Rzecznik policji przyznał, że nie ustalono jeszcze tożsamości podejrzanego. Opisał go jako czarnoskórego mężczyznę w wieku od 35 do 40 lat. Według władz miał długi karabin i pistolet. Użył broni na drugiej kondygnacji części szpitala, Natalie Medical Building.
Kapitan policji w Tulsa Richard Meulenberg poinformował CNN, że kilka osób zostało rannych. Nie odnieśli obrażeń, dodał, zagrażających życiu. Żaden z funkcjonariuszy nie został zraniony.
Zastępca komendanta policji w Tulsa Eric Dalgleish mówił wieczorem na konferencji prasowej, że nie jest jeszcze jasne, czy celem napastnika był ktoś konkretny. Nie wiadomo, czy ofiary były pacjentami, czy pracownikami szpitala.
Dalgleish poinformował, że dyspozytorzy dostali wiadomość o strzelaninie ok. godz. 16:52 czasu lokalnego (23:52 czasu polskiego). Funkcjonariusze pojawili się tam w cztery minuty później. Słyszeli jeszcze kolejne strzały w budynku.
Jak wyjaśnił Dalgleish, zdaniem władz napastnik zadał sobie śmiertelną ranę postrzałową.
„New York Times” podał, że policja w Tulsa otrzymała wiadomość od funkcjonariuszy w Muskogee o możliwości pozostawienia przez napastnika bomby w jednym z domów w tym mieście. Udali się tam saperzy.
"Jestem wdzięczny za szybkie i odważne działania Departamentu Policji w Tulsa i innych osób udzielających pierwszej pomocy, którzy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby opanować tę straszną sytuację” – tweetował gubernator Oklahomy Kevin Stitt. Nazwał strzelaninę "bezsensownym aktem przemocy i nienawiści".
"Prezydent Biden został poinformowany o strzelaninie w Tulsa, Oklahoma. Biały Dom uważnie monitoruje sytuację” – głosi oświadczenie Białego Domu, który zaoferował pomoc władzom stanowym i lokalnym.
Do środowej strzelaniny doszło w osiem dni po masakrze w Uvalde w Teksasie, gdzie zginęło 19 uczniów i dwie nauczycielki oraz 18 dni po mającej miejsce w Buffalo, w stanie Nowy Jork, z 10 ofiarami śmiertelnymi.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
kgr/