Lwów chowa swoich bohaterów. Dziesiątki nowych grobów na Cmentarzu Łyczakowskim

2022-05-08 18:50 aktualizacja: 2022-05-08, 22:09
 Mogiła żołnierza poległego w czasie wojny z Rosją na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Mogiła żołnierza poległego w czasie wojny z Rosją na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Ponad 60 nowych grobów żołnierzy ukraińskich poległych w walce z wojskami rosyjskimi postawiono w ostatnim czasie na najstarszym cmentarzu we Lwowie. „Ani jednej mogiły więcej mówią” - mieszkańcy miasta.

Słynny Cmentarz Łyczakowski znajduje się na malowniczym wzgórzu we wschodniej części Lwowa. W plątaninie zadrzewionych alejek stoją monumentalne kaplice i imponujące grobowce. Na dużej części z nich można odczytać polskie nazwiska. Nekropolia otrzymała status muzeum, spoczywają tutaj ludzie szczególnie zasłużeni dla miasta.

Teraz na Cmentarzu Łyczakowskim z honorami chowani są pochodzący ze Lwowa żołnierze, którzy zginęli w walce z Rosjanami. Nowych grobów stale przybywa. Pod koniec marca korespondentka PAP relacjonowała pogrzeb Denisa, lwowianina poległego w trwającej wojnie.

Jak zrozumieć imperializm?

Dziś takich mogił jest już 65. Groby te zostały w większości zbite z drewna. Zdobią je skromne metalowe krzyże i nieskromna liczba wieńców. Ludzie przychodzą tu codziennie. Przy każdym grobie płoną znicze i stoją świeże kwiaty.

36 mogił postawiono w wojskowej części cmentarza obok żołnierzy poległych w walkach w Donbasie jeszcze przed lutową inwazją Rosji na Ukrainę. Jednak kolejne 29 grobów znajduje się poza obrębem cmentarza tuż przy północnej ścianie nekropolii.

Jak przekazał pracownik cmentarza, powodem pochówku żołnierzy poza murami był brak miejsc w wojskowej części. Decyzję w tej sprawie podjęła rada miasta.

W sobotę przed południem przed jednym z nowych grobów stał pogrążony w zadumie mężczyzna. „Aleksiej” – przedstawił się korespondentowi PAP. „To co się dzieje jest straszne. Nikt tego nie rozumie. Ale jak zrozumieć imperializm?” – powiedział pytany o wojnę.

„Ani jednej mogiły więcej”

Jeszcze jakiś czas temu Aleksiej wywoził służbowym autem ludzi uciekających przed ciężkimi walkami z położonego na wschodzie kraju Charkowa. Wiózł ich do zachodniej granicy i wracał. Zabierał całe rodziny, kogo się dało.

Potem wyjechał na jakiś czas do córki za granicę odpocząć. Wrócił. Jak mówi: „Trzeba żyć”. Zapytany jak, odparł: „Ani jednej mogiły więcej”.

Ze Lwowa Mateusz Mikowski (PAP)

an/