W hali widowiskowo-sportowej Radomskiego Centrum Sportu odbyła się w sobotę "Konwencja Przyszłości" Platformy Obywatelskiej. Według organizatorów, było prawie 6 tys. ludzi. Podium, z którego przemawiali politycy PO ustawione było na środku sali, niczym ring bokserski. Było to zarazem nawiązanie do pierwszej konwencji PO w 2001 roku, gdy ówcześni liderzy PO Donald Tusk, Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński stali właśnie na podobnej "platformie".
Jako pierwszy głos zabrał przewodniczący Platformy Donald Tusk, który przemawiał ponad 40 minut. "To nie jest przypadek, że właśnie w tym miejscu, właśnie wy, a nie kto inny, pokazujecie Polsce, gdzie jest siła, gdzie jest dobra wola, gdzie jest nadzieja na zmianę" - powiedział Tusk do zgromadzonych.
W swoim wystąpieniu nawiązywał do rocznego, ponownego kierowania Platformą. Podkreślił, że przez ostatnie miesiące odwiedził blisko 100 miejscowości. "Spotykałem na tej drodze ludzi, którzy podobnie jak wy, podobnie jak dzisiaj już właściwie prawie cała Polska, są bardzo przejęci tym, co dzieje się w naszej ojczyźnie. Bywają nawet czasami załamani tymi doświadczeniami, które na nich spadają, a równocześnie mają w sobie nadzieję i wiarę w to, że tę sytuację można zmienić" - mówił.
Tusk dodał, że zaprosił na konwencję gospodarzy jego niektórych spotkań. "To nie są ludzie zaangażowani w działalność polityczną. To byli ci, którzy chcieli ze mną rozmawiać, chociaż, jak wiecie być może, to nie zawsze jest łatwe" - zaznaczył. "Żyjemy dzisiaj w kraju, w którym trzeba mieć odwagę osobistą, żeby porozmawiać publicznie z liderem opozycji" - powiedział.
Mówił, że dzięki rozmowom z rolnikami zrozumiał, dlaczego "polska wieś odwraca się dzisiaj od rządzących, dlaczego polscy rolnicy czują się dzisiaj oszukani przez rządzących". "Bo zostali oszukani" - stwierdził. "Co znaczy kalkulować i planować opłacalną produkcję w sytuacji, w której nawozy sztuczne podrożały w przeciągu roku o 700-800 proc., nie wspominając o paliwie" - dodał.
Tusk o rolnikach, policjantach i nauczycielach
Lider PO mówił także o funkcjonariuszach policji. Stwierdził, że "polskie policjantki i polscy policjanci idą do służby - prawie wszyscy bez wyjątku - po to, żeby bronić Polaków i ścigać bandytów, nie, żeby bronić władzy przed obywatelami".
Opisał swoje spotkanie na ulicy Wiejskiej z policjantami, którzy zanim się do niego zwrócili, dokładnie rozejrzeli się wokół siebie. "Mówią mi: panie premierze, może by pan zrobił z tym wreszcie porządek, bo my chcieliśmy być w policji po to, żeby ścigać bandytów, a nie godzinami, dniami i tygodniami stać pod Sejmem albo na Nowogrodzkiej" - mówił Tusk. Ocenił, że "policjanci są w dużej mierze też ofiarami tego systemu, który PiS zbudował w Polsce - oni naprawdę chcą nam pomagać, a nie przeszkadzać".
Tusk zwrócił także uwagę na sytuację nauczycieli. "Mamy dzisiaj w polskiej szkole coraz starsze i starszych nauczycieli - z oczywistych względów. Przecież ten zawód, który powinien być jednym z najbardziej atrakcyjnych - bo wszyscy szanujemy i kochamy swoich nauczycieli i swoje nauczycielki - stał się zawodem najbardziej chyba upokarzającym. Nauczycielom i nauczycielkom ta władza w tym samym tygodniu, kiedy dała sobie - ministrom, prezydentowi, premierowi - podwyżki od 40 do 60 proc. - w tym samym czasie powiedziała polskim nauczycielom i nauczycielkom, że mogą dostać 4 proc. podwyżki przy inflacji 16 proc." - mówił. "My tego upokorzenia, tego plucia w twarz ludziom nigdy nie zapomnimy" - oświadczył lider PO.
Podawszy przykłady przedsiębiorców prowadzących małe firmy – właścicieli bistro i piekarza - stwierdził, że "widać bardzo wyraźnie, że sytuacja w całej polskiej gospodarce zaczyna być krytyczna".
"Sytuacja w całej polskiej gospodarce zaczyna być krytyczna"
Przytoczył prognozy, według których jedna trzecia lokali gastronomicznych w Polsce może nie przetrwać do końca roku. Powołał się na badanie IBRiS, wykazujące, że blisko 35 proc, rodzin zrezygnowało z planowanego urlopu; jedna trzecia rodzin musiała ograniczyć wydatki na żywność, podobny odsetek zrezygnował z zakupów urządzeń AGD i RTV. Według Tuska "widać bardzo wyraźnie, że sytuacja w całej polskiej gospodarce zaczyna być krytyczna".
"Istota dobrego rządu to jest zdolność zapewnienia ludziom chleba dobrego i taniego i wody zimnej i ciepłej w kranie" - powiedział Tusk. Tymczasem jeśli PiS będzie dalej rządził, to - tu powołał się na ekspertów - bochenek chleba będzie w końcu roku kosztował 10 zł, albo nawet 30 zł.
"Co takiego się stało, że oni przez siedem lat z Polski, naprawdę kwitnącego kraju, dumy Europy, zrobili kraj, gdzie problemem staje się woda i chleb?" - pytał.
"Co stanowi prawdziwe źródła tej pisowskiej drożyzny, tej inflacji, która w Polsce jest już rekordowa w Europie? Dlaczego u nas musi być najdrożej? Powodem tej pisowskiej drożyzny jest chciwość i głupota" – mówił Tusk.
Przekonywał, że jednym z największych impulsów proinflacyjnych jest "legion działaczy PiS-owskich, którzy zalęgli się w spółkach skarbu państwa i doją państwo bez opamiętania". "Skończy się PiS, skończy się drożyzna" - powiedział.
Zarzucił prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu brak kompetencji i nieumiejętność przewidywania, przypominając jego wypowiedzi sprzed niespełna dwóch lat, o deflacji jako zagrożeniu i "rzekomej groźbie wybuchu inflacji".
Przypomniał, że w listopadzie ub.r. szef banku centralnego zapowiadał spadek inflacji, a powiedział to "niemal tego samego dnia, kiedy premier Morawiecki wydał miliony złotych na obligacje, które miały ochronić jego prywatne oszczędności przed inflacją".
"Zakładał, że inflacja będzie gigantyczna, ale nie powiedział tego Polakom. Po cichu, w tajemnicy przed obywatelami rządzący zapewnili sobie grube pieniądze" – mówił przewodniczący PO. "Złodzieje!" – skandowali zebrani.
"Jeśli PO wygra wybory, wyprowadzi Glapińskiego z NBP"
Lider Platformy Obywatelskiej zapowiedział też, że jeśli PO wygra wybory, "wyprowadzi Glapińskiego z NBP". "Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi. Adam Glapiński jest też nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy" - przekonywał Lider Platformy.
Przypomniał, że na przeszkody prawne związane z ponownym wyborem Glapińskiego na drugą kadencję w Narodowym Banku Polskim wskazywali eksperci Kancelarii Prezydenta. "Wystarczyłaby dużo mniejsza wątpliwość, aby wyprowadzić gościa z NBP. I ja to zrobię, ja to wam gwarantuję" - zapewnił Tusk. Zgodnie z ustawą o Narodowym Banku Polskim, nie można zasiadać w zarządzie NBP więcej niż dwie kadencje. Przed wyborem Adama Glapińskiego na drugą kadencję szefa NBP podnoszono, że wypełnił już on swoje dwie kadencje we władzach Banku, ponieważ w 2016 roku przez kilka miesięcy zasiadał już w NBP.
Podczas wystąpienia podziękował wszystkim, którzy zaangażowali się m.in. w Komitet Obrony Demokracji, wychodzili na ulice. "Dzięki wam przetrwała wiara w to, że warto zakładać własne komitety i pogonić arogancką władzę, organizując się i organizując wszystkich ludzi dobrej woli" - wskazał.
Przypomniał hasło Jacka Kuronia: nie palcie komitetów, zakładajcie własne, nawiązujące do spalenia gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Radomiu w czerwcu 1976.
Dzisiejsza Polska jak Radom z 1976 r.
Zaznaczył zarazem, że właśnie w Radomiu może powiedzieć, iż jak porównuje obraz Radomia z roku 1976 i dzisiejszą Polskę, to "ten obraz jest tak podobny, że może to doprowadzić do rozpaczy".
Przekonywał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński to "przedstawiciel władzy, który szydzi, upokarza, pogardza ludźmi, w tym często dziećmi, potrzebującymi szczególnej czułości". Wskazywał na "rechot Kaczyńskiego, to szyderstwo Kaczyńskiego i ludzi władzy nad niepełnosprawnymi". "Pamiętacie tę konferencję prasową na ulicy, ponieważ nie wpuszczono niepełnosprawnych do Sejmu? PiS im powiedział: won! Sejm jest dla nas, a wy się możecie organizować na ulicy" - zwrócił się do uczestników konwencji.
"My jesteśmy też tutaj po to, żeby władza nie pogardzała nigdy więcej, nie pogardzała ludźmi słabszymi" - stwierdził.
Zarazem powiedział: "przyjdzie taki moment, że na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie".
Odnosząc się do praw najsłabszych, "tych, którzy potrzebują pomocy, a przynajmniej zrozumienia i szacunku" powiedział: "jest zero tolerancji i zero litości dla tych, którzy szukają tu jakichś zgniłych kompromisów". Zapowiedział, że programem PO będzie m.in. "zerwanie z hipokryzją, z tym zakłamaniem, np. z tą komisją, która bada sprawy pedofilii".
"Jak tylko przejmiemy władzę, jak tylko wygramy wybory (…) nie będzie tak, że czy to jest polityk, marszałek Sejmu, biskup, minister, wysoki urzędnik… Nie będzie tak, że w sprawach krzywdy dzieci, pedofilii, przemocy wobec dzieci, że będą jakieś święte nietykalne krowy" - mówił.
"Oni już nie będą świętymi, nietykalnymi krowami. Święte i nietykalne są tylko dzieci w Polsce" - zaznaczył.
Lider Platformy Obywatelskiej przypomniał też, że jest ojcem i dziadkiem. "I zwracam się do ojców i dziadków: jeśli macie tak, jak ja, córkę, wnuczkę, to nie możecie na miłość Boga głosować na PiS" - podkreślił Tusk. "Oni naprawdę zgotowali piekło kobietom i oni zgotują piekło waszym córkom, i waszym wnuczkom" - dodał.
Przekonywał, że jest adresatem wielu próśb czy alarmów na temat tego, co się dzieje w polskich domach ponieważ obecna ekipa rządząca nie ma pojęcia o życiu. "Przepraszam, że będę brutalny, ale czy panowie: Kaczyński, Rydzyk, Jędraszewski, co oni wiedzą, na miłość Boga, o macierzyństwie, o ojcostwie, rodzinie, seksie, łóżku? - pytał Tusk, na co sala zareagowała entuzjastycznie, gromkimi brawami.
Zaapelował do ojców i dziadków, aby "pogadali" ze swoimi córkami i wnuczkami. "Naprawdę, one wam wszystko powiedzą, kawa na ławę" - zachęcał. "I mówię to także jako chrześcijanin. Ludzie, jeśli ktoś wierzy w Boga, czuje się chrześcijaninem, to on może głosować na partię, która ma Mejzę, Kurskiego… O czym my w ogóle rozmawiamy?" - dziwił się szef Platformy.
"Słuchajcie, czy można głosować na kłamstwo, złodziejstwo, pogardę, nienawiść?" - pytał. "Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS, to jest proste jak drut" - dodał. (PAP)
Autorzy: Piotr Śmiłowicz, Marta Rawicz
kw/