"W 2022 roku co czwarta skarga wpływająca do administracji prezydenta (Rosji Władimira Putina) dotyczyła wojny. Skarg na ministerstwo obrony wpłynęło więcej, niż przez ostatnie 6 lat. Prawie 42 tysiące z nich dotyczyło problemów z krewnymi zaginionymi na Ukrainie" - pisze portal.
Ukrainska Prawda powołuje się na obszerny artykuł opublikowany przez prowadzoną w języku rosyjskim i angielskim stronę internetową Ważne historie.
Podkreślono, że skargi i petycje do prezydenta są jedynym sposobem, by dowiedzieć się czegoś o zaginionych żołnierzach lub wyrazić swoje niezadowolenie z powodu wojny – zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem "zabrania się ścigania obywatela z powodu jego skargi". W Rosji obecnie nie można wypowiadać się krytycznie na temat wojny - przypomina portal. Za krytykę działań władz, nazywanie wojny "agresją" lub po prostu "wojną" bądź dyskredytację działania wojsk rosyjskich grożą kary do 15 lat więzienia.
Najwięcej skarg na ministerstwo obrony wpłynęło w kwietniu 2022 roku – niemal 624 tysiące, czyli więcej, niż przez trzy poprzednie miesiące razem wzięte - odnotowuje Ukrainska Prawda.
"Prawda wyszła na jaw"
Cytowany przez portal niezależny rosyjski politolog Iwan Preobrażeński twierdzi, że kwiecień był momentem przełomowym dla tych Rosjan, którzy wierzyli w oficjalny przekaz Kremla oraz dla tych, których bliscy pojechali walczyć na Ukrainę, ponieważ "prawda wyszła na jaw".
Stało się tak dlatego, że pierwszy etap wojny Rosja przegrała, nie była w stanie zdobyć ni Kijowa, ni Czernihowa, ani żadnego dużego miasta w północno-wschodniej części Ukrainy. Wojska rosyjskie zostały zmuszone do odejścia z północy i północnego wschodu kraju w celu przegrupowania, i dopiero wtedy wojskowi mogli dodzwonić się do swoich bliskich i powiedzieć prawdę - wcześniej ich bliscy myśleli, że żołnierze są na ćwiczeniach. Sami żołnierze też byli przekonani, że jadą na ćwiczenia, a okazało się, że są na wojnie - zaznacza Ukrainska Prawda.
O ile przed 2022 rokiem głównym tematem skarg i wniosków do administracji Putina były zagadnienia mieszkaniowe, emerytalne czy dotyczące pochówków wojskowych i ich rodzin, o tyle teraz przeważają skargi na funkcjonowanie wojskowych komend uzupełnień, poszukiwanie zaginionych bez wieści oraz żołnierzy, którzy dostali się do niewoli, pobór do wojska, służbę kontraktową, wypłaty wynagrodzeń z tytułu kontraktów i inne zagadnienia dotyczące wojny - informuje portal.
W artykule zwrócono również uwagę, że od końca marca wiadomości o ogromnych stratach rosyjskiego wojska zaczęły się przebijać nawet przez państwową rosyjską propagandę.
Zwracanie się do jednostek wojskowych i dowództwa nie przynosi rezultatu. Jako przykład Ukrainska Prawda podaje sprawę zatopionego w połowie kwietnia krążownika Moskwa - dowództwo do dziś ukrywa dane dotyczące zabitych i zaginionych. Według strony rosyjskiej okręt zatonął podczas holowania, strona ukraińska informowała, że krążownik zatonął po trafieniu przez ukraińskie rakiety.
Jak podkreśla portal, wątpliwe jest również, by skargi do administracji prezydenta Rosji przyniosły efekt. Przeanalizowano skargi do Putina dotyczące ministerstwa obrony od 2016 roku. Odpowiedź satysfakcjonującą uzyskało zaledwie 3 procent skarżących.
Preobrażeński uważa, że Putin nie jest informowany o wielkiej ilości tych zapytań, bo jego podwładni się go po prostu boją. "To człowiek, który osobiście jest odpowiedzialny za wojnę, to on ją rozpętał. Skarżyć się do niego na jego samego to działanie pozbawione sensu" – podsumował. (PAP)
js/