"Teraz mamy sytuację, można powiedzieć, bliźniaczą, analogiczną (...) Jedno państwo napadło drugie państwo i wywołało konflikt zbrojny, w wyniku którego nie tylko dzieci cierpią, ale dzieci cierpią szczególnie" - podkreślił.
Pietrzyk zwrócił uwagę, że "cała sieć Archiwów Państwowych zawsze reaguje na tego typu sytuacje; reaguje na rzeczy ważne, które się wokół nas dzieją". "Chcemy na bieżąco tę sytuację dokumentować, zbierać materiał archiwalny, który w przyszłości będzie tym, na podstawie którego historycy będą historię opowiadali" - wyjaśnił.
Dyrektor AP przypomniał, że kierowana przez niego instytucja "brała czynny udział przy projekcie +Niepodległa+ przez pięć lat". "Stworzyliśmy duży projekt pt. +Archiwum pandemii+ i też zebraliśmy całą masę różnego rodzaju dokumentacji, która tę pandemię obrazowała, która teraz tworzy jedną, wielką kolekcję przechowywaną właśnie w AP" - powiedział.
"Nie skończyła się pandemia - zaczęła się wojna. Też na tę sytuację reagujemy - nie tylko w ten sposób, że za chwilę pokażemy ciekawą społecznie wystawę, która będzie naraz pokazana w całym kraju, bo będzie prezentowana przez całą sieć Archiwów Państwowych, więc na pewno będzie w 33 miejscach" - mówił. "Ta główna wystawa stanie tutaj w Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu. Liderem projektu jest Archiwum Akt Nowych (AAN) i nasi partnerzy z Uniwersytetu Warszawskiego i z Ukrainy" - wyjaśnił Paweł Pietrzyk.
Dyrektor AP zapowiedział, że wystawa zostanie przygotowana w języku polskim i ukraińskim. "Będzie również skierowana do osób, które prawie w liczbie 3 mln znalazła schronienie w naszym kraju" - dodał.
Dyrektor AAN Mariusz Olczak poinformował, że otwarcie wystawy "Mamo ja nie chcę wojny!!! Polsko-ukraiński projekt archiwalny" zaplanowano w połowie lipca. Na tablicach pokazanych zostanie kilkaset rysunków ukraińskich dzieci, stworzonych po wybuchu wojny w Ukrainie oraz historycznych rysunków polskich dzieci z 1946 r., na których dokumentowały swoje przeżycia z okresu II wojny światowej. Zapowiedział, że ekspozycji towarzyszyć będzie specjalnie przygotowany katalog i strona internetowa.
Ze strony ukraińskiej od kilku tygodni w przygotowaniu wystawy bierze udział prof. Olga Kulinich z Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. "Niespodziewana inwazja Federacji Rosyjskiej całkowicie zmieniła życie każdego Ukraińca. Główne pytanie, jakie pojawia się przed dorosłymi i przed dziećmi brzmi: +jak mogę pomóc w osiągnięciu zwycięstwa+" - powiedziała Kulinich.
Zwróciła uwagę, że "dzieciom jest ciężej, bo one znoszą tę sytuację dużo gorzej, trudniej". "Jedyne, co mogą zrobić - to okazać miłość do swojej ojczyzny i wiarę w zwycięstwo" - mówiła. "Mali Ukraińcy rozumieją wagę tego swojego wkładu w zwycięstwo, dlatego dziś sprzedają swoje zabawki, biorą udział w kiermaszach i jarmarkach, na których sprzedają lemoniadę i napoje, by uzbierać pieniądze i przekazać je siłom zbrojnym Ukrainy na kupno kamizelek kuloodpornych lub innego wyposażenia wojskowego" - wyjaśniła prof. Kulinich.
Poinformowała, że w ramach ukraińskiego projektu "Mom I see war" poproszono rodziców o nadsyłanie rysunków dzieci dokumentujących wojnę w Ukrainie. Górny wiek uczestników ograniczono do 18 lat.
"Nie zważając na okrutne zmiany, ukraińskie dzieci nadal tworzą" - mówiła. "Dzieci rysują swój strach, przerażenie, pokazują zburzone domy, martwe ciała, krew swoich przyjaciół, ewakuacje. Rysują prawdziwe wydarzenia, które widziały na własne oczy. Pokazują loty dronów. Okrutne zło, z którym walczy Ukraina" - powiedziała. Zwróciła uwagę, że bardzo istotną rolę na rysunkach odgrywa flaga ukraińska.
Dyrektor generalny ukraińskiego Laboratorium NGO Primary Token Placement Danilo Tsvok połączył się z uczestnikami konferencji za pomocą Internetu. Poinformował, że rysunki ukraińskich dzieci są publikowane na Facebooku, Instagramie, Twitterze i kanale Telegram i że zgromadzono ich - jak dotąd - blisko 13 tys. Zapowiedział, że organizatorzy portalu "Mom I see war" zamierzają zorganizować w Internecie międzynarodową aukcję charytatywną, z której dochód przekazany zostanie na rzecz ukraińskich dzieci, które ucierpiały podczas wojny.
"Dziecko nie jest żołnierzem, nie broni ojczyzny, choć z nią cierpi" - przytoczyła sentencję Janusza Korczaka współorganizatorka wystawy dr Dorota Sadowska z Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjaśniła, że organizatorzy "chcą spojrzeć na wojnę oczami dzieci, i wsłuchać się w ich emocje, uznając wykonane przez nie prace, za niezwykle przejmujące świadectwa wojny".
Na wystawie "Mamo ja nie chcę wojny!!! Polsko ukraiński projekt-archiwalny" zaprezentowane zostaną historyczne rysunki polskich dzieci z roku 1946, będące zapisem ich przeżyć z czasu II wojny światowej i okupacji niemieckiej 1939-45, przechowywane w AAN w Warszawie, w zespole Ministerstwa Oświaty z lat 1945–66, oraz współczesne rysunki dzieci ukraińskich, związane z wojną toczącą się obecnie w Ukrainie, gromadzone na portalu Mom I see war.
"Łącząc obrazy i słowa w grupy tematyczne: walka, okupacja, rodzina, represje, opór, zniszczenia, nadzieja-zwycięstwo, chcemy podkreślić fakt, jak bardzo podobne są do siebie scenariusze wojen zaborczych" - czytamy w zapowiedzi wystawy.
Jak zaznaczyli organizatorzy, "zmienia się czas, zmienia się miejsce, zmieniają się dziecięcy świadkowie, ale wojna zawsze jest taka sama".
Przypomniano, że "obecnie w zasobie AAN w Warszawie znajduje się ponad 2,5 tys. rysunków". "W większości są to prace o tematyce wojennej tworzone na potrzeby badań zainicjowanych przez środowisko pedagogiczne w pierwszych latach po wojnie oraz w odpowiedzi na konkurs ogłoszony w 1946 r. w tygodniku +Przekrój+ za zgodą ówczesnego Ministerstwa Oświaty" - napisano.
Podkreślono, że projekt i portal Mom I see war "został stworzony, aby pokazać wojnę oczami dzieci Ukrainy i po raz kolejny zwrócić uwagę społeczności światowej na brutalną inwazję rosyjskiego najeźdźcy". "Został stworzony, aby uchwycić to, czego doświadczają dzieci podczas wojny w ich kraju i pokazać całemu światu, jak silni są mali Ukraińcy" - czytamy w informacji.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
kw/