Dr Radosław Tworus: na Centrum Leczenia Weterana trzeba spojrzeć przyszłościowo

2022-05-28 23:55 aktualizacja: 2022-05-30, 08:59
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Marcin Bielecki
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Marcin Bielecki
Nie możemy spocząć na laurach i zaprzepaścić potencjał, który zdobyliśmy na misjach w Iraku czy Afganistanie. To, że tamte konflikty się skończyły nie oznacza, że mamy już spokój. Teraz trwa konflikt w Ukrainie, bliżej naszych granic. Na działalność Centrum Leczenia Weterana trzeba spojrzeć przyszłościowo - mówi PAP.PL dr Radosław Tworus, psychiatra, kierownik Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii WIM.

Od momentu, kiedy rozpoczął się polski udział w działaniach wojennych, najpierw w Iraku, potem w Afganistanie, nasz kraj był nieprzygotowany do świadczenia odpowiedniej opieki nad rannymi i poszkodowanymi żołnierzami powracającymi z misji poza granicami kraju. Po latach starań udało się stworzyć Centrum Leczenia Weterana przy Wojskowym Instytucie Medycznym, które było brakującym ogniwem w systemie. 

"Nikt w Polsce nie był na to przygotowany"

„Centrum funkcjonuje od sierpnia 2021 r. Duża zasługa gen. Grzegorza Gieleraka, dyrektora WIM, który od lat zabiegał o to, aby taka struktura powstała. Głównym zadaniem Centrum jest zapewnienie dostępu do kompleksowej i skoordynowanej opieki medycznej każdej osobie, która jest weteranem” – powiedział PAP dr Radosław Tworus. 

Jak wskazał, w wyniku konfliktu w Iraku i Afganistanie nasz kraj odniósł spore straty”. Doktor „nie ma tu jednak na myśli tych, którzy zginęli, ale osoby poszkodowane w działaniach wojennych”.

"Nasi decydenci tj. ówcześnie Ministerstwo Obrony Narodowej kierowanie przez tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej ministra Jerzego Szmajdzińskiego i ministra Janusza Zemke dostrzegło, że możemy mieć problem z zaburzeniami psychicznymi  u powracających żołnierzy i wydało decyzję o stworzeniu Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii. Okazało się, że ta decyzja była bardzo trafiona, bo  już w 2005 r. kiedy klinika rozpoczęła działalność, dość szybko ci pierwsi poszkodowani zaczęli się w niej pojawiać. Gorzej wyglądała sytuacja z żołnierzami z urazami fizycznymi ” – mówił dr Tworus. 

Podkreślił, że nikt w Polsce nie był przygotowany na powracających do kraju żołnierzy z poważnymi obrażeniami fizycznymi. „Ci żołnierze, którzy wracali do Polski, w 90 procentach trafiali do Wojskowego Instytutu Medycznego. Poprzez poszczególne etapy ewakuacji, przylatywali do kraju przez amerykańską bazę Ramstein w niemieckiej Nadrenii-Palatynacie, gdzie znajdował się typowy wojskowy szpital ewakuacyjny  o bardzo wysokim poziomie zabezpieczenia medycznego, skierowany głównie do amerykańskich żołnierzy powracających z rejonów, gdzie toczył się konflikt. Chodziło tutaj o to, aby ta ewakuacja odbywała się etapami, aby powracający żołnierze mogli dojść do pewnej równowagi” – wyjaśnił ekspert. 

Jak dalej tłumaczył, polscy żołnierze zostali w tym szpitalu objęci najwyższym poziomem opieki medycznej dedykowanej tylko dla żołnierzy. Po pobycie w lecznicy „wracali do Warszawy do Wojskowego Instytutu Medycznego, który tylko z nazwy jest wojskowy, a który w rzeczywistości funkcjonował w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia”. 

„Po pierwsze na początku nie byliśmy przygotowani do zetknięcia się z tak poważnie rannymi żołnierzami, po drugie, system nie dawał tym żołnierzom żadnych specjalnych przywilejów. Ranny żołnierz był traktowany jak każdy inny pacjent” – mówił dr Tworus. „Ci żołnierze byli zaskoczeni, zdenerwowani i obrażeni, i tutaj należy stanowczo podkreślić - mieli prawo do takiego zachowania. Myśleli w ten sposób: pojechałem walczyć w słusznej sprawie, reprezentowałem Polskę, nosiłem Godło Polski, biało-czerwoną flagę, wykazywałem się odwagą, a jak mi się coś stało, to okazało się, że nie zostałem objęty właściwą opieką, leżę na korytarzu obok toalety lub leżę na sali wieloosobowej z jakimiś innymi pacjentami” – obrazował ekspert. Przyznał, że wówczas nie było żadnych odgórnych przepisów, które by to porządkowały.

Rozwiązania systemowe

Dr Tworus wskazał, że zmiany zapoczątkowały najpierw prace przygotowawcze a później wprowadzające ustawy o weteranach. „W tym samym czasie w Wojskowym Instytucie Medycznym dyrektor Gielerak podjął decyzję o stworzeniu całego systemu opieki nad weteranem, gdzie każdy weteran, który trafia na Izbę Przyjęć WIM zostaje objęty indywidualną opieką pielęgniarską, która trwa przez całą dobę od dnia przyjęcia do szpitala do dnia wypisu. Należy podkreślić, że nie było to rozwiązanie systemowe tylko wewnętrze Instytutu. Minęły kolejne lata, aż w końcu powstało Centrum Leczenia Weterana” – mówił doktor. „Może się pojawić pytanie, czy to Centrum ma teraz co robić. Ma, gdyż żołnierze, którzy powrócili z Iraku czy Afganistanu cały czas doleczają swoje kontuzje”– dodał.

Podkreślił zarazem, że na działalność Centrum „trzeba spojrzeć przyszłościowo”. „Kiedy wybuchł konflikt w Iraku, wszyscy mówili o wojnie, że Polacy pojechali na wojnę. Teraz kiedy minęło kilkanaście lat okazało się, że wojna jest tuż przy naszej granicy. Dlaczego Centrum powstało lata po zakończeniu konfliktu? Żołnierzy poszkodowanych już nie ma. Tłumaczę, że po to, aby pokazać, że wyciągnęliśmy wnioski i mamy zasoby na wypadek, gdyby okazało się, że polski żołnierz znowu musi pojechać walczyć pod polską flagą w ramach sojuszniczych umów NATO, że on po powrocie do kraju będzie już zupełnie inaczej leczony; będzie nie tylko korzystał z wewnętrznych zasobów, które tworzy WIM, ale zostanie objęty rozwiązaniem systemowym, które może pomóc żołnierzowi w otrzymaniu szybkiej i skutecznej pomocy medycznej, a nie ustawiania się w kolejce do leczenia, jak każdy inny pacjent w ramach NFZ” – tłumaczył dr Tworus.

Zaznaczył, że bardzo ważne jest, aby decydenci, którzy podjęli decyzję o uruchomieniu Centrum, nie zapomnieli, że to Centrum istnieje. „Sama idea stworzenia Centrum nie jest równa doskonałemu działaniu. Aby system działał idealnie, trzeba go stale udoskonalać. Ustawa o weteranach misji poza granicami kraju już przeszła kilka modyfikacji, gdyż za każdym razem okazywało się, że są nowe rzeczy, które należy do niej wprowadzić” – wskazał doktor. 

W jego ocenie, w Centrum Leczenia Weterana także będzie trzeba wprowadzać zmiany i nie chodzi tutaj tylko o kwestie formalno-administracyjne, a być może „trzeba będzie przyjąć rozwiązania nowoczesne, dostosowane do danego problemu, z którym może zmagać się żołnierz”. 

Podkreślił jednocześnie, że Centrum jest stale rozwijane. „Każda powstała struktura wymaga inwestycji, nowych nakładów na edukację czy infrastrukturę. To wszystko wymaga ciągłej uwagi”-  zaznaczył dr Tworus.

Podkreślił także rolę Centrum w opiece psychologiczno- psychiatrycznej żołnierzy. „Każda rana postrzałowa lub jakiś inny uraz części ciała wcześniej czy później się zagoi. Natomiast żołnierze bardzo często zmagają się z dysfunkcjami psychicznymi, dlatego jednym z istotnych elementów kompleksowej opieki nad weteranami jest opieka psychologiczno-psychiatryczna” – mówił.

„Rola tej pomocy wiąże się też z koniecznością docierania do osób, które niekoniecznie chcą z niej korzystać. Czasami to wynika z faktu, że osoby z zaburzeniami często ukrywają się ze swoim problemem. Ta pomoc ma polegać na tym, żeby wesprzeć też rodzinę, która motywuje osobę z problem do tego, aby zgłosiła się po pomoc. Musimy pamiętać też o tym, że jedne dysfunkcje psychiczne często przechodzą w kolejne” – tłumaczył. 

"To nie dzieje się tylko w naszej armii"

Specjalista wskazał, że obecnie nie ma potwierdzonych przypadków pacjentów z PTSD (zespołem stresu pourazowego), z tego względu, że „misje, w których uczestniczyli Polacy dawno się skończyły, więc tego typu zaburzenia w naturalny sposób uległy stabilizacji”. Ekspert wskazał jednak na inne następstwa pobytu na misji - problemy z uzależnieniami.

„To nie dzieje się tylko w naszej armii. Wieloletni konflikt amerykańsko-wietnamski pokazał, że Amerykanie mieli ogromny problem właśnie z alkoholizmem, narkomanią, jak też z bezdomnością, czy zachowaniami agresywnymi, zarówno w miejscach publicznych, jak też w domu w rodzinie. Są to stany nieprzewidywalne, tlące się latami, często bagatelizowane. Dlatego obecnie cały świat kładzie nacisk na zabezpieczenie zdrowia psychicznego żołnierzy” – powiedział dr Tworus.

"Świat przestaje być bezpieczny militarnie"

Dodał, że bardzo istotna jest w tej materii profilaktyka i przygotowywanie polskich żołnierzy do ewentualnych kolejnych działań bojowych poza granicami kraju. „Nie możemy spocząć na laurach i zaprzepaścić potencjał, który zdobyliśmy na misjach w Iraku czy Afganistanie. To, że tamte konflikty się skończyły nie oznacza, że mamy już spokój. Wydarzenia, które rozpoczęły się 24 lutego br. pokazują, że świat przestaje być bezpieczny militarnie, a wojny już nie toczą się na innym kontynencie. Europa jest objęta bardzo poważnym konfliktem zbrojnym, który nie wiadomo, jak się potoczy. Agresor, niezależnie od tego, co mówi się na ten temat, pozostaje nadal militarną potęgą” – ocenił.

Ekspert zaznaczył również, że inwestycja w zabezpieczenie medyczne wojska jest ogromnie ważna, co powinno w przyszłości następować. W ocenie specjalisty, „jest to tak samo ważna kwestia, jak szkolenie bojowe”.

„Żołnierz powinien mieć swobodny dostęp do lekarza, aby w razie potrzeby szybko wyleczyć swoje problemy, tak aby miał dużą gotowość bojową w momencie przekierowania go do uczestnictwa w kolejnych misjach, aby nie jechał na potencjalne działania wojenne z defektem zdrowotnym, którego nie zdążył wyleczyć. Musimy być też  przygotowani na to, że ten żołnierz może z kolejnego konfliktu wrócić poszkodowany także w inny sposób, nie wojennie, ale ranny urazowo w wyniku jakiegoś upadku. Tym ludziom musimy w przyszłości zapewnić pomoc” – zaznaczył dr Tworus.

Dodał zarazem, że Centrum Leczenia Weterana jest skierowane do pewnej grupy poszkodowanych weteranów, jako „osobny kanał”. „Nie jest tak, że każdy weteran może skorzystać z tej pomocy w sposób nieograniczony. Ustawodawca przewidział, że dotyczy to pomocy dla weterana poszkodowanego w leczeniu ran związanych z udziałem na misji” – wyjaśnił. 

"Musimy być przygotowani"

Dr Tworus podkreślił również ogromną rolę, jaką pełni kadra, która opiekuje się weteranami. Wskazał ponadto, że w przyszłości warto byłoby pomyśleć także o „propagowaniu tej wiedzy i doświadczenia nie tylko w obszarze Centrum Weterana ale też w obszarze kilku szpitali wojskowych, które mogłyby stanowić trzon zabezpieczenia medycznego.”

W ocenie eksperta, tę wiedzę należałoby rozprzestrzeniać także na struktury szpitali cywilnych. „Sytuacje zagrożenia oznaczają nie tylko wojnę, bo wojna to z jeden z obszarów działań nagłych. Europa przez wiele lat nie zmagała się z wojną ale zmagała się z poważnymi agresjami terrorystycznymi. Pamiętne wydarzenie z Paryża sprzed kilku lat, gdzie terroryści zaatakowali w kilku miejscach, z użyciem ładunków wybuchowych, jak też broni maszynowej. Paryż został sparaliżowany, było mnóstwo rannych. Pomoc medyczna nie była w stanie dotrzeć we właściwe miejsca. Ważne jest w takich sytuacjach szybkie przystąpienie do operacji ran postrzałowych, ale trzeba zaznaczyć, że ich wykonanie jest niezwykle trudne. Przekazywanie wiedzy, szkolenia przygotowawcze, wprowadzanie nowych rozwiązań mogłoby w przyszłości przygotować nas na takie zagrożenia” – powiedział dr Radosław Tworus. 

29 maja obchodzony jest Dzień Weterana Działań Poza Granicami Państwa. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił to święto w 2011 r. na mocy Ustawy o weteranach działań poza granicami państwa. Pierwsze oficjalnie obchody odbyły się 29 maja 2012 r.

Autorka: Milena Motyl (PAP)

mmi/