Akcja spektaklu toczy się na dworze cesarskim Józefa II w Wiedniu pod koniec XVIII w., gdy z Salzburga przybywa 26-letni Wolfgang Amadeusz Mozart uważany w całej Europie -za wielki talent kompozytorski. Komponuje symfonie od piątego roku życia, koncerty od czwartego, a w wieku czternastu lat tworzy już operę.
Pytana, czy przygotowując "Amadeusza" w Teatrze Dramatycznym odwoływała się do słynnego filmu Milosza Formana z 1984 r., Anna Wieczur powiedziała: "nie, nie jest to możliwe, ponieważ jest to realizacja teatralna".
"Natomiast ten film zrobił na mnie wielkie wrażenie, kiedy obejrzałam go wiele, wiele lat temu. Byłam wtedy w szkole podstawowej i nie sposób zapomnieć tamtych emocji, a w zasadzie wstrząsu, jakiego doświadczyłam" - powiedziała. Dodała, że od tamtego czasu nie oglądała filmu Formana powtórnie, ale wiele obrazów utkwiło w jej pamięci. "To po prostu wspaniały film" - oceniła. "Jednak realizacja sztuki Shaffera w teatrze wymagało podejścia na świeżo, zobaczenia tego innym okiem i użycia innych środków" - zaznaczyła.
"Kostiumy, rekwizyty i sceneria są stylizowane na epokę oświecenia, bo to oddaje pewnego ducha, atmosferę tej atrakcyjnej epoki" - mówiła. "Pozwala to aktorom być, zakorzenić się w kostiumie, w sugerowanej projekcjami np. architektury wiedeńskiego pałacu lub wnętrza teatru przestrzeni scenicznej" - wyjaśniła reżyser, dodając, że "w jakiejś cząstce oddaje to nasze wyobrażenia o tamtych czasach". Zwróciła uwagę, że kostium i rekwizyty "determinują opowieść poprzez grę aktorów". "W kostiumie przecież grają tak, by przestrzegać etykiety i utrzymywać lub łamać pewne konwencje, jak robi to Mozart" - podkreśliła.
Anna Wieczur: Mozart w tym spektaklu jest kimś nieokiełznanym, kimś, kto tak naprawdę napędza ten świat i ciągnie go do przodu
"Mozart w tym spektaklu jest pulsującym, wspaniałym życiem. Jest wiosną, jest latem, które się obudziło i tętni pięknem; jest tym, co daje świeżość, co przynosi nowe reguły - co jest odkrywcze. Jest kimś nieokiełznanym, kimś, kto tak naprawdę napędza ten świat i ciągnie go do przodu" - mówiła Anna Wieczur.
Reżyser przyznała, że w spektaklu mocniej niż w sztuce i filmie zaakcentowała, że to Antonio Salieri był tym, który przyczynił się do śmierci Mozarta. "W opisach ulepszania przez lata tego dramatu przez samego Shaffera jest ten wątek poruszony: czy rzeczywiście wskazywać widzom Salieriego jako winnego śmierci Mozarta, czy zostawić to w domyśle lub zupełnie zmylić trop" - przypomniała. "Przygotowując się do realizacji tego przedstawienia poczułam i utwierdziłam się w tym, że jeżeli już mamy na scenie spotkanie tych dwóch kompozytorów, a w tle jest wojna na śmierć i życie Salieriego z Bogiem, skoro to nie on został obdarzony takim geniuszem - to trzeba być konsekwentnym" - wyjaśniła.
Zaznaczyła, że "przy takich założeniach potencjał tego konfliktu pomiędzy kompozytorami jest bardzo wielki i wręcz tragiczny". "Dlatego zdecydowałam się na taką interpretację relacji pomiędzy Salierim i Mozartem" - powiedziała reżyser.
"Kiedy kilka lat temu pojawiła się propozycja ze strony dyrektora Tadeusza Słobodzianka, aby zrealizować +Amadeusza+ pomyślałam sobie, że jeśli miałabym zrobić spektakl o muzyce, gdzie głównym bohaterem jest Mozart i jego muzyka, to nie mogę pominąć tak oczywistego faktu, jak to, że muzyki doświadczamy w sposób najpełniejszy, słuchając jej na żywo" - mówiła. "Ta początkowa myśl była nieśmiała i niewinna, ale dziś już wiem, że spowodowała, iż ten spektakl jest ogromnym przedsięwzięciem finansowym, ludzkim, organizacyjnym" - oceniła.
Anna Wieczur podkreśliła, że dyrektor Słobodzianek zrozumiał i docenił taką koncepcję przedstawienia i dlatego "postanowiła konsekwentnie, w takim muzycznym kształcie je zrealizować". "Jeśli robi się spektakl o muzyce - nie można jej zignorować. Nie można jej traktować jako podkład, dodatek. To byłoby zabójcze dla tej opowieści" - powiedziała.
Widzowie usłyszą wykonane na żywo 32 fragmenty muzyki Mozarta
Reżyser poinformowała, że w przedstawieniu widzowie usłyszą wykonane na żywo 32 fragmenty muzyki Mozarta. "Będzie to muzyka z różnych okresów życia Mozarta, o różnym charakterze - od utworów lirycznych, przez pewne rozbuchanie. Zaprezentujemy cały przekrój jego wrażliwości muzycznej - cały kalejdoskop utworów" - wyjaśniła.
"Specjalnie do tego spektaklu dyrygent Jacek Laszczkowski zaproponował, by stworzyć specjalną orkiestrę. To wzruszające, że mamy już tę 46-osobową orkiestrę wyłonioną z bardzo wielu muzyków z całej Polski" - mówiła. "Do muzyków doszło też 16 młodych solistów - śpiewaków operowych, którzy na żywo uczestniczą w spektaklu" - powiedziała reżyser.
Kreujący tytułową rolę Marcin Hycnar zwrócił uwagę, że "Mozart w sztuce Petera Shaffera jest mieszanką dezynwoltury, arogancji, geniuszu, talentu, powagi". "To bohater nieoczywisty. Przede wszystkim duże dziecko, a jak to bywa z dziećmi - jest bardzo impulsywny i w zależności od okoliczności i wydarzeń reaguje ekstremalnie" - wyjaśnił.
"Bywa na tych dworach, jest oklaskiwany, jest ulubieńcem publiczności, a z drugiej strony jest taką +małpką do pokazywania+ wożoną przez ojca. I to jego życie ma różne kolory, a kończy się zupełnie nie jak geniusza przystało" - mówił. "Kończy z potwornymi długami, opuszczony, osamotniony, tylko z ukochaną żoną u boku - a Wiedeń, nie wiedzieć, czemu, przestał go uwielbiać" - przypomniał aktor.
Hycnar przyznał, że "to jest rola prezent". "W moim poczuciu jest to rola, której się nie odmawia bez ważnego powodu. A ponieważ okoliczności sprzyjały, bym się na zaproszenie Anny Wieczur znalazł w obsadzie tego spektaklu - to nie wahałem się ani chwili" - powiedział.
Hycnar zwrócił uwagę, że w sztuce Shaffera zawarta jest wyraźna sugestia, że "Salieri przyczynił się albo wprost, albo pociągając za sznurki do śmierci Mozarta". "Ta ostatnia, przedśmiertna konfrontacja Mozarta z Salierim zasiewa w umyśle Wolfganga Amadeusza ziarno, kiełkujące przypuszczeniem, że to jednak jego +przyjaciel+ jest odpowiedzialny za upadek Mozarta" - powiedział PAP Marcin Hycnar.
Aktor zwrócił uwagę, że "w sztuce Shaffera ta zazdrość Salieriego nie jest tylko zazdrością międzyludzką". "Jest rodzajem wadzenia się Salieriego z Bogiem o to, dlaczego talentem obdarzył tego rozwydrzonego gnojka, nieznośnego fircyka, któremu lekką ręką przychodzi wszystko. A on choćby się starał, spalał, godzinami siedział i ćwiczył - nie będzie w stanie nigdy doskoczyć do poziomu Mozarta" - powiedział. "Właściwie to tworzy się taki trójkąt. Salieri owszem zazdrości Mozartowi, ale wypełnia go głównie poczucie zawodu i opuszczenia przez Boga, który mu nie pozwolił być geniuszem" - wyjaśnił Marcin Hycnar.
"Trwa wiek światła i rozumu, czyli oświecenie. Antonio Salieri jest u szczytu kariery jako kompozytor na dworze Habsburgów. +Największy muzyk w mieście muzyków+ - mówi o sobie. Umie korzystać z przywilejów sławy i ma idealne warunki do tworzenia" - napisano w zapowiedzi, dodając, że wtedy w Wiedniu zjawia się 26-letni Mozart. To przełomowy moment w życiu obu kompozytorów. Mozart, wiecznie poszukujący płatnego zajęcia, na dworze cesarza tworzy swoje najwspanialsze dzieła: "Wesele Figara", "Don Giovanniego", "Czarodziejski flet" i "Requiem". "Salieri nie może pojąć, dlaczego ten bezpruderyjny błazen otrzymał od Boga tak wyjątkowy dar, który czyni go nieśmiertelnym, a Salierego ledwie poprawnym" - napisano o akcji spektaklu.
Przekładu sztuki Petera Shaffera dokonał Maciej Stroiński. Reżyseria - Anna Wieczur. Dyrygent, kierownictwo muzyczne - Jacek Laszczkowski. Scenografię zaprojektował Maks Mac, a kostiumy - Martyna Kander. Za reżyserię światła odpowiada Paulina Góral, a za projekcje - Stanisław Zaleski. Ruch sceniczny opracowała Anna Iberszer.
Występują: Adam Ferency (Salieri), gościnnie Marcin Hycnar (Mozart), gościnnie Barbara Garstka (Konstancja), Modest Ruciński (Cesarz), Karol Wróblewski (Von Strack), Maciej Wyczański (Rosenberg), gościnnie Zbigniew Dziduch (Van Swieten), Łukasz Lewandowski, Sławomir Grzymkowski (Venticelli), Agata Różycka (Teresa Salieri), gościnnie Marta Huptas / gościnnie Justyna Bujak (Katherina), Konrad Szymański (Kucharz, Służący), Kamil Szklany (Lokaj, Służący) i Henryk Niebudek (Kappelmeister Bonno). W spektaklu biorą udział orkiestra i śpiewacy soliści.
Premiera - 8 lipca o godz. 19 na Scenie im. Gustawa Holoubka Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy. Kolejne przedstawienia - 9-10 oraz 29-31 lipca.
autor: Grzegorz Janikowski
mar/