Polska chce uelastycznienia kontraktów szczepionkowych. Rzecznik MZ w Studiu PAP: spotkaliśmy się ze ścianą

2022-06-13 22:36 aktualizacja: 2022-06-14, 06:20
We wtorek szef resortu zdrowia Adam Niedzielski będzie w Luksemburgu rozmawiał z ministrami zdrowia państw Unii Europejskiej o uelastycznieniu kontraktów na dostawę szczepionek przeciw COVID-19 – powiedział w poniedziałek w PAP.pl rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz.W rozmowie także m.in. o tzw. rejestrze ciąż, czy zagrożeniu małpią ospą.

Oglądaj Studio PAP na naszym kanale na  YouTube

lub

wysłuchaj w formie podcastu 

Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał w kwietniu, że Polska poinformowała Komisję Europejską i firmę Pfizer, że z uwagi na zaistnienie nadzwyczajnych okoliczności, związanych z przyjęciem na terytorium RP obywateli Ukrainy uciekających przed wojną odmawia przyjmowania kolejnych szczepionek przeciw COVID-19 i wykonywania płatności za nie. Niedzielski dodał wtedy, że Polska jest "rozczarowana zarówno postawą Komisji, jak i producentów". Ci ostatni – powiedział – "nie wykazują żadnej elastyczności".

Również Łotwa, Litwa i Estonia zwróciły się do Komisji o renegocjowanie umów w celu umożliwienia przesunięcia dostaw na czas, w którym jest bardziej prawdopodobne, że będą potrzebne, lub zapewnienia możliwości zastąpienia dostaw szczepionek innymi produktami medycznymi. Pod koniec maja Niedzielski po wideokonferencji z udziałem ministrów zdrowia krajów UE powiedział, że kilkanaście państw UE, podobnie jak Polska, wyraża chęć uelastycznienia kontraktów szczepionkowych zawartych przez Komisję Europejską.

Rozmowy ws. uelastycznienia kontraktów 

"To nie jest do końca tak, że zerwaliśmy kontrakt. My wskazaliśmy koncernowi Pfizer, ale także Modernie, że nie jesteśmy w stanie realizować tych zamówień i prosimy o niedostarczanie kolejnych partii szczepionek. Zabiegaliśmy jako Polska, zabiegał o to premier Mateusz Morawiecki, zabiegał o to minister zdrowia Adam Niedzielski, żeby uelastycznić kontrakty" – zaznaczył Andrusiewicz.

"Z jednej strony mamy w granicach 70 mln jeszcze do zaaprowizowania polskiego rynku w szczepienia przeciw COVID-19, co ważne: szczepienia jeszcze niewyprodukowane. Z drugiej strony mamy sytuację, w której ta epidemia (...) stonowała, mamy ją w tej chwili na niskim poziomie. Logiczne więc, że zainteresowanie szczepieniami spadło, nie tylko w Polsce, ale też w całej Unii Europejskiej. I mamy jeszcze z drugiej strony wojnę na Ukrainie i exodus społeczeństwa ukraińskiego. Ponad 3 mln osób, które przekroczyły granicę z Polską, którymi Polska musi się zaopiekować. To nie tylko opieka medyczna, to opieka socjalna, wszelkiego rodzaju świadczenia" – powiedział rzecznik.

"Wskazaliśmy Komisji Europejskiej i koncernom, że z uwagi na te pozycje, które wymieniłem, nie jesteśmy w stanie w tym aspekcie, w którym podpisane zostały kontrakty, realizować te kontrakty, ale my nie chcieliśmy ich zerwać. My chcieliśmy je uelastycznić, rozłożyć dostawy na kilka lat albo w zamian za szczepionki koncern Pfizer mógłby nam zaproponować inne medykamenty. Pamiętajmy, że jest to koncert farmaceutyczny, który aprowizuje polski rynek w różnego rodzaju inne szczepienia. Niestety spotkaliśmy się trochę ze ścianą po drugiej stronie. Teraz toczymy zabiegi na forum państw Unii Europejskiej, w ramach których chcemy poszerzyć tę grupę krajów zainteresowanych uelastycznieniem kontraktów" – dodał.

Rzecznik MZ poinformował, że "dziś minister zdrowia wylatuje do Luksemburga, gdzie m.in. na spotkaniu z ministrami zdrowia państw Unii Europejskiej będą toczyły się rozmowy o uelastycznieniu kontraktów szczepionkowych". Podał, że Polska rozmawia z innymi państwami. Są to zarówno rozmowy bilateralne, jak i rozmowy z ministrami zdrowia UE.

"Duża część państw wyraża zainteresowanie, ale na razie woli kibicować, przyglądać się, ale są też państwa z naszego kręgu Europy Środkowo-Wschodniej, którym bliższa jest wojna, która się toczy za naszymi granicami, państwa pokroju Litwy, Rumunii, Węgier, ale to jest także Chorwacja, wyrażają większe zainteresowanie tym, żeby rzeczywiście te kontrakty negocjować" – powiedział Andrusiewicz.

Jak mówił "mamy pewną grupę państw, z którymi współpracujemy". "I na pewno minister zdrowia jutro podczas spotkania w Luksemburgu będzie rozmawiał na temat uelastycznienia tych kontraktów. Jednocześnie cały czas prowadzimy wymianę korespondencji z koncernem Pfizer. Mamy swoją kancelarię prawną w Brukseli uruchomioną w zakresie pomocy prawnej. Więc tutaj na wielu płaszczyznach toczą się działania" – wskazał.

"Politico" podało, że Komisja Europejska w ramach umów zamówiła do 4,2 mld dawek szczepionek przeciwko koronawirusowi, a to prawie dziesięciokrotność populacji UE. Spośród nich dostarczono do tej pory 1,3 mld. Poprawa sytuacji pandemicznej sprawia, że część szczepionek ulega przeterminowaniu. Według organizacji pozarządowej People's Vaccine Alliance do lutego UE musiała zutylizować 55 mln dawek szczepionek przeciw COVID-19.

Małpia ospa w Polsce 

W ubiegły piątek minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że w Polsce wykryto pierwszy przypadek małpiej ospy. Między innymi o to rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz został zapytany w poniedziałek w PAP.pl.

Rzecznik podkreślił, że małpia ospa jest zupełnie innym zagrożeniem niż COVID-19.

"Transmisyjność tego wirusa jest zdecydowanie mniejsza. Zdecydowanie trudniej jest się tym wirusem zakazić" – wyjaśnił, dodając, że wszystkie osoby, które teraz są badane pod kątem zakażenia, miały bardzo bliski kontakt z zakażonymi.

 

Andrusiewicz zaznaczył, że kolejną kwestią jest to, że do 1980 r. Polacy szczepieni byli na ospę prawdziwą, a to szczepienie jednocześnie zapobiega zachorowaniu na małpią ospę.

W "Studiu PAP" dopytywany był również, jakie działania są podejmowane w stosunku do osób, u których podejrzewa się zakażenia.

Rzecznik MZ przekazał, że przyjęto trzy rozporządzenia dotyczące małpiej ospy. Pierwsze z nich włączyło małpią ospę do wykazu chorób zakaźnych. Kolejne wprowadziło obowiązek raportowania do stacji sanitarno-epidemiologicznych przez szpitale i przychodnie każdego podejrzanego przypadku, który może być małpią ospą. Trzecie z rozporządzeń dotyczyło obowiązku izolacji i hospitalizacji osób zakażonych.

"Każdy pacjent, który tylko jest podejrzany o możliwość zakażenia, jest od razu po wizycie u lekarza kierowany do szpitala i poddawany izolacji. Jednocześnie pobierany jest materiał wymazowy i przekazywany do państwowego zakładu higieny. W tym czasie sanepid prowadzi wywiad epidemiologiczny" – wyjaśnił.

 

Małpia ospa to rzadka, odzwierzęca choroba wirusowa. Zwykle występuje w zachodniej i w środkowej Afryce. Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia się na resztę ciała. Przypadki zakażenia wirusem małpiej ospy zarejestrowano ostatnio m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii, Belgii, Włoszech, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Austrii i w Szwecji.

Rzecznik MZ: decyzja o czwartej dawce szczepionki przeciw COVID-19 zapadnie po zakończeniu badań klinicznych

Rzecznik zapytany został m.in. o to, czy chęć szczepień przeciw COVID-19 w Polsce rośnie, czy maleje i o możliwość powszechnego szczepienia czwartą dawką.

"Do tej pory powszechne były trzy dawki szczepionek: dwie trybu podstawowego i trzecie szczepienie przypominające. Mamy też czwarte sczepienie dla osób starszych i dla osób z upośledzoną odporności" – przypomniał Andrusiewicz.

Odnosząc się do pytania o czwartą dawkę powiedział: "Czekamy na decyzję Europejskiej Agencji Leków, ale decyzja co do stosowania czwartej dawki dla populacji 18 plus zapadnie dopiero po zakończeniu badań klinicznych przez koncerny farmaceutyczne. Liczymy, że to się powinno niedługo stać, ale do czasu zakończenia tych badań nie będzie decyzji EMA wskazującej na powszechność stosowania czwartego szczepienia".

Mówiąc zaś o poziomie zaszczepienia przeciw COVID-19 w Polsce, zaznaczył, że "jeżeli byśmy spojrzeli na szczepienia w Polsce przez pryzmat całej Unii Europejskiej, to rzeczywiście może nie mamy się czym chwalić, bo wyszczepialność jest na pewno niższa".

Jednocześnie wskazał, że wyszczepialność na grypę do tej pory była na poziomie 3 proc. "W ostatnim sezonie, tym mijającym, ten poziom wyszczepienia podskoczył nam do 6 proc. między innymi dzięki covidowi" – zauważył. Dlatego – jak mówił – jeśli weźmie się pod uwagę poziom wyszczepienia na grypę, to "przekroczenie poziomu 50 proc., balansowanie na granicy 60 proc. wyszczepionego społeczeństwa (przeciw COVD-19 – PAP) to nie jest tak mało".

Rzecznik resortu zdrowia ocenił, że zainteresowania szczepieniami przeciw COVID-19 "odżyje zapewne jesienią".

W poniedziałek na stronach rządowych podano, że od 27 grudnia 2020 r., gdy rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19, podano 54,55 mln szczepionek. W pełni zaszczepiono 22 mln 506 tys. 187 osób. Podano też 11 mln 902 tys. 073 dawki przypominające.

W Polsce dostępne są szczepionki dwudawkowe firm Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca i Novavax oraz jednodawkowa szczepionka Johnson & Johnson.

Od 20 kwietnia, osoby, które ukończyły 80 lat, mogą przyjąć drugą dawkę przypominającą szczepionki przeciw COVID-19. Czwartą dawkę szczepionki już wcześniej mogły otrzymać osoby w wieku powyżej 12 lat z obniżoną odpornością, u których odpowiedź immunologiczna na szczepienie mogła być niewystarczająca.

"Rejestr ciąż"

Wojciech Andrusiewicz pytany w poniedziałek w "Studiu PAP" o tak zwany rejestr ciąż odpowiedział, że każdy, kto przeczytał rozporządzenie, wie, że nie ma takiego rejestru i nie jest on planowany.

"Pamiętajmy, że ciąża to jest taki stan, w którym wielu rzeczy nie można, nawet pod kątem medycznym" – powiedział, dodając, że chodzi m.in. o leki, których nie można stosować lub zabiegi, których nie można przeprowadzać.

Ocenił, że jeżeli do karty pacjenta kobiety zostanie dodana pozycja ciąża, to w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia ratownik medyczny będzie wiedział jak działać. To ma, jak podkreślił, pomóc pacjentowi pod kątem bezpieczeństwa.

"Dostęp do tej karty pacjenta tak naprawdę ma lekarz prowadzący, ratownik w przypadku zagrożenia życia oraz lekarz wskazany każdorazowo przez pacjentkę" – przekazał rzecznik MZ.

 

Zaznaczył, że pomysł wpisania do karty pacjenta pozycji takich jak ciąża powstał w Unii Europejskiej w 2013 r. "W tej chwili jest procedowane rozporządzenie Komisji Europejskiej, które wprowadzi obligatoryjność kart pacjenta i tych wskazanych pozycji jak np. grupa krwi czy ciąża" – wyjaśnił.

Rozporządzenie zostało podpisane przez ministra zdrowia na początku czerwca. Celem rozporządzenia jest doprecyzowanie szczegółowego zakresu danych dotyczących zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz zasad ich przekazywania.

Zdaniem MZ zmiany przełożą na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej. Wśród danych, które tam się pojawią, są m.in. dane służące identyfikacji podmiotu medycznego, dane o wyrobach medycznych, informacje o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży.

Resort zdrowia zaznaczył, że poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach Systemu Informacji Medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską.

Będziemy zmieniać program "Profilaktyka 40 plus"

W najbliższych dniach będziemy ogłaszać pewne przeformułowanie programu "Profilaktyka 40 plus", a docelowo zamierzamy włączyć go w poczet medycyny pracy – zapowiedział w poniedziałek w PAP.pl rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Andrusiewicz pytany o problemy stojące przed Ministerstwem Zdrowia wskazał m.in. na "stan zdrowia Polaków i brak chęci do diagnozowania się". Zauważył, że "jeżeli COVID-19 atakował społeczeństwa zdrowe, to zupełnie inna była reakcja: mniej osób trafiało do szpitala, mniej było też czarnej statystyki zgonów".

"Chcemy więc odbudować zdrowie Polaków, niestety zainteresowanie nie jest duże. W tamtym roku uruchomiliśmy program +Profilaktyka 40 plus+. Na razie 400 tys. osób z niego skorzystało, dlatego będziemy w najbliższych dniach ogłaszać przeformułowanie pewne tego programu, a docelowo chcemy go włączyć w poczet medycyny pracy" – zapowiedział rzecznik MZ.

Program "Profilaktyka 40 plus" Ministerstwo Zdrowia uruchomiło 1 lipca 2021 r. W ramach programu osoby od 40. roku życia mogą zostać objęte profilaktyczną diagnostyką w zakresie najczęściej występujących problemów zdrowotnych, zrobić m.in. morfologię krwi, zbadać stężenie cholesterolu, a mężczyźni mogą wykonać badanie PSA (w kierunku raka prostaty). Na stronie programu sprecyzowano, że pacjent otrzyma jednorazowy dostęp do bezpłatnego pakietu badań diagnostycznych.

Autorki: Aleksandra Kiełczykowska, Anna Nartowska, Danuta Starzyńska-Rosiecka