W dwóch poprzednich turniejach Ligi Narodów w Ottawie i Sofii polscy siatkarze ponieśli tylko jedną porażkę w ośmiu spotkaniach, ale na inaugurację imprezy w Gdańsku ulegli we wtorek wieczorem Iranowi 2:3.
„Nie tylko w zagrywce, ale także w kilku innych elementach rywale prezentowali się lepiej od nas. Grali też na bardzo dużym ryzyku. Czasami udawało nam się odrzucić ich od siatki, ale pomimo tego potrafili z kilkunastu metrów dostarczyć piłkę do ataku, która następnie przechodziła przez blok, a my nie byliśmy jej w stanie obronić” – skomentował Janusz.
"W wielu momentach drużynie zwyczajnie brakowało cierpliwości"
„Kiedy traciliśmy przewagę, a następnie Iran nam +odjeżdżał+, pojawiło się trochę nerwowości, próbowaliśmy również trochę więcej zaryzykować. Byliśmy też zirytowani, że rywale grają świetnie i wszystko im wychodzi, bo czego się nie dotknęli, to zamieniali na punkt. To dla na cenna lekcja, aby w takich momentach starać się zachować spokój i skupić na następnej akcji, bo wiemy, że mamy sporo jakości. Tego właśnie zabrakło, ale jesteśmy także nową drużyną. Mamy co prawda za sobą kilka meczów, jednak nadal się siebie uczymy” – podkreślił.
W środę Polacy mają wolne, a w kolejnych spotkaniach zmierzą się w czwartek z Chinami, w sobotę z Holandią, a w niedzielę, na zakończenie gdańskiego turnieju, ich rywalem będą Słoweńcy. Te mecze rozpoczną się o godz. 20.
„W spotkaniu z Iranem była pełna hala i świetna atmosfera. Chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony, ale nie udało się. To boli, jednak mamy jeszcze trzy mecze, żeby zmazać to złe wrażenie” - podsumował. (PAP)