Tom Cruise nie chciał kręcić filmu „Top Gun: Maverick”. Przekonał go Joseph Kosinski

2022-05-31 17:35 aktualizacja: 2022-05-31, 17:49
Tom Cruise. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
Tom Cruise. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
„Top Gun: Maverick” od kilku dni zbiera entuzjastyczne recenzje krytyków i odnotowuje coraz bardziej imponujące wyniki finansowe. Kontynuacja hitu z 1986 roku bez wątpienia sprostała oczekiwaniom fanów i samych twórców. Jak ujawnił tymczasem reżyser produkcji Joseph Kosinski, początkowo niewiele wskazywało na to, że film powstanie, bo nie chciał tego Tom Cruise. „Miałem pół godziny, żeby go przekonać” – wspomina filmowiec.

27 maja na ekranach kin debiutował wyczekiwany przez fanów „Top Gun: Maverick” z powracającym do swej kultowej roli Tomem Cruisem. Wyniki finansowe filmu przeszły najśmielsze oczekiwania twórców – w zaledwie trzy dni zarobił na świecie rekordowe 250 mln dolarów, co czyni go najbardziej dochodowym obrazem w karierze gwiazdora „Mission: Impossible”. Okazuje się, że niewiele brakowało, a do realizacji nowego „Top Guna” by nie doszło. Co ciekawe, zagorzałym przeciwnikiem nakręcenia sequela był sam Cruise, o czym pojęcia nie miał reżyser filmu. Joseph Kosinski zdradził w rozmowie z serwisem „Polygon”, że musiał się nieźle nagimnastykować, aby nakłonić gwiazdora do powrotu za stery myśliwca. 

„Gdy tylko przeczytałem scenariusz, w głowie pojawiło mi się kilka pomysłów. Przedstawiłem je producentowi Jerry’emu Bruckheimerowi, któremu przypadły one do gustu. Wtedy polecił mi przekazać wszystko bezpośrednio Tomowi. Więc polecieliśmy do Paryża, gdzie Tom kręcił kolejną część Mission: Impossible. Mieliśmy około pół godziny, bo tyle miał czasu między zdjęciami. Kiedy tam dotarłem, ku mojemu zdumieniu odkryłem, że Tom wcale nie chce kręcić kontynuacji Top Gun. To jeden z tych okropnie stresujących momentów w karierze reżysera, kiedy musisz błyskawicznie przekonać gwiazdę do występu w produkcji, bo mocno w nią wierzysz. Musiałem wytłumaczyć Tomowi, dlaczego ten film powinien powstać. Miałem pół godziny, żeby go przekonać” – wspomina Kosinski. 

Argumentacja reżysera najwyraźniej trafiła do Cruise’a. Spotkanie, choć krótkie, okazało się bardzo owocne. „Pod koniec mojej wizyty Tom podniósł słuchawkę, zadzwonił do szefa wytwórni Paramount Pictures i powiedział krótko: Robimy kolejnego Top Guna. W tym momencie zobaczyłem potęgę prawdziwej gwiazdy filmowej. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie” – ujawnił Kosinski. 

Twórca filmów „Niepamięć” i „Tylko dla odważnych” zdradził też, że tytuł kontynuacji „Top Guna” nie jest przypadkowy. Stanowi on element filozofii stojącej za tym obrazem. „Chciałem, żeby to była opowieść o ludziach. Postaci są tu najważniejsze. Myślę, że nasz tytuł to wyraża – bo to nie jest „Top Gun 2”, tylko film o Mavericku” – dodał reżyser. 

Tom Cruise przed laty wspominał, że nie chciał szybko kręcić sequela „Top Gun”, bo przestraszył się tego, jak ludzie odebrali ten film. W 1990 roku w wywiadzie dla „Playboya” wyznał, że przyczyną jego obiekcji był propagandowy wydźwięk obrazu, który wychwalał możliwości militarne amerykańskiej armii oraz cnoty głównego bohatera przedstawianego jako archetyp idealnego żołnierza. „Wiele dzieciaków pokochało ten film. Chciałbym jednak, żeby widzowie mieli świadomość, że wojna tak nie wygląda. Top Gun to swego rodzaju atrakcja w parku rozrywki. Dlatego nie robiliśmy kolejnych części. To byłoby zwyczajnie nieodpowiedzialne” – tłumaczył wówczas Cruise. 

Na zmianę zdania gwiazdora fani czekali przeszło trzy dekady. Recenzje i wyniki kasowe produkcji wskazują jednak dobitnie, że czekać było warto. (PAP Life)

kgr/