To, że Amber Heard planuje napisać autobiografię, może się wydawać zaskakujące. Podczas procesu aktorka podkreślała bowiem, że wracanie wspomnieniami do tego, czego doświadczyła w związku z Johnnym Deppem, jest dla niej traumatyczne i upokarzające. Podkreślała też, że chce w końcu zaznać spokoju i iść naprzód. Dlaczego zatem aktorka chce teraz napisać autobiografię, w której raczej nie pominie tak ważnego etapu swojego życia, jak małżeństwo z gwiazdorem "Piratów z Karaibów"?
Dziennikarze „OK Magazine”, którzy donieśli o tych planach Heard, sugerują, że chodzi o pieniądze. Jak twierdzą, gwiazda na swojej autobiografii może zarobić wielomilionową sumę, a aktualnie na inne źródła zarobkowania nie może liczyć. „Amber uważa, że jej kariera w Hollywood jest skończona. W tym momencie nie ma nic do stracenia i chce wszystko opowiedzieć” - twierdzi informator „OK Magazine”. Według jego relacji książka ma być osobistym zapisem doświadczeń Amber Heard, jednak nie wiadomo, czy będzie miała formę pamiętnika, czy wywiadu-rzeki. Tę kwestię oraz wysokość kwoty, jaką zarobi Heard, będzie regulować umowa, której treść według informatora jest już negocjowana.
„OK Magazine” o opinię w tej sprawie poprosił Drora Bikela, prawnika specjalizującego się w rozwodach. Ten zauważył, że wydanie autobiografii to ruch ryzykowny, a Heard może na tym więcej stracić niż zyskać, narażając się choćby na kolejny proces. Jego zdaniem sama książka wcale nie musi być atrakcyjna dla czytelników. Jak zauważa, już w trakcie procesu Heard nie cieszyła się dobrą prasą i sympatią internautów, a wyrok nie wpłynął na poprawę jej wizerunku. „Werdykt, który zapadł po tygodniach ponurych zeznań, był druzgocący dla wiarygodności i reputacji Amber Heard. Ława przysięgłych nie dała wiary jej zeznaniom” - przypomniał prawnik.
Dror Bikel ma też radę dla samej Amber Heard. Jeśli aktorka zdecyduje się opisać swoje dotychczasowe życie, którego ważną część stanowił związek z gwiazdorem filmu „Piraci z Karaibów”, powinna ważyć każde słowo. „Ona musi być bardzo ostrożna. Depp i jego prawnicy będą uważnie przyglądać się temu, co ona mówi i pisze. Jeśli przekroczy granicę, co jest prawdopodobne, może ponownie zostać oskarżona o zniesławienie i trafi do sądu” - ostrzega prawnik.
Spostrzeżenia mecenasa nie są dalekie od tego, co już w trakcie sądowej batalii zdołała dostrzec sama Heard. W niedawnym wywiadzie telewizyjnym dla stacji NBC News - pierwszym, którego udzieliła po zakończonym procesie stacji - aktorka wyznała, że jest świadoma ryzyka i konsekwencji swoich wypowiedzi. „Przyjęłam za pewnik to, co w moich założeniach było prawem do wolnej wypowiedzi. Boję się, że bez względu na to, co zrobię, bez względu na to, co powiem i jak to powiem - każdy krok, który podejmę, będzie kolejną okazją do tego rodzaju uciszenia, czyli procesu o zniesławienie” - przyznała aktorka. (PAP Life)
kgr/