W sobotę przed godz. 14 na jeziorze Tałty zatonęła motorówka, którą płynęło siedem osób - 4 osoby dorosłe i troje dzieci. Jedno z dzieci, ośmioletnia dziewczynka, nie wypłynęło na powierzchnię. Zgodnie z procedurami strażackimi przez dwie godziny była prowadzona akcja ratunkowa, która po tym czasie zamieniła się na akcję poszukiwawczą. Po kilku godzinach płetwonurkowie ze straży pożarnej odnaleźli ciało 8-letniej dziewczynki w kabinie łodzi na głębokości ponad 30 metrów.
Akcja była trudna ze względu na dużą głębokość
Łódka została wydobyta na powierzchnię przy pomocy worków wypornościowych. Płetwonurkowie zamocowali je do łodzi spoczywającej na głębinie, następnie napompowali worki i te podniosły motorówkę na powierzchnię jeziora. Akcja była trudna ze względu na dużą głębokość ponad 30 metrów. Do akcji zostali skierowani strażacy płetwonurkowie mający stosowne uprawnienia z Giżycka oraz Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej - powiedział Rafał Melnyk.
W akcji wydobycia motorówki brało udział 14 strażaków PSP i 4 OSP.
Od poniedziałku Prokuratura Rejonowa w Mrągowie (warmińsko-mazurskie) prowadzi śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku w ruchu wodnym. Ze wstępnych ustaleń wynika, że łodzią motorową podróżowało 7 osób: 4 osoby dorosłe i trójka dzieci. W pewnym momencie łódź się przechyliła i podczas przechyłu uczestnicy wpadli do wody. Łódka wywróciła się do góry dnem i zaczęła tonąć.
W kabinie łodzi została uwięziona 8-letnia dziewczyna. Odnaleziono ją nieżywą po kilku godzinach. Jak ustalili śledczy łodzią sterował 41-letni mężczyzna, który nie posiadał stosownych uprawnień. (PAP)
autor: Agnieszka Libudzka
gn/