Ustępujący premier zadeklarował na szczycie NATO pod koniec czerwca dalsze 1,2 mld dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy. Tym samym łączna brytyjska pomoc wojskowa od wybuchu wojny wzrosła do 2,8 mld dolarów - przypomina niemiecka gazeta.
Johnson wielokrotnie mówił, że kontrofensywa Ukraińców zasługuje na pełne wsparcie Zachodu - podkreśla.
Nawet krytycy wyrazili uznanie dla Johnsona "za zdecydowane i wczesne wsparcie dla Ukrainy". "Jeszcze w styczniu, przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji, Wielka Brytania zaczęła dostarczać (Ukrainie) broń przeciwpancerną. Johnson rzeczywiście dodał otuchy mieszkańcom Ukrainy" - zauważa portal. Gdy w kwietniu - zaledwie kilka dni po wycofaniu się rosyjskich wojsk z przedmieść Kijowa - przeszedł ulicami ukraińskiej stolicy wraz z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i jowialnie gawędził z przechodniami, zdobył serca Ukraińców.
Ukraińcy czule nazwali go "Johnsoniuk", do nazwiska brytyjskiego polityka dodając typową na Ukrainie końcówkę. "W obwodzie dniepropietrowskim dwie ulice zostały nazwane imieniem Johnsona. Przedsiębiorcza piekarnia w Kijowie stworzyła wysokokaloryczny croissant z bezą i polewą z lodów waniliowych, który uderzająco przypominał fryzurę Borisa Johnsona i stał się natychmiastowym bestsellerem" - wylicza "Spiegel".
Podczas drugiej wizyty Johnsona w Kijowie, w połowie czerwca, "przywitał go wiwatujący tłum. Brytyjczyk ponownie nie przyszedł z pustymi rękami. Rozmawiał o dostarczeniu na Ukrainę ciężkiej broni i systemów obrony powietrznej oraz o gwarancjach bezpieczeństwa, jakie może dać Wielka Brytania. Gość zapowiedział również program szkolenia wojskowego" - przypomina gazeta.
Jak dodaje, brytyjski premier wówczas "przywitał oddział ukraińskich żołnierzy słowami 'Dobry den, wszyscy! Jestem Boris Johnson z Londynu', a cytat został wkrótce potem wydrukowany na koszulkach i został uwieczniony w słowach piosenki. Zaledwie kilka dni temu mer Odessy ogłosił, że zamierza uczynić Johnsona honorowym obywatelem miasta".
"Nie dziwi więc, że wielu Ukraińców żałuje teraz rezygnacji Johnsona i bardzo obawia się, że brytyjskie wsparcie może osłabnąć, gdy do władzy dojedzie nowy rząd. W mediach społecznościowych w czwartek pojawiły się jednak przede wszystkim niezliczone wyrazy wdzięczności" - pisze "Spiegel".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
mmi/