„Po raz pierwszy od stu lat jedno państwo blokuje porty drugiego, aby wywołać kryzys żywnościowy na świecie” – stwierdził w rozmowie z agencją RBK-Ukraina szef ukraińskiego rządu. Jak podkreślił Szmyhal, to ta blokada, a nie wprowadzone przez inne państwa antyrosyjskie sankcje są przyczyną gwałtownego wzrostu światowych cen żywności oraz jej braków.
Szmyhal ocenił, że Ukraina nie jest obecnie w stanie wyeksportować 90 proc. swoich produktów rolnych. Przed wojną 70 proc. tej żywności trafiała na statki w zablokowanych dziś przez Rosjan portach na Morzu Czarnym. W wojennych realiach kłopoty sprawia także transport towarów przez niektóre granice lądowe „Większa część granic naszego kraju znajduje się w strefie wojny albo sąsiaduje z nieprzyjaznymi państwami” – powiedział premier Ukrainy, oceniając, że solidną drogą dla eksportu pozostaje zachodnia granica, która ma jednak znacznie mniejszą przepustowość niż porty.
Jak ocenił, przez blokowanie ukraińskiego handlu władze na Kremlu chcą także wywołać jeszcze większą falę uchodźców i kryzys imigracyjny w Unii Europejskiej. „Rosja miała nadzieję, że taki kryzys przytłoczy i wstrząśnie Europą. Ale Europa, zwłaszcza Polska, zniosła i przyjęła z wielką godnością wszystkich naszych migrantów” – podkreślił Szmyhal.
Na początku maja członek amerykańskiej delegacji, która spotkała się z prezydentem Zełenskim, senator Jim McGovern nazwał Ukrainę spiżarnią świata, dostarczającą krajom na całym globie pszenicę, kukurydzę, olej słonecznikowy i inne produkty żywnościowe. Wezwał sojuszników do tworzenia korytarzy eksportowych, z których Ukraina mogłaby korzystać.
Jak podaje agencja Ukrinform, niezależnie od blokady granic lądowych i morskich na światowe dostawy żywności z Ukrainy mają wpływ ograniczenia w eksporcie kaszy gryczanej, żyta i owsa, które Kijów wprowadził, aby zapobiec możliwym niedoborom na własnym rynku. (PAP)
kgr/