy, opinie organizacji pacjenckich, które sugerowały zwiększone zapotrzebowanie, zwiększyliśmy zakupy szczepionek przeciwko grypie, by nie konfrontować się ze zjawiskiem braku dostępności. To było powszechne oczekiwanie, któremu sprostaliśmy.
W poprzednim roku poprawiła się wyszczepialność, choć nie była ona nadal imponująca. Szacowaliśmy, że w sezonie 2021/2022 w maksymalnym ujęciu mniej więcej 12-13 proc. populacji mogłoby się zaszczepić, stąd zamówienia, wraz z rządowymi obejmowały zakupy rzędu 5 mln dawek. Mimo szerokiego dostępu, szerokiej komunikacji oraz refundacji w całości populacji i zwiększenia liczby miejsc szczepień doszliśmy do granicy wyszczepialności na poziomie 9 proc. populacji.
Rok wcześniej było to 6 proc., więc mamy pewien progres. Oczywiście niezadowalający. Mamy nadzieję, że w kolejnych latach także będzie lepiej. W kolejnych latach preparat do szczepień przeciw grypie będzie dostępny na bardzo podobnych do dotychczasowych zasad, z tym że finansowany na poziomie województw. Na pewno na sezon 2022/2023 przygotujemy nowy pakiet rozwiązań, również zachęcający do szczepień.
PAP: Zapowiada pan pakiet zachęcający, ale farmaceuci czują się zniechęceni. Pojawiają się głosy, że są wyłączani z wykonywania szczepień refundowanych poprzez brak odpłatności za usługę i niemożność wystawienia recepty refundowanej.
A.N.: Zapewniam, że apteki będą upoważnione do wykonywania szczepień, ale i kwalifikacji w szczepieniach zalecanych. Przygotowujemy tu zmiany ustawowe. Głosy zaniepokojenia wynikają chyba z niewystarczającej podstawy informacyjnej. Polecałbym więc najpierw zasięgnąć wiedzy, a później komentować.
PAP: Kontynuując temat szczepień, ale w ujęciu napływu uchodźców. Prezentowane przez MZ dane mówią, że w Polsce zaszczepiono ponad 3,4 tys. ukraińskich dzieci i młodzieży oraz 52 tys. dorosłych. Niezbyt wiele, jak na skalę przybywających. Będą jakieś dodatkowe działania promocyjne, dedykowane kanały komunikowania?
A.N.: Wykorzystujemy wszystkie kanały komunikacji, informacje o możliwości szczepień są już dostępne w języku ukraińskim. Prowadzimy szeroka akcję informacyjną w mediach społecznościowych, ale i w gabinetach lekarskich. Widzieliśmy, że dostępność w podstawowej opiece zdrowotnej może być niewystarczająca, więc zdecydowaliśmy się na zakontraktowanie mobilnych zespołów szczepień obywateli Ukrainy. NFZ już kontraktuje te zespoły, by można je wysyłać w te miejsce, gdzie jest taka potrzeba.
PAP: Obowiązkowi szczepień podlegają ukraińskie dzieci urodzone w Polsce i te przebywające dłużej niż trzy miesiące. Będą jakieś zmiany? Czy to optymalny, kwartalny termin?
A.N.: Pamiętajmy, że podstawową troską rodziców po przybyciu do Polski jest zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych, w tym dachu nad głową. Szczepienia, co logiczne, nie są na pierwszym etapie po przybyciu do Polski priorytetem. Musimy to zrozumieć. Po dwóch miesiącach widzimy jednak rosnące zainteresowanie.
Rozmawiała: Katarzyna Lechowicz-Dyl (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
mj/