Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji. Nowe informacje

2022-08-06 09:09 aktualizacja: 2022-08-06, 18:51
Fot. HRT1
Fot. HRT1
12 osób zginęło, a 32 zostały ranne, z których 19 jest w ciężkim stanie, w wyniku wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji Zagrzebia. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje. Chorwacka telewizja publiczna HRT podała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku było zaśnięcie kierowcy.

Podczas briefingu pod siedzibą MSZ wiceminister Przydacz poinformował, że autokarem, którym pielgrzymi jechali z Polski do Medziugorje (znanego ośrodka maryjnego w Bośni i Hercegowinie), podróżowały 44 osoby - w tym dwóch kierowców.

"Część poszkodowanych jest w stanie ciężkim" 

"Według informacji, które posiadł nasz konsul będący już tam na miejscu, 11 osób niestety zmarło na miejscu na skutek tego wypadku, dwunasta osoba zmarła po przewiezieniu już do szpitala" - przekazał. Poinformował, że "pozostałe 32 osoby znajdują się w kilku różnych, chorwackich szpitalach - w trzech różnych szpitalach w Zagrzebiu, w miejscowości Cakovec i w miejscowości Varażdin, gdzie miał miejsce wypadek".

"Niestety część poszkodowanych jest w stanie ciężkim" - powiedział Przydacz i dodał, że "są też takie osoby, które są w stanie komunikatywnym" i polska konsul rozmawiała z tymi osobami.

Pytany o osoby, które są w najlepszym stanie, powiedział, że w miarę możliwości zostaną jak najprędzej przetransportowane do Polski. "To wszystko będzie zależało od opinii lekarzy, w jaki stanie są ci poszkodowane" - zaznaczył Przydacz.

Poinformował, że "grupa pielgrzymów podróżowała w sposób zorganizowany przez jedną z organizacji mieszczących się w Warszawie - Biuro Brata Józefa". "Ta grupa podróżowała częściowo z Warszawy, częściowo z Częstochowy - to były punkty zborne, punkty zbioru pielgrzymów, natomiast pielgrzymi byli z różnych miejsc z Polski" - powiedział. Przekazał także, że organizator pielgrzymki nie był właścicielem autokaru.

Z kolei rzecznik MSZ Łukasz Jasina dodał, że "wśród pielgrzymów było trzech księży, sześć zakonnic. Reszta to głównie świeccy pielgrzymi z okolic Sokołowa, Konina i podradomskiej Jedlni, czyli głównie z obszaru województwa mazowieckiego". "Ale wszystkie te sprawy będziemy się starali w ciągu najbliższych kilku godzin zweryfikować" - podkreślił Jasina.

Na miejsce wypadku udaje się minister Adam Niedzielski 

"Na moje polecenie na miejsce wypadku udaje się minister zdrowia Adam Niedzielski, wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, a także medycy i psychologowie" - przekazał premier Mateusz Morawiecki. 

Premier Chorwacji Andrej Plenković poinformował na Twitterze, że rozmawiał z szefem polskiego rządu o "strasznym wypadku drogowym, do jakiego doszło w pobliżu miejscowości Brezniczki Hum". Plenković dodał, że w imieniu rządu chorwackiego złożył kondolencje bliskim ofiar i zapewnił, że do działań związanych z wypadkiem zaangażowano wszystkie chorwackie służby.

"Premier Chorwacji zapewnił mnie o pełnym wsparciu chorwackich służb medycznych" - dodał polski premier. 

Minister Adam Niedzielski podkreślił, że łączy się w bólu "z wszystkimi rodzinami ofiar tragicznego wypadku autobusu w Chorwacji". "Jesteśmy w kontakcie ze służbami chorwackimi. Wraz z dyrektorem LPR udajemy się pilnie na miejsce wypadku i do szpitali gdzie przebywają poszkodowani Polacy" - dodał.

"Niektórzy z rannych są operowani"

"W wypadku polskiego autobusu na północy Chorwacji w sobotę rano zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne, 19 z nich jest w ciężkim stanie, 13 jest lekko rannych - przekazał minister zdrowia Chorwacji Vili Berosz. Dodał, że niektórzy z rannych są operowani. 

"Do szpitala klinicznego Rebro przewieziono sześć ciężko rannych osób, z których jedna zmarła, a jedna przechodzi poważną operację. W stołecznym szpitalu traumatologicznym Sióstr Miłosierdzia leczonych jest kolejnych ośmiu rannych, czterech z nich ma poważne obrażenia, dwoje jest operowanych. W szpitalu klinicznym Dubrava przebywa sześć ciężko rannych ofiar wypadku, dwie z nich są operowane" - wyliczył szef resortu zdrowia, cytowany przez portal publicznej stacji HRT.

"Chciałbym przekazać kondolencje rodzinom ofiar "- powiedział Berosz przed szpitalem w mieście Varażdin, w którym wraz z polską konsul odwiedził rannych.

Chorwacki minister zapowiedział, że w sobotę zamierza odwiedzić wszystkie szpitale, w których leczeni są ranni w wypadku, a do jednej z klinik chce się udać wraz z polskim ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, który - według Berosza - ma ok. godz. 15 wylądować w Zagrzebiu - informuje strona dziennika "Veczernji List".

"Możliwe, że ktoś jest uwięziony pod autobusem"

Na miejsce zdarzenia przybyli przedstawiciele chorwackiego rządu, wicepremier i minister spraw wewnętrznych Davor Bożinović oraz wicepremier i minister ds. weteranów Tomo Medved.

Bożinović powiedział na konferencji prasowej powiedział, że "w polskim autobusie jechały 43 osoby, możliwe, że ktoś jest uwięziony pod autobusem, czekamy na pełną listę pasażerów".  "Informację o wypadku dostaliśmy od polskiego obywatela, który był w autobusie. Na miejsce pojechały wszystkie służby ratunkowe, 16 zespołów ratowniczych, strażacy, policja (...). Na tę chwilę mamy informację, że 11 osób zmarło (na miejscu wypadku - PAP). 32 osoby zostały przewiezione do szpitali i jedna z nich zmarła w szpitalu. Z przekazanych informacji wynika, że wielu pasażerów jest poważnie rannych" - powiedział Bożinović, cytowany przez portal dziennika "Vecernji List". Dodał, że pozostaje w kontakcie z władzami Chorwacji i Polski, w tym premierem Mateuszem Morawieckim.

Bożinović potwierdził podawane już wcześniej informacje, że autobus jechał spod Warszawy i wiózł pielgrzymów do Medjugorje. Dodał, że przyczyny wypadku są badane. Przekazał też, że "wśród osób zidentyfikowanych jako ofiary śmiertelne i ranni nie było dzieci".

Prezydent: rodzinom ofiar wypadku autokaru w Chorwacji składam wyrazy współczucia

"We współpracy z chorwackimi służbami ratowniczymi i władzami podejmujemy wszelkie możliwe działania, aby pomóc naszym rodakom; rodzinom ofiar wypadku autokaru w Chorwacji składam wyrazy współczucia" - podkreślił w sobotę prezydent Andrzej Duda.

Autobus wpadł do rowu

Do wypadku doszło na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Autobus jechał w kierunku Zagrzebia - przekazała agencja HINA.

Jak powiedział AFP rzecznik chorwackiej policji Marko Muric, do wypadku doszło około godziny 5.40. Autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie.

Według chorwackiej telewizji publicznej HRT, najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku polskiego autokaru było zaśnięcie kierowy.

Na miejscu trwa akcja ratunkowa, obecne są siły policyjne, jednostki ratownictwa medycznego i straż pożarna, a droga jest zamknięta na odcinku od Brezniczkiego Huma do Komina.

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina na antenie TVN24 potwierdził wcześniej, że "wszystkie ofiary to polscy obywatele". Przekazał także, że autokar miał numery rejestracyjne z Grodziska Mazowieckiego. Na miejscu zdarzenia jest polski konsul i wicekonsul. 

Jak powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz, który udaje się na miejsce wypadku, obecność na miejscu przedstawiciela MSZ jest potrzebna, aby wesprzeć działania konsularne, wdrożyć procedury, by osoby poszkodowane mogły być jak najszybciej przetransportowane do Polski. 

MI: autobus posiadał wszystkie wymagane prawem przeglądy 

Ministerstwo Infrastruktury przekazało, że autobus, który uległ wypadkowi w Chorwacji miał wymagane badania techniczne. 

Pojazd został wyprodukowany w 2011 r., był zarejestrowany w Polsce i posiadał wszystkie wymagane prawem przeglądy, badanie techniczne zostało wykonane w czerwcu br. i było ważne do 13 grudnia 2022 r. - podał resort.

Minister sprawiedliwości polecił wszcząć śledztwo ws. wypadku w Chorwacji

Prokuratura Okręgowa w Warszawie na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry  wszczęła śledztwo ws. wypadku polskiego autokaru w Chorwacji - poinformowała w sobotę prokuratura. Śledztwo dotyczy sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w następstwie której śmierć poniosło 12 osób.

Podkreślono, że chodzi o czyn z art. 173 par. 3 Kodeksu karnego.

Przepis ten przewiduję karę pozbawienia wolności od lat 2 do 12 dla sprawcy katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, której następstwem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób.

"W toku postępowania przygotowawczego podjęte zostaną czynności procesowe umożliwiające wszechstronne wyjaśnienie okoliczności zdarzenia, w szczególności zaś ustalenie przyczyny katastrofy" - czytamy w komunikacie rzeczniczki prasowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandry Skrzyniarz.

Ambasada RP uruchomiła infolinię dla rodzin ofiar wypadku 

Polskie MSZ poinformowało, że ambasada RP w Zagrzebiu uruchomiła infolinię + 385 148 99 414, pod którą członkowie rodzin ofiar wypadku autokaru w Chorwacji mogą uzyskać informacje. 

Medjugorje, dokąd zmierzali polscy pielgrzymi, to mała miejscowość od 1981 roku słynąca wśród wiernych jako miejsce domniemanych, powtarzających się objawień maryjnych, nieuznanych dotąd przez Watykan. Osada stała się dużym ośrodkiem pielgrzymkowym, rocznie przybywa tam około 2,5 miliona osób. 

Minister zdrowia Chorwacji Vili Berosz odwiedził w sobotę szpitale, do których trafili polscy pielgrzymi ranni w wypadku autokaru. Szef resortu zdrowia przybył do szpitali ogólnych w Varażdinie, gdzie przebywa 11 rannych oraz w Czakovcu, gdzie są dwie poszkodowane osoby - podała agencja Hina.

 Minister zdrowia Chorwacji odwiedził szpitale, do których trafili ranni polscy pielgrzymi

Minister poinformował, że ogółem 19 pacjentów z Polski znajduje się w stanie ciężkim, a 13 doznało lżejszych obrażeń.

"W szpitalu ogólnym w Varażdinie umieszczono 11 rannych, z których pięciu z ciężkimi obrażeniami trafiło na oddział intensywnej terapii" - powiedział Berosz.

"W Szpitalu Uniwersyteckim w Zagrzebiu znajduje się sześciu pacjentów. Jedna z przebywających tam kobiet przechodzi właśnie operację, która może potrwać naprawdę długo, gdyż kobieta doznała poważnych, zagrażających życiu obrażeń" - poinformował chorwacki minister.

"W Szpitalu Sióstr Miłosierdzia w Zagrzebiu przebywa z kolei ośmiu pacjentów, z których czterech jest w stanie ciężkim, a dwóch na sali operacyjnej. W Szpitalu Klinicznym Dubrava w Zagrzebiu umieszczono sześciu pacjentów: dwóch mężczyzn i cztery kobiety; wszyscy są w stanie ciężkim, trwają dwie operacje" - dodał Berosz.

Polityk zapewnił, że już rano "na nogi postawiono" system opieki zdrowotnej Chorwacji, który udziela poszkodowanym Polakom także wsparcia psychologicznego.

Berosz przekazał, że szpital w Varażdinie odwiedziła również konsul RP Dagmara Luković. "Ważne jest to, żeby ranni mogli usłyszeć swój ojczysty język, o co zadbaliśmy. Utworzono też specjalne centrum informacyjne dla wszystkich tych, którzy z Polski szukają informacji o poszkodowanych" - przypomniał chorwacki minister.

Podziękował on też chorwackim służbom za szybką reakcję i sprawnie udzielaną pomoc po wypadku.

MZ: minister Niedzielski rozmawiał przed wylotem z ministrem zdrowia Chorwacji

Przed wylotem do Chorwacji minister zdrowia Adam Niedzielski rozmawiał z ministrem zdrowia Chorwacji Villi Berosem na temat stanu zdrowia Polaków poszkodowanych w wypadku - poinformował resort zdrowia na Twitterze.

"Minister @a_niedzielski rozmawiał przed wylotem do Chorwacji z ministrem @ViliBeros na temat stanu zdrowia Polaków poszkodowanych w wypadku. @ViliBeros zapewnił, że są pod najlepszą opieką. Jednocześnie złożył kondolencje z powodu śmierci tak wielu osób z polskiej pielgrzymki" - głosi wpis MZ na Twitterze.

Polscy policjanci służący w Chorwacji przybyli na miejsce wypadku autokaru

Polscy policjanci są w szpitalu najbliższym miejsca wypadku, gdzie hospitalizowanych jest 12 osób - 5 to ciężej ranni, ale ze wszystkimi jest kontakt. Policjanci starają się wesprzeć psychicznie te osoby - powiedział PAP rzecznik prasowy policji Mariusz Ciarka.

Rzecznik prasowy komendanta głównego policji powiedział w sobotę PAP, że pracujący w Chorwacji polscy policjanci, którzy dotarli już do tego szpitala starają się uspokajać i rozmawiać z poszkodowanymi po traumatycznych przejściach.

Czytaj więcej: https://www.pap.pl/aktualnosci/news,1391904,polscy-policjanci-sluzacy-w-chorwacji-przybyli-na-miejsce-wypadku-autokaru

"To dla nich traumatyczne przeżycie, ponieważ pamiętają, że gdy doszło do wypadku oni przeżyli, ale pasażer, który był obok nich, zginął. Policjanci starając się podtrzymywać ich na duchu" - podkreślił.

Ks. Niemira: ksiądz z Konina przekazał mi, że nie wszystkie osoby z diecezji włocławskiej przeżyły wypadek w Chorwacji

"Ksiądz z Konina, poszkodowany w wypadku autokaru w Chorwacji, przekazał mi, że nie wszystkie osoby z naszej diecezji, które brały udział w pielgrzymce, przeżyły" - powiedział w rozmowie z PAP rzecznik prasowy kurii diecezjalnej we Włocławku ks. prał. dr Artur Niemira. Dodał, że informacje są jeszcze nieprecyzyjne.

"Potwierdzam, że 10-12 osób z diecezji włocławskiej brało udział w pielgrzymce do Medjugorie. Miałem okazję rozmawiać z księdzem wikariuszem z parafii św. Wojciecha w Koninie, który także brał udział w tym wyjeździe. Przekazał mi, że nie wszystkie osoby z naszej diecezji przeżyły wypadek. Najpewniej z nim razem byli tam głównie mieszkańcy Konina, ale nie umiem powiedzieć, czy wszyscy byli z Konina, czy tylko część. Ten ksiądz sam leży w szpitalu i jest poddawany różnym zabiegom, więc te informacje są niestety dość nieprecyzyjne" - powiedział PAP rzecznik prasowy kurii diecezjalnej we Włocławku ks. prał. dr Artur Niemira.

Rzecznik kurii diecezjalnej we Włocławku wskazał, że grupa z tej diecezji dołączyła się do organizatorów pielgrzymki i wsiadła do autobusu w Częstochowie.

"Ksiądz, z którym rozmawiałem, uczestniczył w pielgrzymce jako opiekun duchowy. Każda pielgrzymka chce, aby takie osoby były obecne. Ksiądz przekazał mi informację, że organizatorami były siostry nazaretanki z Warszawy" - wskazał ks. prał. Niemira.

Nie umiał wskazać, czy to siostry były głównymi organizatorkami wyjazdu.

"Grupa z Konina trafiła na tę pielgrzymkę przez siostry nazaretanki" - dodał.

Przydacz: pierwszy zespół lekarzy i psychologów wyjechał do rannych

Pierwszy zespół lekarzy i psychologów wyjechał już do Varaždina i Cakoveca, gdzie leżą ranni w wypadku polskiego autokaru, udziela tam niezbędnego wsparcia i pomocy - napisał na twitterze wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

"Pierwszy zespół lekarzy i psychologów wyjechał już do Varaždina i Cakoveca (miejsca, gdzie leżą ranni - PAP). Udziela tam niezbędnego wsparcia i pomocy" - napisał na twitterze wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.

Wcześniej Przydacz napisał, że "zespół Humanitarno-Medyczny wylądował w Zagrzebiu". W skład tego zespołu wchodzi m.in. on i minister zdrowia Adam Niedzielski. Zespół, jak poinformował minister, naradza się już z chorwackimi partnerami. "W realizacji zadania wspiera nas wiceminister Zdenko Lucić z MSZ Chorwacji" - napisał Przydacz.

Komendant chorwackich strażaków: do wydobywania rannych z autokaru używaliśmy nożyc hydraulicznych

Do wydobywania rannych z autokaru używaliśmy nożyc hydraulicznych; kładliśmy ich na jedną stronę, a osoby bez oznak życia na drugą - powiedział chorwackiemu dziennikowi "Jutarnji list" Ladislav Tuk, komendant ochotniczej straży pożarnej z miasta Novi Marof, który na miejsce sobotniego wypadku polskiego autokaru przybył jako pierwszy.

"Informację o wypadku otrzymaliśmy o godz. 5.58, 12 minut później byliśmy na miejscu. Do interwencji przystąpiliśmy momentalnie, od razu zabraliśmy się do wydobywania rannych i przygotowywania ich do przyjęcia na oddziałach ratunkowych" - wyjaśnił Tuk. "Nie przypominam sobie podobnej interwencji" - dodał.

Ivan Ivanczan, komendant OSP z Brezniczkiego Humu, który także był na miejscu wypadku polskiego autokaru, przyznał, że to co zobaczył przypominało mu "obrazy z horrorów". "Już 45 lat jestem strażakiem, ale dotąd nie spotkałem się z podobną tragedią" - powiedział Ivanczan w rozmowie z chorwacką telewizją HRT.

Autor: Grzegorz Bruszewski

dsk/mmi/