Wolontariusze z Kijowa: codziennie rozwozimy osiem tysięcy obiadów dla wojska i szpitali. "Ta wojna to wstyd dla ludzkości"

2022-06-02 11:59 aktualizacja: 2022-06-02, 18:24
Fot. PAP
Fot. PAP
W jednej z zamkniętych kijowskich restauracji działa sztab humanitarny przygotowujący posiłki. Codziennie rozwozimy niemal 8 tysięcy obiadów dla żołnierzy i szpitali – powiedziała PAP wolontariuszka Olena Uszakowa, koordynatorka sztabu pomocy humanitarnej w Kijowie.

Właściciele restauracji zamknęli swój lokal tuż po wybuchu wojny na Ukrainie, jednak wszystkie pomieszczenia wraz z kuchnią i magazynem na żywność udostępnili wolontariuszom z lokalnej organizacji Kijów Wolonterski. Do pomocy włączyli się też pracownicy restauracji.

"Obecnie zrzeszamy 23 restauracje i 3 piekarnie, które każdego dnia razem z nami przygotowują około 8 tysięcy porcji obiadowych" – wyjaśniła Uszakowa.

"Karmimy wojskowych między innymi z Obrony Terytorialnej, dowozimy obiady do szpitali dla dzieci przesiedlonych z terenów okupowanych i z takich, na których toczą się działania wojenne" – powiedziała i dodała, że regularnie wolontariusze pakują i wysyłają żołnierzom na front najpotrzebniejsze produkty żywnościowe, kosmetyczne i medyczne.

W sztabie stacjonarnie pracuje około 50 wolontariuszy oraz ponad 100 kierowców, którzy rozwożą jedzenie. Każdy wolontariusz otrzymuje legitymację, która jest nie tylko dokumentem identyfikacyjnym, ale pomaga też w przypadku tankowania paliwa.

"Z paliwem jest ogromny kłopot w Kijowie, po prostu go nie ma"

"Z paliwem jest ogromny kłopot w Kijowie, po prostu go nie ma. Jeżeli już wiemy na której stacji jest paliwo i chcemy zatankować to podjeżdżamy i z tą legitymacją tankujemy do pełna. Inaczej obowiązują limity, które w naszym przypadku są bardzo kłopotliwe" – powiedziała.

Razem z wolontariuszami współpracuje paramedyk zaopatrujący w leki żołnierzy między innymi z obwodów kijowskiego, czernichowskiego i charkowskiego. "Kiedy nasi wolontariusze jadą w te rejony to pakują samochody po dach i nigdy te samochody nie wracają pełne. Wszystko jest oddawane na miejscu, ponieważ potrzeby są duże i przyda się każda rzecz" – podkreśliła Uszakowa.

Tuż obok restauracji znajduje się magazyn, w którym przechowywana jest żywność między innymi kasze, makarony, konserwy, pasztety, ryż, ziemniaki i kilka tysięcy opakowań nasion rzodkiewki, marchewki, buraka czy dyni.

"Te nasiona wywołują największą radość wśród osób, którym je przekazujemy. Wszystko, co można zasiać w ogródku jest teraz na wagę złota" – powiedziała.

"Staramy się przygotowywać wysokokaloryczne posiłki z dużą ilością warzyw"

Za codzienne menu odpowiada szef kuchni Dmytro. "Staramy się przygotowywać wysokokaloryczne posiłki z dużą ilością warzyw. To często kasza, mięso, surówki, ale też myślimy o dzieciach, które lubią naleśniki lub o osobach starszych, które nie wszystko mogą jeść" – podkreślił. "Dziś na obiad przygotowujemy ryż z kurczakiem marynowanym w musztardzie. Do tego jest surówka z ogórków i pomidorów. Jeszcze nikt się nie skarżył na nasze menu" – śmieje się Dmytro

W ocenie Uszakowej potrzeby nigdy się nie kończą, a za przekazywane przez darczyńców pieniądze wolontariusze kupują mięso, leki czy opakowania na obiady. Do restauracji przychodzą też mieszkańcy Kijowa, którzy dzielą się produktami.

"Wczoraj była taka sytuacja, że zadzwoniła koleżanka z informacją, że ma torbę dla paramedyka i czy będę wiedziała komu może się przydać. Oczywiście przekazałam ją do naszej pani paramedyk, która była zachwycona, bo taka profesjonalna torba bardzo ułatwi i przyśpieszy jej pracę" - wyjaśniła.

"Czasem mogą do nas zadzwonić z informacją, że jedzie do sztabu transport 20 tysięcy kilogramów kapusty. Kucharz zaciera ręce, a my zbieramy siły i wypakowujemy to. Nic się nie zmarnuje" – podsumowała Uszakowa.

"Nie mogę uwierzyć w tę wojnę. To wstyd, że wojsko gwałci i zabija kobiety, dzieci, osoby starsze. To wstyd dla ludzkości"

Jednym z pracujących na miejscu wolontariuszy jest Irin z Gruzji. "Kocham Ukrainę i chcę jej pomagać w imieniu wszystkich mieszkańców Gruzji. Wcześniej w Gruzji też byłem wolontariuszem, ale pomagałem w szpitalach" – mówi. Na pytanie dlaczego tu przyjechał odpowiada, że nie mógł bezczynnie siedzieć w domu i oglądać tego, co pokazywali w telewizji. "Musiałem przyjechać i pomagać, bo trudno było mi zostać dłużej w domu i tam żyć, jak tu ludzie giną" - podkreślił.

"Nie mogę uwierzyć w tę wojnę. To wstyd, że wojsko gwałci i zabija kobiety, dzieci, osoby starsze. To wstyd dla ludzkości" – podsumowuje wzburzony. (PAP)

Z Kijowa: Agnieszka Gorczyca

dsk/