Czeka nas gospodarczy armagedon? Były doradca Białego Domu nie ma wątpliwości: to nie będzie łagodna i krótka recesja

2022-07-04 12:18 aktualizacja: 2022-07-05, 08:30
Dolary, Fot. PAP/INSADCO photography/Retna UK
Dolary, Fot. PAP/INSADCO photography/Retna UK
Nouriel Roubini, słynny amerykański ekonomista i były doradca Białego Domu w administracji Clintona, który przewidział kryzys 2008 r. twierdzi, że świat już wkrótce będzie się musiał zmierzyć z największym kryzysem od pokoleń - mieszanką tego, co wydarzyło się w latach 70 - największego kryzysu paliwowego oraz kryzysu finansowego sprzed 14 lat. Ekspert prognozuje bankructwa gospodarstw domowych, firm, instytucji finansowych i niewypłacalność rządów.

W artykule opublikowanym na stronie Project Syndicate Roubini ocenia, że rekordowa inflacja nie jest przejściowa. Według Roubiniego istnieje wiele powodów do obaw, że wielkie gospodarki, takie jak Stany Zjednoczone, zmierzają w kierunku recesji, której towarzyszą kaskadowe zawirowania finansowe. W grę wchodzą teraz niektóre z najgorszych elementów krachu z lat 70. (m.in. największy kryzys paliwowy XX wieku - przyp. red.) i 2008 r. (Roubini już w 2006 r. ostrzegał przed załamaniem na rynku nieruchomości w USA i globalną recesją - przyp. red.).

Amerykański ekonomista stawia pytanie: czy wzrost inflacji był napędzany bardziej nadmiernym zagregowanym popytem (luźna polityka monetarna, kredytowa i fiskalna), czy też stagflacyjnymi negatywnymi wstrząsami zagregowanej podaży (w tym początkowymi blokadami COVID-19, wąskimi gardłami w łańcuchu dostaw, zmniejszoną podażą pracy, wpływem wojny na Ukrainie na ceny surowców oraz chińską polityką „zero COVID”.

"Podczas gdy zarówno czynniki popytowe, jak i podażowe były ze sobą powiązane, obecnie powszechnie uznaje się, że czynniki podażowe odgrywają coraz bardziej decydującą rolę. Ma to znaczenie, ponieważ inflacja napędzana podażą jest stagflacyjna, a tym samym zwiększa ryzyko twardego lądowania (wzrostu bezrobocia i potencjalnie recesji) w przypadku zaostrzenia polityki pieniężnej" - napisał Roubini.

W ocenie ekonomisty, czeka nas twarde lądowanie. A ci, co twierdzą, że nadchodząca recesja będzie łagodna i krótkotrwała są naiwni. 

"Istnieje wiele powodów, by sądzić, że następna recesja będzie naznaczona poważnym stagflacyjnym kryzysem zadłużenia. Jako udział w światowym PKB, poziomy długu prywatnego i publicznego są dziś znacznie wyższe niż w przeszłości, wzrastając z 200% w 1999 r. do 350% obecnie (ze szczególnie gwałtownym wzrostem od początku pandemii)" - napisał Roubini. I dodaje, że w tych warunkach szybka normalizacja polityki pieniężnej i rosnące stopy procentowe doprowadzą gospodarstwa domowe, firmy, instytucje finansowe i rządy do bankructwa i niewypłacalności.

Następny kryzys nie będzie taki jak jego poprzednicy. W latach siedemdziesiątych mieliśmy stagflację, ale nie mieliśmy wielkich kryzysów zadłużenia, ponieważ poziom zadłużenia był niski. Po 2008 roku mieliśmy kryzys zadłużenia, po którym nastąpiła niska inflacja lub deflacja, ponieważ kryzys kredytowy wywołał negatywny szok popytowy. Dziś mamy do czynienia ze wstrząsami podażowymi w kontekście znacznie wyższego poziomu zadłużenia, co oznacza, że ​​zmierzamy w kierunku połączenia stagflacji z lat 70. i kryzysów zadłużenia z 2008 r. – czyli stagflati. (PAP)

kw/