Ryan przyjechał na Ukrainie już po rosyjskiej inwazji. Chciał walczyć, ale nie miał odpowiedniego doświadczenia militarnego. Choć nie trafił na front, to pomaga w inny sposób: rekrutuje kandydatów do oddziału.
„Pomoc humanitarna jest oczywiście bardzo ważna, ale żeby wygrać wojnę potrzebujemy żołnierzy” – dodał. Zdradził, że ostatnio do Legionu Miedzynarodowego udało mu się zwerbować Brazylijczyka, Brytyjczyka i Australijczyka. "Teraz czeka ich szkolenie" - powiedział.
Amerykanin stworzył też w Kijowie, na Placu Niepodległości w centrum ukraińskiej stolicy, miejsce pamięci dla poległych w walce członków legionu.
„Oficjalnie straciliśmy ponad 300 żołnierzy. Zacząłem wbijać w ziemię małe flagi, żeby oddać im hołd. Opisywałem je imieniem, nazwiskiem i datą śmierci. Tuż obok stworzyłem takie samo miejsce dla żołnierzy ukraińskich. Kijowianie przychodzą tu, żeby uczcić swoich bohaterów” – tłumaczył.
Ryan przygotował też księgę pamięci, w której przechodnie mogą napisać kilka słów o swoich bliskich, przyjaciołach i znajomych, którzy stracili życie w walce.
Z kolei przy Pomniku Założycieli Kijowa przyczepił flagi państw z różnych krajów.
„Zostanę tu do końca wojny"
Pytany jak długo planuje zostać w Ukrainie Ryan odpowiedział, że tak długo jak to będzie konieczne. „Zostanę tu do końca wojny, czyli do momentu kiedy Putin przegra” – powiedział z przekonaniem.
Legion Międzynarodowy to jednostka utworzona pod koniec lutego przez władze Ukrainy dla obcokrajowców chcących wesprzeć walkę z rosyjskimi wojskami. Jak poinformował kilka dni temu rzecznik Międzynarodowego Legionu Obrony Ukrainy Damien Magrou w formacji walczą obywatele 55 państw. Dodał, że największą grupę stanowią przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii, a w dalszej kolejności Polski, Kanady, państw bałtyckich i północnej Europy, m.in. Finlandii.
Z Kijowa: Daria Al Shehabi-Krotoska, Kamila Wronowska
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina żegna swojego bohatera - znanego kijowskiego aktywistę Romana Ratusznego
mmi/