Parking w Warszawie za 11 mln zł świeci pustkami. "Od samego początku były wątpliwości"

2022-06-18 09:44 aktualizacja: 2022-06-18, 15:29
Parking „Parkuj i Jedź” przy przystanku kolejowym Warszawa Żerań. Fot. PAP/Marcin Obara
Parking „Parkuj i Jedź” przy przystanku kolejowym Warszawa Żerań. Fot. PAP/Marcin Obara
Parking P&R przy stacji kolejowej Warszawa Żerań zbudowany za ok. 11 mln zł świeci pustkami. Ze statystyki "napełnienia parkingu" wynika, że parkuje tam od kilku do kilkudziesięciu aut dziennie.

Parking P+R przy stacji kolejowej na Żeraniu, przy skrzyżowaniu ulic Płochocińskiej i Marywilskiej, który kosztował miasto ok. 11 mln zł działa od końca lutego tego roku. Do dyspozycji kierowców jest tam 235 miejsc postojowych, w tym 9 dla osób z niepełnosprawnościami. Rowerzyści mogą zostawić pod wiatami niemal 140 jednośladów. Przygotowano także pięć miejsc dla osób współdzielących podróże oraz trzy miejsca "Kiss and Ride", gdzie można szybko i bezpiecznie zostawić podwożoną osobę.

Problem w tym, że mieszkańcy Białołęki, którym parking miał służyć niezbyt chętnie z niego korzystają. Zgodnie z "tabelą napełnienia" parkingu (pokazującą liczbę aut na godz. 13) od początku marca do końca maja najwięcej samochodów odnotowano w dniach 12 i 13 maja. Wówczas było ich po 25.

W ciągu trzech miesięcy funkcjonowania parkingu zaledwie przez siedem dni liczba aut parkujących o godz. 13 na P+R Żerań przekroczyła 20. Natomiast nie brakowało dni, kiedy parkowało kilka aut.

"Od dawna władze nie słuchają mieszkańców"

Radny Warszawy Wiktor Klimiuk przypomniał w rozmowie z PAP, że mieszkańcy wskazywali, "że lepszą lokalizacją dla parkingu byłyby okolice stacji Warszawa Płudy". "Ale władzy stwierdziły, że wiedzą lepiej i postanowiły zbudować parking na Żeraniu" - oznajmił.

"Od samego początku były wątpliwości, czy P&R na Żeraniu wykorzysta swój potencjał. Nie jest to dogodne miejsce przesiadkowe" – ocenił.

"Obecnie, kiedy Warszawa bardzo potrzebuje parkingów poświęcono duże środki na budowę obiektu, który bynajmniej nie jest oblegany. To efekt tego, że od dawna władze nie słuchają mieszkańców" - dodał.(PAP)

Autor: Wojciech Kamiński

mmi/