Laureatka Złotego Globu wróciła wspomnieniami do czasów, kiedy jej kariera zawisła na włosku. Pfeiffer postanowiła w pewnym momencie więcej czasu poświęcić życiu rodzinnemu i wychowywaniu dwójki dzieci, dlatego zaczęła uważniej wybierać kolejne role i stawiania producentom więcej warunków. To okazało się źródłem poważnych problemów, bo filmowcy po prostu przestali ją zatrudniać.
„Miałam wtedy sporo wymagań. Mówiłam, że mogę kręcić filmy tylko latem, tylko w konkretnych miejscach. Wszystko po to, aby być bliżej domu. Zatrudnienie mnie okazało się zbyt problematyczne” – wyznała aktorka. Sprawy nie ułatwiał fakt, że Pfeiffer wraz z mężem, wielokrotnie nagradzanym scenarzystą Davidem E. Kelley’em, postanowili przenieść się wtedy z Los Angeles do znacznie spokojniejszego miasta Woodside w północnej części Kalifornii. Brak propozycji sprawił, że aktorka miała kilkuletnią przerwę od grania w Hollywood. To z kolei zrodziło plotki o tym, że Pfeiffer zakończyła karierę. „W czasie, gdy przestałam pojawiać się na ekranie, zaczęły docierać do mnie pogłoski, że przechodzę na emeryturę. A ja po prostu mniej pracowałam, bo chciałam zająć się wychowywaniem dzieci” – przyznała gwiazda.
I dodała, że mimo wysiłków wkładanych w chronienie prywatności pociech, jej sława miała na nie negatywny wpływ. „Nie mogłam znieść widoku publikowanych w prasie zdjęć, na których odbieram dzieciaki ze szkoły. Fotoreporterzy jeździli za mną aż do mojego domu, próbując zrobić więcej zdjęć. To było dla nas przerażające, widziałam w oczach moich dzieci strach. Na tym etapie nie potrafiły pojąć, jak sławna jest ich mama. Pamiętam jak córka, która była wtedy w drugiej lub trzeciej klasie, pewnego dnia wróciła ze szkoły i powiedziała, że nauczyła się rozpoznawać, kiedy ktoś próbuje się z nią zaprzyjaźnić ze względu na mnie. „Jeśli są ode mnie starsi i rozmawiają ze mną zbyt długo, to znak, że nie robią tego, bo mnie lubią. Robią to, bo moja mama to Michelle Pfeiffer” – stwierdziła. Pomyślałam wtedy, że to okropne” – wyznała aktorka. (PAP Life)
mmi/