"W przypadku rozbudowy infrastruktury NATO w Finlandii i Szwecji Rosja odbierze to jako bezpośrednie zagrożenie i będzie zobowiązana do reakcji"

2022-05-24 11:46 aktualizacja: 2022-05-24, 17:40
Fot. PAP/Abaca/AA/ABACA
Fot. PAP/Abaca/AA/ABACA
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew stwierdził, że w przypadku rozbudowy infrastruktury wojskowej sojuszu w Finlandii i Szwecji Rosja "odbierze to jako bezpośrednie zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa i będzie zobowiązana do odpowiedzi".

Według niego NATO „nie jest defensywnym, ale agresywnym, ofensywnym blokiem wojskowym”, który popycha Finlandię i Szwecję do awantury.

Patruszew udzielił wywiadu rosyjskiemu tygodnikowi "Argumenty i fakty". Opowiada w nim m.in. o wojnie w Ukrainie. Jak twierdzi, to właśnie NATO jest rzekomo zainteresowane przedłużającą się wojną, a Rosja ma prawo domagać się „odszkodowań”.

„Nie gonimy za terminami. Nazizm albo trzeba wykorzenić w stu procentach, albo za kilka lat podniesie głowę i przybierze jeszcze brzydszą formę. Wszystkie cele postawione przez prezydenta Rosji zostaną zrealizowane. Nie może być inaczej, bo prawda, zwłaszcza historyczna, jest po naszej stronie” - twierdzi rosyjski polityk.

Patruszew odniósł się również do słów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że Rosja powinna zapłacić reparacje Ukrainie. „To Rosja ma prawo żądać reparacji od krajów, które sponsorowały nazistów na Ukrainie i zbrodniczy reżim kijowski” - podkreślił.

Jego zdaniem głównym inicjatorem konfliktu są Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i NATO.

„Gdyby Ukraina pozostała niezależna i nie kierowana przez obecny marionetkowy reżim, mając obsesję na punkcie przystąpienia do NATO i UE, dawno temu wypędziłaby całe nazistowskie zło ze swojej ziemi. Tymczasem niekończący się tlący się konflikt w kraju, na czele którego stoją Stany Zjednoczone, wydaje się idealnym scenariuszem dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ukraina jest potrzebna Zachodowi jako przeciwwaga dla Rosji, a także miejsce do składowania przestarzałej broni" - twierdzi Patruszew.

Kamila Wronowska