Prof. Kozak: gorączki nie ma już 80 proc. osób chorujących na grypę

2018-03-23 09:34 aktualizacja: 2018-09-26, 17:48
Szczecin, 23.02.2018. Informacja o ograniczeniu odwiedzin na oddziale dziecięcym w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie, 23 bm. W szpitalu przebywa obecnie 50 pacjentów z wirusem grypy. Wciąż przybywa chorych z tym rozpoznaniem.  Archiwum fot. PAP/Marcin Bielecki
Szczecin, 23.02.2018. Informacja o ograniczeniu odwiedzin na oddziale dziecięcym w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie, 23 bm. W szpitalu przebywa obecnie 50 pacjentów z wirusem grypy. Wciąż przybywa chorych z tym rozpoznaniem. Archiwum fot. PAP/Marcin Bielecki
Gorączka nie występuje obecnie już u ok. 80 proc. chorujących na grypę - powiedział PAP prof. Wiesław Kozak z UMK w Toruniu, zajmujący się badaniem gorączki już od kilkudziesięciu lat. Dodał, że powstrzymując wysoką temperaturę znacząco wydłużamy czas groźnej infekcji wirusowej.

"Gorączka nie występuje obecnie już u ok. 80 procent chorujących na grypę. Szczególnie dotyczy to starszych pacjentów, bo u dzieci do 10. roku życia jest ona (…) obserwowana i wysoka. Jeżeli blokujemy jej wystąpienie, to w ten sposób pozwalamy wirusowi rozwinąć się w naszych komórkach i rozszerzyć infekcję" - zaznaczył ekspert.

Jego zdaniem blokowanie gorączki i zażywanie leków aspirynopodobnych przy infekcjach wirusowych jest bezsensowne.

"To nieracjonalne działanie z naszej strony. Oczywiście - blokujemy w ten sposób wszystkie elementy fazy ostrej - ból mięśni, spadek libido pacjenta, ale infekcja przebiega, rozszerza się. Bez przyblokowania syntezy cząsteczek wirusa, które (zablokowanie – PAP) powoduje wysoka temperatura, w naszych komórkach infekcja będzie bez przerwy się rozwijać" - dodał naukowiec.

Prof. Kozak wskazał, że w przypadku grypy należy wręcz przyjąć gorączkę jako sprzymierzeńca w zdrowieniu.

"Jest to nasza własna reakcja na zakażenie infekcją wirusową. Tak jest w przypadku wielu innych wirusów, np. ospy. Wirus ten również wywołuje gorączkę, ale pacjenci oczywiście od razu ją zbijają i wówczas ta infekcja trwa i trwa, ciągnie się dużo dłużej niż w przypadku, gdybyśmy gorączki nie zbijali" - dodał naukowiec.

Ekspert przypomniał, że przedłużająca się infekcja wywołana grypą może mieć bardzo poważne następstwa - m.in. może przerodzić się w autoimmunoagresję np. nerek czy osłabienie mięśni sercowych.

"Po prostu, gdy blokujemy gorączkę, wirus rozmnaża się bez kontroli, bez pierwszej reakcji na powstawanie infekcji. Zawsze lepiej zmierzyć się z tą gorączką - wyleżeć ją, wypocić, niż reagować farmakologicznie" - wspomniał prof. Kozak.

W jego ocenie Polacy zdecydowanie nadużywają środków przeciwgorączkowych i przeciwbólowych - nie poprawiają tym samym stanu swojego zdrowia, tylko je degradują. (PAP)

autor: Tomasz Więcławski

twi/ gma/