W drugim weekendzie wyświetlania filmu „Top Gun: Maverick” w amerykańskich kinach, film Kosinskiego zarobił tam 86 milionów dolarów - więcej niż prognozowano. Drugiej części „Top Gun” wróżono spadek zysków o 33 proc., a tymczasem ten okazał się niższy. Niewiele, bo finalnie stanęło na 32 proc. mniej w stosunku do pierwszego weekendu wyświetlania, gdy „Top Gun: Maverick” zarobił 124 miliony dolarów. Tym samym filmowi z Cruise’m udało się osiągnąć coś, czego północnoamerykański box-office jeszcze nie widział. Nigdy wcześniej żaden film, który w pierwszy weekend zarobił ponad 100 milionów dolarów, nie zanotował tak niskiego spadku zysków w kolejnym tygodniu. Dla porównania film „Doktor Strange w multiwersie obłędu” zanotował spadek zysków o 67 proc. Podobnie było w przypadku filmu „Spider-Man: Bez drogi do domu”.
Osiągnięcie filmu „Top Gun: Maverick” znacząco przewyższa to, co było udziałem innych filmów Toma Cruise w przeszłości. Zyski ostatniego widowiska tego aktora, filmu „Mission Impossible: Fallout” z 2018 roku, spadły pomiędzy weekendami o 42,5 proc. A warto zaznaczyć, że w weekend otwarcia nie udało mu się przekroczyć granicy 100 milionów dolarów. Film zarobił wtedy w Ameryce Północnej 61,2 miliona dolarów.
„Top Gun: Maverick” jest już najbardziej kasowym filmem Toma Cruise’a w Ameryce Północnej. Zarobił już 291 milionów dolarów, co znacząco przekracza osiągnięcie dotychczasowego lidera tej listy, filmu „Wojna światów” (243 miliony dolarów). W sumie na koncie filmu Kosinskiego jest już 548 milionów dolarów.
Drugie miejsce w północnoamerykańskim box-office zajął w miniony weekend film „Doktor Stange w multiwersie obłędu”, który zarobił 9,3 miliona dolarów. Pierwszą trójkę zamyka film „Bob's Burgers Film”, na którego koncie znalazło się 4,5 miliona dolarów. (PAP Life)
js/