"Jesteśmy żołnierzami 113. pułku strzeleckiego w armii DRL. Nie możemy doczekać się odpowiedzi na nasze prośby, zagwarantowane nam zgodnie z prawem. Obojętność państwa zmusza nas do zwrócenia się bezpośrednio do prezydenta Rosji - byłego oficera KGB, który w przeszłości też miał swoich podwładnych. (...) Władze DRL złamały dane słowo i wysłały nas na pierwszą linię frontu do obwodu chersońskiego na południu Ukrainy. Cierpimy tutaj z zimna i głodu, nie mamy ani właściwego wyposażenia (broni - PAP), ani zabezpieczenia medycznego, ani żywności. Zmobilizowano nas bez jakiejkolwiek konsultacji lekarskiej" - informuje na nagraniu jeden z wojskowych, prawdopodobnie dowódca kompanii.
Video from pro-Russian Telegram: DNR 113th regiment complains to Putin they’ve been fighting on the front in Kherson region “in hunger and cold;” no meds. They say they’re thrown to the slaughter without proper weapons, and ask to return to Donetsk, to stop mobilization there. pic.twitter.com/jLDTil2nmK
— Christopher Miller (@ChristopherJM) June 2, 2022
W dalszej kolejności wypowiadają się żołnierze, którzy deklarują, że są przewlekle chorzy, opiekują się starszymi rodzicami lub pozostają jedynymi żywicielami wielodzietnych rodzin.
"Od 2002 przebywam w zakładzie psychiatrycznym z diagnozą rozstroju nerwowego i skłonności do samobójstwa. (...) Podczas mobilizacji poprosiłem o konsultację medyczną, lecz usłyszałem: +przyniesiemy zaraz skalpel i ci pomożemy+. Cierpię też na wirusowe zapalenie wątroby" - deklaruje jeden z mężczyzn przymusowo powołanych do wojska.
"Mam wadę wzroku wynoszącą minus pięć dioptrii. Nic nie widzę" - oświadcza kolejny żołnierz. "Jestem w połowie ślepy, do tego nie słyszę na jedno ucho" - dodaje następny wojskowy z DRL.
Wcześniej, w niedzielę, była już ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni tysiące żołnierzy z DRL i ŁRL złożyło broń i odmówiło walki przeciwko Ukrainie.
"Na terytorium tzw. republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska. Ci ludzie nie chcą stać się mięsem armatnim. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon przeciwko lokalnym władzom" - napisała Denisowa na Telegramie, powołując się na kontakty wśród donieckich i ługańskich obrońców praw człowieka.
Od 24 lutego, czyli początku inwazji Rosji na sąsiedni kraj, pojawiają się doniesienia o słabym poziomie wyszkolenia, przestarzałym ekwipunku i bardzo niskim morale żołnierzy z tzw. republik ludowych, którzy często są posyłani na pierwszą linię frontu i masowo giną na polu walki. Ukraińskie władze cywilne i wojskowe przekazywały m.in. informacje, że wiele przymusowo zmobilizowanych osób nigdy wcześniej nie służyło w armii. (PAP)
kgr/