"Przekazałem im przede wszystkim to, że są mile widziani w Polsce i bardzo ich tutaj oczekiwaliśmy; są za to bardzo wdzięczni" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami konsul generalny Ukrainy w Krakowie Wiaczesław Wojnarowski.
W pociągu, którym poszkodowani przyjechali z Przemyśla, było 29 osób - 15 rannych zostało na krakowskim dworcu (pozostali pojechali dalej, do Katowic), gdzie czekały już na nich karetki pogotowia, które odwiozły ich do szpitali w mieście i regionie.
Żołnierze są w różnym stanie, niektórzy w ciężkim, a ich obrażenia to urazy typowo wojenne
Ruch na peronie nr pięć, gdzie zatrzymał się pociąg, został całkowicie wyłączony z ruchu, a nad bezpieczeństwem rannych czuwały tam służby. Żołnierze są w różnym stanie, niektórzy w ciężkim, a ich obrażenia to urazy typowo wojenne, powstałe na skutek postrzałów, wybuchów bomb, min i pocisków. Ich stan jest jednak stabilny, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Walczący są w wieku od 19 do 45 lat; do Krakowa przyjechali ze swoimi bliskimi, którzy również otrzymali odpowiednią pomoc.
"Dla mnie wzruszające jest to, że mając nawet tak ciężkie obrażenia i męczącą drogę za sobą (...), uśmiechają się, dziękują, a każdy z nich jest bardzo wdzięczny za tę ważną pomoc" - podkreślił konsul Wojnarowski. Zwrócił przy tym uwagę, że lekarze w Ukrainie - mimo zagrożenia - działają, często padając celem najeźdźcy, a szpitale, w których pracują, są ostrzeliwane. "To barbarzyństwo i ludobójstwo, które trwa teraz w Ukrainie, jest okropne. I normalny człowiek nie wierzy, że to dzieje się naprawdę" - wskazał.
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita zapowiedział, że takich transportów będzie więcej. Choć na razie nie wiadomo, czy będą przybywały one do Krakowa, to szpitale powiatowe i miejskie pozostają w gotowości, by móc przyjmować rannych. O tym, kto w jakiej placówce będzie leczony, zależało będzie od jego stanu zdrowia, konieczności dalszej rehabilitacji, czy podjęcia innego leczenia specjalistycznego.
Kmita podkreślił również, że całe przedsięwzięcie było możliwe dzięki właściwej współpracy dyrektorów szpitali, służb, policji, straży pożarnej, WOT-u, ratowników medycznych i kolejarzy. "Można powiedzieć, że zrealizowaliśmy w praktyce to, co było ćwiczone przez lata, czyli koordynację różnego rodzaju służb plus koordynację przekazania pacjentów" - ocenił.(PAP)
dsk/