„Po prostu o siebie nie dbałam” - wyznała dodając, że w tamtym czasie mogła liczyć na duże wsparcie Michelle Pfeiffer, z którą Ryder pracowała na planie filmu „Wiek niewinności”. „Powtarzała mi, że wszystko, co zagmatwane, co nie jest związane z moją rzeczywistością zniknie, życie znowu stanie się normalne. Ale wtedy nie mogłam tego usłyszeć” - przyznaje.
Wspomnienia z młodości
Normalność nie nadeszła szybko, szczególnie, gdy w 2001 roku tabloidy rozpisywały się o tym, jak to aktorka została aresztowana za kradzież w sklepie Saks Fifth Avenue w Beverly Hills. Po tym incydencie postanowiła na jakiś czas zniknąć. Pogrążając się na chwilę we wspomnieniach z młodości przyznaje, że był to okrutny czas, pełen podłości.
Dlatego dziś z tak dużą wrażliwością i zrozumieniem odnosi się do swoich młodszych kolegów, z którymi współpracuje na planie serialu „Stranger Things”. Oni również dorastają na oczach widzów, ogromna sława spadła na nich w bardzo młodym wieku, ale muszą również pamiętać, że po tak głośnej produkcji może nadejść czas stagnacji.
„Praca jest nagrodą”
„Przypominam im, że tak popularne produkcje nie zdarzają się często. To nie jest coś oczywistego, zwyczajnego. Wciąż im powtarzam, że to praca jest nagrodą, kiedy ja byłam w ich wieku trudno było się cieszyć jej owocami” - tłumaczy. Bracia Duffer z dużym zaciekawieniem przyglądali się jej relacji z młodymi aktorami i niezwykłej trosce jaką ich otoczyła.
„Rozmawiała z nimi o tym, jaka jest sława, jaka może być prasa, mówiła o niepokoju, stresie, które towarzyszą osobom rozpoznawalnym. Myślę, że bardzo im pomogła. Na pewno jej rady były cennymi wskazówkami dla Millie Bobby Brown. To doświadczenia, które nie każdy rozumie, nie każdy może pomóc, nawet rodzice. Ponieważ tak niewielu ludzi tego doświadczyło” - zauważył w rozmowie z magazynem Ross Duffer, producent serialu.
(PAP Life)
gn/